poniedziałek, 2 listopada 2015

61.

"Gdybyś kiedy we śnie poczuła, że oczy moje już nie patrzą na ciebie z miłością, wiedz, żem żyć przestał".

*****

- Posłuchaj! I najlepiej od razu zapamiętaj, nie wszystko na świecie kręci się wokół ciebie - krzyczała Wiktoria na szpitalnym korytarzu, a zasięg tego krzyku wykraczał znacznie poza korytarz.
Tomasz westchnął rozdzierająco.
- Jesteś trochę niesprawiedliwa. Zapytałem tylko, czy jedziemy razem do pracy. To wszystko. A ty nie dajesz spokoju od rana.
- Bo mnie od rana niańczysz! A ja już od dawna nie jestem dzieckiem!
- Próbuję po prostu być miły. I na coś ci się przydać. Zrobiłem ci śniadanie, bo inaczej jak zwykle nic byś nie zjadła. Nie ma chyba niczego dziwnego w tym, że się o ciebie troszczę.
- Dotąd jakoś dawałam radę i, wyobraź sobie, nadal żyję!
- Ta dyskusja do niczego nie prowadzi - Rzepecki posmutniał. - Najlepiej będzie, jak pójdziemy każde do swoich obowiązków, zamiast prać brudy na środku korytarza, ku uciesze licznych słuchaczy i widzów.
- Mądrość przez pana przemawia, doktorze.
Przez chwilę stali w milczeniu, mierząc się wzrokiem pełnym wyrzutu.
- Coś jest z nami nie tak, skoro nie umiemy ze sobą rozmawiać nawet o zwykłych sprawach - powiedziała Consalida cicho.
- Najbardziej nie tak jest to, że ja cię w ogóle nie znam - wyrzucił z siebie Tomasz, pospiesznie odchodząc w kierunku oddziału chirurgii dziecięcej.
Wiktoria ze zwieszoną głową ruszyła do lekarskiego. Tęskniła za Agatą. Wchodząc za parawan i przebierając się w szpitalny strój, starła z policzka pojedynczą, niechcianą łzę.

*

- Gratulacje, jak zwykle wspaniale ci poszło, ale dzisiaj... nie chcę myśleć, co by było, gdyby nie ty - Krajewski otarł pot z czoła.
- Nie ma o czym mówić - odparła Wiktoria ponuro.
W milczeniu myli się po operacji.
- Pewnie nie powinienem pytać, ale do odważnych świat należy, co jest, Wiki? - wyczekująco spojrzał na przyjaciółkę.
- Zajmij się swoimi sprawami, co?
- Okej, okej, chciałem tylko pomóc - Adam wzruszył ramionami.
Nie odzywając się ani słowem, ruszyli do lekarskiego. Wiktoria nalała do kubka kawy z ekspresu, po czym zrezygnowana usiadła na kanapie. Adam poszedł w jej ślady we wszystkim poza rezygnacją. Nigdy szybko się nie poddawał.
- Powiesz coś? - spróbował jeszcze raz, cicho, niemal czule.
- Nie ma tu nic do mówienia - zaczęła rudowłosa zdławionym głosem. - Jestem beznadziejną żoną, matką i przyjaciółką! Lekarzem jeszcze nie, ale to tylko kwestia czasu.
- Ale dotkliwe biczowanie - daj spokój. Nie przesadzasz trochę? Każdy ma prawo mieć gorszy dzień.
- Nie mam pojęcia, gdzie jest i co robi moje dziecko. Nie znajduję ani chwili, żeby zajrzeć do najlepszej przyjaciółki, a kiedy dzwoni, odrzucam rozmowę, bo zawsze są ważniejsze sprawy. A Tomek... z Tomkiem nie umiem nawet zwyczajnie pogadać, a co dopiero docenić, jak się stara i ile dla mnie robi. Zwłaszcza że ja dla niego i dla nas obojga nie robię nic.
Niespodziewanie dla samej siebie Wiktoria się rozpłakała. To zdecydowanie nie był dobry dzień, za dużo nazbierało się w niej żalu, niepewności i, choć nie chciała tego przyznać nawet przed sobą, strachu o jutro.
Krajewski z lekkim zażenowaniem patrzył na spływające po policzkach Consalidy łzy. Nie dał sobie czasu do namysłu. Błyskawicznie podjął decyzję. Nagle przyciągnął kobietę do siebie. Jednym ruchem, mocno, krzepiąco. To zdecydowanie nie pomogło. W jego ramionach rozkleiła się jeszcze bardziej.
Często po fakcie zastanawiamy się, jak to możliwe, że jedna chwila zmieniła całe nasze życie. Próbujemy uchwycić moment, w którym doszło do tej zmiany. Ale coraz słabiej, w miarę jak mija czas, pamiętamy przeszłość przed tą jedną, kluczową sekundą, która popycha lawinę zdarzeń.
Adam całował Wiktorię. Długo, czule, zachłannie. Nigdy nie żałował ani ułamka sekundy z tej chwili. Później często pielęgnował ją w myślach, rozkoszował się nią i pocieszał w gorszy czas. Bo choć ona bała się tej świadomości, wypierała ją, on już wiedział - od dawna to wiedział - kochał tę kobietę i chciał z nią spędzić całe życie. Za każdą cenę. Pierwszą ratę tej ceny miał zapłacić niebawem. Ale teraz nie miało to znaczenia, a powód był prozaiczny - Consalida się nie wzbraniała, nie zamknęła nawet oczu. Przeciwnie - Odwzajemniając pocałunek, patrzyła prosto w jego oczy, a on przez tę jedną sekundę widział w jej spojrzeniu stalową pewność.
I zatrzymał się czas.
Nagle w pokoju lekarskim zmaterializowała się Idalia. Stanęła na środku niemal rażona piorunem. Nareszcie ją zauważyli. Odskoczyli od siebie jak oparzeni.
- Kawy nie ma - wpatrzyła się w pusty ekspres jak w ostatnią deskę ratunku, jej policzki płonęły. - Za to innych atrakcji cała moc - odchrząknęła. - To ja, pozwolicie, wpadnę później. A o konsultację chirurgiczną poproszę Gawryłę.

*

Stefan tretter wszedł do swojego gabinetu, z westchnieniem zapalił światło i... zamarł.
- Idalia! Śmiertelnie mnie przestraszyłaś! Co tu robisz?
- Aktualnie obwieszczam swoją obecność - powiedziała wstając i wyciągając do niego rękę. - Nie było pana, za to było otwarte, pomyślałam: co szkodzi zaczekać.
- Jak zwykle niefrasobliwa - uśmiechnął się do niej ciepło. - I skończ nareszcie z tym panem. Mówże do mnie jak wszyscy.
- A jeśli jak wszyscy powiem, że nie daję rady? - objęła się ramionami.
- To spytam dlaczego. I jak ci mogę pomóc.
- Zacznijmy od drugiego - prościej.
- Słucham cię z uwagą.
- Wywieź obie te pacjentki gdzie bądź, byle daleko ode mnie - wzdrygnęła się. - I daj mi kilka dni na złapanie oddechu. Taka jest rada mojego terapeuty.
- Mądra decyzja. Najlepsza, jaką mogłaś podjąć. Swoje już zrobiłaś. Reszty nie musisz, niekoniecznie ty. Zbyt wiele cię to kosztowało, przeczuwałem, dlatego - w stercie papierów odszukał do połowy zadrukowaną kartkę. - Masz tydzień na układanie siebie. Wystarczy?
- Jesteś największą wygraną tego szpitala.
- Rzadko rozdajesz komplementy, czuję się więc zaszczycony. A jeszcze bardziej będę się czuł, jak wrócimy do pierwszego. Dlaczego?
- Wspaniale nie śpię - Uśmiechnęła się smutno. - Jak mi na noc wyjdą trzy godziny, jest super. Więc jak się domyślasz, średnio dociera do mnie potem, o czym mówią jacyś ludzie, a to im nie sprzyja. Zastępstwo oczywiście masz przeze mnie zapewnione.
- Wspaniale też nie wyglądasz - popatrzył na nią uważnie. - Ale jak zwykle jesteś perfekcyjna. Zastanawiałem się nawet, jak zaproponować ci urlop, żeby cię nie urazić.
- Nie tak łatwo mnie urazić, a co do perfekcjonizmu - pozory często mylą i najsilniejsi są z porcelany. Ale spokojnie, ja jestem taką najlepszego gatunku.
Przechyliwszy się przez biurko, z wdzięcznością cmoknęła go w policzek, po czym bez słowa wyszła z gabinetu.

*

Idalia otworzyła oczy, przeciągnęła się leniwie. Szczepan, leżący wygodnie na jej biodrze, zauważywszy, że legowisko nareszcie się ocknęło, radośnie majtnął ogonem i zmieniwszy tylko nieznacznie pozycję, z powrotem pogrążył się we śnie. Siedzący przy biurku, wpatrzony w ekran laptopa Wiktor natychmiast się rozpromienił. Wstał.
Upewniony, że lekarka już nie śpi, wślizgnął się do łóżka i położył obok ukochanej. Kiedy objął ją delikatnie ramieniem, Szczepan pacnął go łapą.
- Hej, przyjacielu, to jest moja kobieta.
- A to mój kot - uśmiechnęła się Idalia, całując Wiktora. - Moi cudowni prawdziwi faceci, którym nie trzeba niczego udowadniać.
- A powiesz nam, że nas kochasz?
- Jak będę chciała, to powiem - na dowód swoich słów Ida przysunęła się do męża jeszcze bliżej.
- Jak się czujesz?
- Bezpiecznie - pogładziła w zamyśleniu wolną ręką miękkie futerko mruczącego ciepłego kłębuszka. - Czas bez ciebie to najgorszy czas w moim życiu. Bardzo tęskniłam, czasami nadal tęsknię, wydaje mi się, że otworzę oczy i... - wyrzuciła z siebie jednym tchem.
W ciszę gwałtownie wdarł się dźwięk dzwonka do drzwi.
- Spodziewamy się kogoś? - spytała zaskoczona.
- Dokończ.
- Daj spokój, otwórz.
- Ida, proszę. Na kolejny powrót do tematu nie chcę czekać miesięcy.
- Że otworzę oczy i znowu będę sama.
Wstając, Wiktor patrzył jej prosto w oczy.
- Nigdy sobie nie wybaczę, że mogłem cię na zawsze utracić - powiedział, wychodząc z pokoju i zamykając za sobą drzwi świata, którym nie zamierzał się z nikim dzielić.

*

- To nie jest dobry pomysł ani dobry czas - perorował przed drzwiami Cichocki.
- Chcę ją prosić tylko o kilka minut rozmowy - ku ogromnemu zdumieniu Idalii odezwała się Wiktoria.
- Sprawami szpitala żyje w szpitalu, teraz ma urlop. Ciężko na niego zapracowała.
- Wiktor, wejdźcie - rzekła Ida stanowczo. - Nie chodzi o pacjentów.
Weszli. Wiktoria natychmiast skonstatowała, że koleżanka nawet rozczochrana i w pościeli wygląda po prostu ładnie. Niesamowite stało się dla niej, że są na świecie kobiety, które cechuje tak naturalne piękno.
- Daj mi chwilę - powiedziała spokojnie, siadając i biorąc kota na ręce. - Pozwól, że mój mąż zabawi cię rozmową i poczęstuje, czym zechcesz.
Poczuła, że nadciąga do niej potężny ból głowy, a marzenie o chwili świętego spokoju oddala się z prędkością światła. Jej ton stwardniał. Zwróciła się do mężczyzny.
- Pozwól sobie przedstawić: doktor Wiktoria Consalida, świetny chirurg i jak się okazuje gorąca zwolenniczka wizyt niezapowiedzianych.
Wymienili uprzejme uściski dłoni, a Wiktoria w jednej chwili zrozumiała, że ta rozmowa nie będzie ani łatwa, ani przyjemna.

18 komentarzy:

  1. Gdyby niektóre sprawy nie były mi znane powiedziałbym, że bardzo chcesz wszystkim w opowiadaniu wprowadzić nieco burzliwości do życia. Ja to Cię podziwiam za umiejętność różnicowania aż w takim stopniu- poprzednia część nakłaniała do refleksji, a ta jest nacechowana bardzo silnymi emocjami i taka... jakże życiowa.
    Każdemu niekiedy może zdarzyć się gorszy dzień, to pewne i prawdziwe. Wtedy człowiek nie potrafi zapanować nad wszystkim w takim stopniu, jak to by chciał i zdarzyć się może, że wyładuje swoje troski na innych. Ja osobiście już się nauczyłem, że trzeba przetrwać i to, wspierać, jeśli się tylko da. A czasem wystarczy po prostu być, nawet nie trzeba nic mówić ani robić.
    Ida miała trudne zadanie do wykonania, i to jak jeszcze trudne. To, że jak mniemam poradziła sobie doskonale, świadczy tylko o tym, że jest prawdziwą mistrzynią w swoim zawodzie. Ciekawe, czy kiedyś sobie z jakimś pacjentem nie poradzi... ciekawa sprawa. ;)
    Teraz jej rozmowa z Wiktorią także nie będzie należała do łatwych. Ale myślę, że tym razem akurat wszystko zacznie zmierzać do szczęśliwego końca. Szaleństwa Twojej głowy, takżę.
    Na nadchodzący, jak zawsze zabiegany, tydzień, niezaraźliwych buziaków kilka i polecenie służbowe przy okazji do głowy. Ona już tam wie, co ja jej chcę rzec.
    :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo miłość w ogóle jest życiowa, a coś dziać się musi. :)
      Najlepiej jest po prostu być, czasem słowa są źródłem nieporozumień.
      Na pewno nie ze wszystkimi sobie poradzi, już ja jej to zagwarantuję. ;)
      Wie, ale wiele sobie z tego nie robi, niemniej ja się powoli przyzwyczajam, więc chyba nie jest najgorzej. :)
      :*
      Tym razem życz mi więcej czasu.

      Usuń
  2. Wiki i Adam? Oj, tak, tak, tak, tak. I jeszcze jedno tak. Zdecydowanie tak.
    Muszę przyznać, że oboje całujący się z otwartymi oczami wyglądali w mojej wyobrażni jak przestraszone smoki. Chyba wyobrażam sobie to wszystko zbyt realistycznie, a takie są potem tego skutki.
    Zapomniałam na początku wspomnieć, z że dzisiejszy cytat bardzo mi się podoba.
    A sceny z Idalią jak zwykle najlepsze. Jak to z najlepszą:-)
    Widzę, że ich związek brnie mu coraz lepszemu drogowskazowi. Wiktor powinien jednak pamiętąć, że niezależnie od wszystkiego to kot ma w domu władzę.
    Och, skąd ja znam to legowisko. Śpi, miałczy i ma pretęsje, że się Ruszasz. No, chyba że zaczniesz głaskać przez cały dzień, to może wybaczy.
    Swoją drogą mogłaby już opuścić mój jakże wygodny brzuch...
    Buziaki :-*
    CzerwonaPomadkaa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, proszę, jest zwolenniczka tej pary. :) A u mnie to zależy, na pewno nie kiedy robi się z biednego Tomeczka tego złego. Wredni scenarzyści. Najpierw damski bokser że niby, teraz zazdrośnik, daliby spokój normalnemu facetowi, który, patrząc według mnie, ma święte prawo być zazdrosny. Ale co zrobię ja, tego nikt nie wie.
      Przestraszone smoki to oni by byli, gdyby napatoczył się Tomasz, a nie Ida. Ale porównanie nieziemskie. ;)
      Dziękuję w imieniu Idalii. :-)
      Jasne, że kot jest panem nie tylko domu, ale też Idy. :) Żeby na mnie i ciebie nie wskazywać. :D
      U nas jeszcze istnieją wędrówki za mną wszędzie, z łazienką włącznie i wskakiwaniem na pralkę. Tyle lat myślałam, że to kot, a może to jest pies?
      Buziaki. :-*

      Usuń
  3. Ostry początek. Skoro Wiktorię tak strasznie irytuje troska Tomasza na tak wczesnym etapie małżeństwa, to aż strach pomyśleć, co będzie dalej. Szkoda go, bo naprawdę się stara, a w zamian może liczyć tylko na wiązkę żali i frustracji. Daje o sobie znać fakt, że z tym ślubem to była zbyt pochopna decyzja, co chyba obydwoje zdążyli już odczuć. Mam wrażenie, że więcej ich dzieli, niż łączy. Wszak gdyby się kochali, wspólne śniadania czy dojazdy do pracy stanowiłyby przyjemną rutynę, a nie powód do kłótni. Nie dali sobie wcześniej dostatecznie dużo czasu na poznanie się, a teraz każde ma żal do drugiego i do samego siebie. Przykro to stwierdzać, ale raczej nie widzę ich dalszej wspólnej przyszłości. Zrozumiałe, że w tej sytuacji Wiktoria tęskni za przyjaciółką. Są naprawdę blisko, skoro w sytuacji, gdy się okazuje, że Agata miała rację, Wiki chciałaby się wypłakać właśnie na jej ramieniu.

    Bardzo musi czuć się samotna, skoro zwierza się pierwszej osobie, która zwróciła uwagę na jej kiepskie samopoczucie. Myślę, że skoro czuje się złą matką i przyjaciółką, to w rzeczywistości jest inaczej – przecież gdyby miała rację, to nie pojawiłaby się taka refleksja. Jeśli czuje dyskomfort psychiczny z powodu swojego postępowania, znaczy, że chciałaby coś zmienić, tylko nie bardzo wie, jak się do tego zabrać. Strasznie jest w tym wszystkim pogubiona. Jedyne, w czym czuje się pewnie, to medycyna, dlatego ucieka w pracoholizm. Tylko na tej jednej płaszczyźnie nie jest sobą rozczarowana. Jeśli chodzi o Tomka, to trudne musi być dla niej patrzeć, jak on się stara, w momencie, kiedy ma świadomość, że nie jest w stanie docenić i odwzajemnić tych starań. Jednej ze stron zależy bardziej, niż drugiej, a to zawsze musi boleć. Zastanawiam się, czy Wiktoria od dawna coś czuła do Adama, czy ten pocałunek to akt desperacji, swojego rodzaju ucieczka. Nie ma jednak wątpliwości co do tego, że ktoś będzie przez to wszystko cierpiał. Idalia za to poradziła sobie z niezręczną sytuacją trochę nie w swoim stylu. Rumieniec zażenowania i brak słów raczej do niej nie pasują.

    Ida wszędzie jest u siebie, nawet w gabinecie dyrektora. Urlop się jej przyda zdecydowanie, szczególnie że w domu zaopiekują się nią dwaj zatroskani mężczyźni jej życia, jeden bardziej ofutrzony od drugiego. Spisała się na medal, a teraz powinna się udać na zasłużony odpoczynek. Ciekawa jestem, jakie załatwiła dla siebie zastępstwo i bardzo liczę na to, że masz jakąś interesującą koncepcję.

    OdpowiedzUsuń
  4. Zrozumiały jest strach Idalii przed tym, że jej poukładane życie na nowo legnie w gruzach. Jednak Wiktor do tego nie dopuści, już nigdy jej nie skrzywdzi, a razem są w stanie wszystko znieść. Kiedy odzyskujemy coś, co wydawało się utracone na zawsze, potrafimy to bardziej docenić i szanować. Szczególnie, jeśli wiąże się to z ukochanym człowiekiem.

    Zapowiada się burza pomiędzy dwiema lekarkami. Zastanawiam się, czy Wiktoria przyszła po wsparcie, czy raczej wiedziona obawą, że jej chwila zapomnienia ujrzy światło dzienne i dotrze do niepowołanych uszu. Jeśli to drugie, raczej nie ma co liczyć na współczucie i łaskawe traktowanie.

    Czekam niecierpliwie na kolejny odcinek. I przesyłam całusy na nadchodzący tydzień dla dzielnych pisarzy oraz pozdrowienia listopadowe :***

    Kaja

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jasne, że szkoda, i jej decyzji i jego zaangażowania i troski.
      Czasem mam wrażenie, że z tym pośpiechem ma co druga para. A Aga wróci lada tydzień. :)
      Bo Aga umie stanąć ponad - a nie mówiłam.
      Nie tak znowu pierwszej. Istnieje między nimi w serialu coś w rodzaju przyjaźni.
      Zgubiła się i to mocno.
      Od bardzo dawna. Żeby nie powiedzieć od zawsze.
      Każdy w tak niespodziewanej sytuacji czułby się nie na miejscu i nieźle zażenowany. Miejsce wybrali sobie nieszczególne.
      Zastępstwo to wątek poboczny, nierozwijany. A Ida wszędzie jest u siebie. :)
      No, Wiktor utrzymuje, że będzie ideałem, ciekawe, co mu z tego wyjdzie.
      Dowiesz się niedługo, po co przyszła Wiki. :-*

      Usuń
    2. Szkoda, że wątek nierozwijalny, bo liczyłam, że poznamy uczennicę złej i mrocznej, która już z racji faktu, że wkradła się w jej łaski, byłaby interesującą postacią.

      Myślę, że Wiktorowi się uda wywiązać z obietnicy :) Odzyskał zaufanie kobiety swojego życia, musiałby być idiotą, żeby to zaprzepaścić.

      Mam nadzieję, że dowiem się lada dzień.

      Usuń
    3. Dowiesz, dowiesz, bo to jest już napisane. :)

      Usuń
    4. Po takich słowach będę musiała prosić o pokaz przedpremierowy, sama wiesz :)))

      Usuń
  5. W serialu zawsze kibicowałam Wiki i Adamowi. Tomek jest według mnie jakiś taki... bezpłciowy :D I Twoja postać również taka jest, co oczywiście na plus. Nawet porządnie nie potrafił się Wiktorii sprzeciwić. A Adam... No uwielbiam gościa, chyba najbardziej, poza Idalią, ze wszystkich bohaterów. Mógłby z Mareczkiem rywalizować w kwestii męskości, oj, mógłby :)
    Nie wiem, co dla niego planujesz, ale przeczuwam, że coś niedobrego, że za ten pocałunek przyjdzie mu zapłacić. Mimo to, liczę na jakiś happy end :)
    A Wiktoria widać ma potrzebę porozmawiania o tej sytuacji, której Ida była świadkiem. Szkoda tylko, że taki moment sobie wybrała.
    Buziaki :**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tomek jest przeciwieństwem Wiki - zwyczajny, poukładany i nudny. :) Ale czy w tym jest coś złego?
      Ja Adama nie lubię, ale fakt jest faktem, zdecydowanie bardziej do niej pasuje.
      To jego zostawiam tobie, zdecydowanie nie mój typ faceta. :)
      Też jeszcze nie wiem. ;)
      Wiktoria dolewa oliwy do ognia, oj, dolewa. :)
      Buziaki. :-*

      Usuń
  6. Bardzo, chyba najbardziej w tej części, podobał mi się opis pocałunku Adama i Wiktorii, to jak on do tego podchodził. Jeżeli Wiki uda, że nic się nie stało, raniąc tym samym Adama, to niestety, ale stracę do niej szacunek. Zwłaszcza, że jednak się stało i oprócz rozmowy z Idalią (która, znając temperamenty obu pań będzie pewnie burzliwa) powinna także pogadać z Adamem. No, ale co ja się martwię, właściwie jeszcze go nie spotkała po tym wszystkim na szpitalnym korytarzu ;)
    Ale żal mi i Wiki (bo się pogubiła, chociaż decyzja o ślubie była i tak za szybka, jak dla mnie), ale także Tomka (nawet nie wiedziałam, że on ma tak na nazwisko - bo się stara, chciałby, a nie wychodzi) ;/
    Szczepan jest moim miiiistrzeeeeem! No kocham go, to znaczące pacnięcie łapą! aaaaach!
    A Idalka widać się przełamuje: komplement do Trettera (którego lubię i cenię), potem buziak w policzek, no i takie wyznanie do Wiktora! Fajnie, fajnie, mówienie o uczuciach proste nie jest, ale czasami warto!
    Buziaki :* - ela_k

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki!
      Wiki nie uda, bo ma już po uszy, zdecydowanie. W zawieszeniu zbyt długo żyć się nie da.
      Idalia ma swoje doświadczenia ze zdradzonym damsko-męskim zaufaniem, więc sama wiesz, że szczęśliwa z powodu wizyty po prostu być nie może. Najlepiej kazałaby iść im wszystkim do diabła, a na pewno daleko od niej ze wszystkimi ich problemami. Ale i tego zrobić nie może.
      Wiki powinna przede wszystkim pogadać z samą sobą. No i podjąć jakąkolwiek, ale wreszcie decyzję.
      Mnie strasznie żal Tomka, bo Wiki wiedziała, w co się pakuje, a gość ją po prostu kocha.
      :))) No taki to Szczepan.
      W tym miejscu przypominam sobie wielkie oczy Zuzi na wieść o Szczepanie Idy i mi się chce śmiać, no dlaczego ach dlaczego ty masz aż takie przody. :) Nie dożyję tego!
      Pani doktor ma z tym duży problem, niech się wprawia.
      :*

      Usuń
  7. Nie potrafię zliczyć ile razy już przeczytałam cytat, który jest na początku! Dobrałaś go bardzo trafnie i tak jakoś trafił prosto do mojego serducha. Skłania do refleksji i jest taki życiowy. Może to "żem żyć przestał" aktualnie poprzez wczorajsze święto staję się takie możliwe, takie realne, takie materialne.
    Dzisiaj usłyszałam, że może nie warto starać się na świecie, jeżeli i tak czeka nas marmurowy grobowiec i nikt nie będzie pamiętał o tym, że nam zależało. Ja myślę, że warto się starać, ale dzisiaj nie o tym... .
    Po cytacie liczyłam na domowe scenki z życia Hany i Piotra. A jakiś czas temu marudziłam, że coś tej Hany za dużo, za często - to pojechała na urlop. Tak, ciężko mi dogodzić. A czy ktoś komu dogodził?? Chyba nie!
    I zaczęłam czytać o Wiki , Tomaszu i Adamie. Nieszczęśliwe trio! Szkoda ich wszystkich i każdego z osobna. Nie chciałabym być w takiej sytuacji. Może nie jest to sytuacja bez wyjścia, bo przecież nie wiem, czy w twoim opowiadaniu będzie sprawa gwałtu, czy może całkiem inne losy czekają tę trójkę. Liczę, że zachowasz "człowieczeństwo" Tomasza. Jakiś szybki rozwód? A może nie? Będę niecierpliwie czekać.
    Idalia - przyznać się do zmęczenia, do jakiejś porażki - to ciężka sprawa. Podziwiam! Wiktor i Szczepan - ta łapa - uśmiałam się do rozpuku. Wyobraziłam sobie mojego kota, który jest zdolny machnąć łapą, gdy okazujesz mu za dużo ludzkiej miłości. Mój rudy kot - niestety - stawia warunki i dotykanie mojego kota jest możliwe tylko na jego kocich zasadach. A ten twój jest uroczym kotem, takim lwem, który broni swojej pani. Piękna scena, świetny pomysł.
    Przesyłam uściski i mnóstwo buziaków.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też lubię ten cytat. Każda z nas by chyba chciała być w takim centrum czyjegoś wszechświata.
      Zostaną po nas wspomnienia naszych bliskich. :)
      Ano jakoś ostatnio inne wątki idą w większych ilościach niż ten ich. Może dlatego, że nie ma już ich w serialu i jakoś pomysłów mam mniej, jak się kogoś widzi, jednak siłą rzeczy się inspiruje, ale spokojnie, popracuję nad sobą, bo nadal lubię tę parę. :)
      Jak pewnie zauważyłaś, nieszczególnie mi się podoba to, co się dzieje w serialu.
      bo twój kot to jest prawdziwy kot, a nie takie wypchane futrzaste maskotki jak moja kocica. :)
      :-*

      Usuń
    2. Ciężko byłoby nie zauważyć, że to co się dzieje w serialu większości się nie podoba. Ja na razie oglądam, ale w większej części odcinka się męczę. A po dzisiejszym - kolejna zdrada - czekam na Matyldę i Falkowicza.

      Usuń
    3. Oj tak, Matylda jest strasznie słodka, a Falkowicz z dzieckiem uroczy. ;) Znaczy to, że zaczęłam już tegoroczny sezon. Cudne dialogi o szczęściu i dawaniu szansy między Adamem a Agatą. To już wiesz, w którym miejscu jestem.

      Usuń