poniedziałek, 7 września 2015

52.



"Najtrudniejsze bitwy to nie te, które nas czekają poza pancerzem, ale pod nim".

*****

Idalia, niemal nieprzytomna ze zmęczenia, z trudem włożyła klucz do zamka. Natychmiast na jej spotkanie wybiegł Szczepan, radośnie ocierając się o nogi lekarki. Chwyciła zwierzątko w ramiona, wtulając twarz w jego ciepłe, miękkie futerko. Usiadła po turecku na podłodze i gorzko się rozpłakała. Zwierzak wchłaniał łzy jak gąbka, mimo to leżał spokojnie - jakby rozumiał, że rozpacz jego pani nie może dłużej czekać i jeśli teraz nie znajdzie ujścia, konsekwencje będą dla Idy nieprzewidywalne.
W takim stanie żonę zastał Wiktor. Dopiero co rozbudzony, rozczochrany i tylko w bokserkach wyszedł z sypialni. Nie miał siły wyrzucać kobiecie, że obiecała dać znać, kiedy zechce wrócić do domu, bo on zamierzał po nią przyjechać. Nie chciał jej wymawiać, że nie pozwoliła sobie towarzyszyć w szpitalu, mimo że pragnął być przy niej, ani tego, że nawet teraz od jego ramion i wspólnego łóżka wolała kota i podłogę. Nie czuł się szczególnie odepchnięty, zrobiło mu się po prostu trochę przykro. Znał żonę jak siebie samego, nauczył się przez wspólne lata, jak łatwo stracić jej zaufanie, wiedział też, że nienawidzi obciążać innych swoimi troskami, a tym bardziej jawnie okazywać słabości.
Dlatego zamiast wypowiadać nieistotne słowa, usiadł przy niej na podłodze i otoczył ramieniem jej drobne plecy, trzęsące się od płaczu. Czekał. Po kilku minutach dostrzegła jego obecność, wtuliła twarz w jego szyję. Siedział nieruchomo, niczego nie przyspieszał. Idalia oddychała głęboko, oddalając od siebie rozpacz. Stopniowo łzy przestawały płynąć, oddech się wyrównywał i powoli powracał zwykły spokój.
W końcu podniosła zapuchniętą twarz i zajrzała mu w oczy, machinalnie głaszcząc śpiącego na jej kolanach kota.
- Nie śpisz - powiedziała zdziwiona. - Jednak nie śpisz.
- Nie mogę zasnąć bez ciebie.
Westchnęła ciężko, spuściła oczy.
- A ja chyba nie umiem bez ciebie żyć.
Milczeli długo. Cichocki poczuł, jak w jego sercu rozlewa się fala ciepła, uświadomił sobie, ile jest w stanie zrobić, byle tylko przy nim była, zrozumiał, jak bardzo za nią tęsknił.
- Co z Agatą?
- Bez zmian - odpowiedziała bezbarwnym tonem. - Słabo reaguje na antybiotyki.
Trudno było o jakikolwiek komentarz, szkoda pustych słów, dlatego znowu z ulgą przywitali chwilę ciszy.
- Napijesz się herbaty?
- Szklankę wody, i nie, nie jestem głodna.
Obrysował kciukiem kontur jej ust. Uśmiechnął się ciepło.
- Pytałem o herbatę.
- A może być z dostawą do łóżka?
Pytanie było retoryczne, wstali równocześnie. Idalia w drodze do łazienki odłożyła kota na posłanie, Wiktor poszedł do kuchni. Kiedy wróciła do sypialni, brunet siedział na łóżku z kubkiem w dłoni. Ida bez słowa, żeby nie robić mu przykrości, wypiła duszkiem pół herbaty, po czym weszła do łóżka, naciągając na siebie kołdrę. Wiktor ostrożnie położył się obok. Na nic nie nalegał, ale też nie musiał czekać. Kobieta mocno się do niego przytuliła. I leżeli tak uspokojeni długo w noc, grzejąc się nawzajem ciepłem swoich ciał. Mężczyzna uśmiechnął się, słysząc w końcu spokojny, równy oddech żony. Sam jednak nie mógł zasnąć. Z zamkniętymi oczami chłonął ulotną chwilę szczęścia, czując, że wszystko nareszcie jest tak, jak zawsze być powinno.

*

- Już jestem.
Zmęczony Piotr wszedł do domu. Dyżur dłużył mu się w nieskończoność, jedyne, o czym marzył to dobra kolacja, chwila świętego spokoju i moment, w którym będzie mógł nareszcie położyć się do łóżka. Skierował się do kuchni. Żona siedziała przy stole w ciemności, oczy miała smutne i przygaszone.
- Hej, mówię ci, co się dzieje w szpitalu, wszyscy są rozkojarzeni i przygnębieni stanem Agaty, nie można normalnie pracować.
- Rozmawiałam z Magdą - przerwała mu bezceremonialnie. Oczy pociemniały jej z gniewu. Zaskoczyło go to, gdyż zwykle bez względu na okoliczności nie traciła nad sobą kontroli. - I tak właśnie się zastanawiałam, kiedy zamierzałeś mi powiedzieć, co właściwie dzieje się z naszym życiem. Albo też kiedy zaczniesz ewentualnie traktować mnie poważnie. Jako równego sobie partnera w związku.
- Hana, daj spokój, nie przesadzaj. Zapomniałem ci powiedzieć i to wszystko. Wiesz przecież, jaki mamy kocioł, odkąd wróciłaś do zawodu. Wyjeżdżam z Tosią na tydzień na Mazury, nie musisz się martwić, bez Magdy, nie dostała urlopu.
Poderwała się na równe nogi. Wojowniczo oparła ręce na biodrach.
- Za kogo ty mnie masz? Myślisz, że jestem zazdrosna, że o to mi chodzi?
- Problem polega na tym, że nie wiem, o co ci chodzi - podszedł do stołu, nalał pełną szklankę wody i opróżnił ją duszkiem, próbując się uspokoić. Wszystkiego mógł się spodziewać, ale nie gwałtownej kłótni. - Jestem zmęczony, nie możemy tego odłożyć do jutra? Może ochłoniesz chociaż trochę.
- Jak dla mnie możemy w ogóle o tym nie rozmawiać. Przecież według ciebie nic się nie stało. Wyjeżdżasz ze swoją córką na wakacje, o niczym mnie nie informując. Wykorzystujesz na ten cel urlop, który mieliśmy wspólnie zagospodarować. Zamierzasz zostawić mnie samą z dzieckiem, chociaż z trudem łączymy nasze grafiki z opiekunką...
- Zamierzałem ci powiedzieć, kiedy znajdzie się okazja, żeby spokojnie usiąść i pogadać, ostatnio nie mamy ich wielu, zrozum to. I przede wszystkim się uspokój, bo nic takiego się nie dzieje.
Goldberg zmęczona wybuchem opadła na kuchenne krzesło.
- Może właśnie na tym polega problem, że ciągle starałam się rozumieć. Akceptowałam Magdę i Tosię ze wszystkimi ich konsekwencjami, mimo że wielokrotnie mitrężyły moje plany. Opiekowałam się twoim dzieckiem jak własnym. Wiesz dlaczego? Bo tobie na tym zależało. Bo widziałam jak się starasz, żeby nikt nie tracił na sytuacji, w której się znajdujemy. Imponowało mi to. Chciałam ci pomóc. I dostałam nagrodę za własną dobroć, tak po prostu zapomniałeś mi powiedzieć! Bo to takie nieistotne. Nawet nie przyszło ci na myśl, żeby cokolwiek ze mną ustalić, bo przecież głupia i naiwna Hana na pewno nie będzie miała nic przeciwko zajmowaniu się wszystkim w pojedynkę. Po co pytać ją o zdanie!
- Czekaj, zaraz, bo ja tu chyba czegoś nie rozumiem. Może właśnie dlatego, że przyzwyczaiłem się do twojej wyrozumiałości i mam cię za dorosłą, mądrą i odpowiedzialną kobietę, której nie trzeba wszystkiego tłumaczyć jak dziecku, nie komplikuje spraw prostych i nie robi problemów z niczego.
W oczach Hany zalśniły łzy, Piotr był zły.
- Wyobraź sobie, że poszliśmy z Tośką na lody, była jakaś smutna. Długo nie chciała powiedzieć, o co chodzi, ale ją podszedłem. Wygadała się, że chciałaby kiedyś tak jak Sara mieć mnie przez jakiś czas tylko dla siebie, ale wie, że to niemożliwe, bo ja mam już nową rodzinę i ona zawsze będzie mniej ważna niż wy.
Hana westchnęła.
- Kompletnie mnie zatkało. I wtedy, niewiele myśląc, zaproponowałem jej wspólny wyjazd na łódki, tylko ja i ona. Nie nalegała, żeby zabierać mamę, to akurat był pomysł Magdy.
- Piotr... to wszystko nie jest dla mnie proste... A ty nie odpowiadasz na moje pytanie. Dlaczego ja o niczym nie wiem?
- Nie jest, dlatego dziwi mnie twoja reakcja. To jest głupie pytanie! Trudno uwierzyć, że nie dajesz mi prawa, żeby zapewnić jej, kiedy mogę, chociaż substytut tego, co nasza Sara ma na co dzień. Jeśli myślisz, że ją od siebie odepchnę, źle myślisz. Kocham ją tak samo jak was obie, nie dam jej nigdy powodu, żeby czuła się gorsza lub zbędna w moim życiu. I nie zamierzam nikogo prosić o pozwolenie na opiekę nad własną córką. Ani tym bardziej się z tego tłumaczyć! Zrozum to, im szybciej, tym lepiej.
- Dlaczego nie rozumiesz, o czym ja do ciebie mówię? Dlaczego mi nie ufasz, do cholery, dlaczego nie możemy takich decyzji podejmować razem, uwzględniając w nich nas wszystkich? Czy kiedykolwiek narzekałam na twój i Tosi czas? - jej oczy rzucały iskry.
- Bo mi do głowy nie przyszło, że możesz mieć na ten temat inne ode mnie zdanie. Że to ci może przeszkadzać i tydzień z Sarą w domu to jest problem. Zapłacę opiekunce, żeby zostawała dłużej, nie musisz się o to martwić.
Podeszła do niego i położyła mu ręce na ramionach.
- Piotr, ja niczego nie zamierzam ci zabraniać, chcę po prostu o tym wiedzieć. Czy to tak trudno jest pojąć?
- Już wiesz. A mimo to wszystko mi wyrzucasz, histeryzujesz, przez co zaprzeczasz temu, co mówisz!
- Bo jestem twoją żoną i powinnam wiedzieć pierwsza. I nie mamy o czym rozmawiać, skoro ty nie rozumiesz, jak się teraz czuję.
- To by niczego nie zmieniło.
- A gdybym w tym czasie musiała zostać dłużej w szpitalu, wyjechać?
- Nie musiałabyś, rozmawiałem z Tretterem.
- To znaczy wiedzieli o twoich planach wszyscy, tylko nie ja.
- Mam wrażenie, że lepiej by było, gdybyś się w ogóle nie dowiedziała do czasu wyjazdu.
Ukryła twarz w dłoniach.
- Pierwszy raz od ślubu nie umiem się z tobą porozumieć - jej ton był twardy, stanowczy. - Dlatego też już podjęłam decyzję, nie będziesz musiał dopłacać opiekunce.
- Co masz na myśli?
- Biorę urlop i jedziemy do Izraela. Sara powinna wreszcie poznać moje życie i swoich bliskich.
- Jedziecie beze mnie?
- Tak. Powinniśmy od siebie odpocząć.
- Mieliśmy jechać razem.
- Owszem, od roku. Moja rodzina zawsze wśród twoich priorytetów stoi na ostatnim miejscu.
- Hana...
Mierzyli się wzrokiem.
- Już podjęłam decyzję, w ten sam sposób, w jaki ty swoją, może to da ci do myślenia. Może teraz mnie zrozumiesz.

15 komentarzy:

  1. Ida i Wiktor jak widze razem. I swietnie od razu bylo widac ze cos ich do siebie ciagnie.
    Po slowach o Agatce myslalam ze chodzi o ich corke, ale szybko przypomnialam sobie wydarzenia z zeszlego odcinka.
    Hana i Piotr dotychczas byli tak zgranym malzenstwem, ze ta klotnia byla wrecz pozytywna :-)
    PPodobno jak ludzie sie nie kloca to im na sobie nie zalezy, ale ile w tym prawdy? Niewiadomo.
    Rozumiem Hane, pewnie sama zachowalabym sie podobnie, choc strona Piotra swoja racje ma.
    Wybacz mi liczne byczki i brak polskich znaczkow, ale telefon bynajmniej nie ulatwial mi pisania
    Buziaki:-*
    CzerwonaPomadkaa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W ramach pierwszeństwa wybaczam wszystko. :)
      Ach, zbyt zgodni byli, nudno już było, to mnie wzięło na kłótnię.
      Prawda chyba z tym, bo z ludźmi na których mi naprawdę zależy pokłóciłam się porządnie przynajmniej raz, jakoś tak trzeba chyba do siebie docierać.
      Jakoś pewnie się ich kiedyś pogodzi, no chyba że mi odbije. A kto ma rację, trudno stwierdzić, oboje mają swoje.
      Buziaki! :*

      Usuń
  2. Ach ta nasza Idalia, obarczona tyloma troskami. Aż dziw bierze jak się o tym wszystkim czyta, jak w takiej niewielkiej osóbce może zmieścić się aż tak duża ilość emocji. Wiktor widzę dobrze zaczyna wczuwać się w rolę męża, na całe szczęście wszelkie moje podejrzenia względem niego okazały się być bezpodstawne. Dobrze wiedzieć, bo nigdy Idzie źle nie życzyłem. Ich relacje teraz muszą się jeszcze jakoś unormować, wymaga to wiele pracy i wysiłku od obu stron. Powolutku, małymi kroczkami, wszystko można naprawić. Wspaniałe jest to powolne odzyskiwanie zaufania do siebie, na pewno wyjdzie im to na dobre. Widać wyraźnie, że zarówno Wiktor jest szczęśliwy z takiego stanu rzeczy, Idalia także wyraźnie go potrzebuje.
    Sytuacja Agaty martwi wszystkich, mam nadzieje, że niedługo więcej na ten temat się dowiemy. Mimo iż nie pracuję w tamtejszym szpitalu, też się o doktor martwię. :) Zostawiłaś ją ostatnio w stanie nie napawającym optymizmem, właściwie wszystko może się teraz wydarzyć.
    Hana i Piotr wreszcie pokłóceni... i bynajmniej nie, żebym im tego życzył, haha. Coś mi się wydaje, że niektórzy czytelnicy będą niezbyt pocieszeni, a mi się to nawet podoba. Wprowadziłaś do ich związku element, który zawsze się pojawia, niezależnie od tego, jak bardzo zgodni potrafią być mąż z żoną. W tym momencie zdecydowanie stoję za Haną, uważam, że jako żona powinna wiedzieć o wszystkim jako pierwsza. Fakt faktem odgryzła się Piotrowi w podobny sposób, jemu też na pewno zależało na wyjeździe do Izraela, jednakowoż... załatwianie wszystkiego za plecami żony nie wydaje się być dobrym pomysłem. Rozwój sytuacji między nimi będzie bardzo interesujący. Choć w następnej części i tak wolałbym Agatke. :D
    No, to od dzisiaj zaczynamy pełnowymiarowy tydzień. Możesz podziękować układającym podziały, dali mi godzinę czasu rano na przeczytanie i skomentowanie w spokoju, haha.
    Buziaki! :*
    P.S. A już myślałem, że będę pierwszy. Na szczęście odświeżyłem stronę... :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No widzisz, jaka jestem podła i niesprawiedliwa wiedźma? Najwięcej dowalam swojej bohaterce, psychiatra w końcu z niej, niech w ramach dobrego przykładu sobie radzi, a co!
      A prawda jest taka, że specjalnie się nie zastanawiam, nie mam czasu, to realizuję każdą głupotę, jaka mi do głowy przyjdzie. :D I masz skutki. Ale i tak nie jestem w stanie dorównać scenarzystom, bo taki ogrom głupot to mi się w głowie nie mieści.
      Ida musi mieć na kogo liczyć, jak każdy z nas, bo bez bliskich osób nie udźwignęlibyśmy tego życia.
      Będzie Agatka, będzie. Ale trzeba było oddać innym wątkom trochę miejsca.
      Uwielbiam twój podział, ciekawe, czy zrobiła to dla mnie ta osoba, o której myślę. :)
      Buziaki. :-*

      Usuń
  3. Hahahahahahahaha ja już też odświeżam stronę ;)
    Ze sceny Idalii i Wiktora emanuje taki spokój, mimo, że przecież ona jest zrozpaczona… Ale cieszę się bardzo, że przynajmniej w sferze małżeńskiej kochanej Idalce się układa ;)
    No i wiadomo, ma w domu Szczepana, to jakby mogło być inaczej! Nie dość, że łzy wchłonie, to jeszcze wytulać się pozwoli! Aaaach takiego kota mieć 
    Ale za to druga scena mnie do wrzenia doprowadziła! Nie wiem, nie wiem, co ten Piotr myślał, wymyślając to wszystko!
    No i czy mi się wydaje, czy Tośka trochę nimi manipuluje? Odniosłam wrażenie, że przecież rozumie, że to nie jest tak, że skoro tata z nimi nie mieszka, to mniej jest dla niego ważna.
    Ale jednak jest na odwrót… Tak, wiem, jest dzieckiem, może miała gorszy dzień, bo przypuśćmy, że koleżanki opowiadały o wakacjach z rodzicami, ale na litość boską!!!!
    Zdenerwował mnie tym, że wszyscy wiedzieli, że zarzucił Hanie to, że jest histeryczką, że nawet nie próbuje postawić się w jej sytuacji! No i to, że twierdzi, że to nic takiego i najlepiej by było, gdyby się dowiedziała o tym w dniu wyjazdu! No, kompletnie niepoważny jest!
    Ach, ciśnienie mi wzrosło!!!! Nie lubię, gdy podczas rozmowy (która nie jest histerią), facet zarzuca histerię. Zresztą, gdyby mi koleżanka zarzuciła, to też by mnie zdenerwowała.
    Buziaki :* czekam, jak kolega, na Agatkę!!!! ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale wy jesteście dzisiaj świeżutcy i pachnący! xD
      Tak, Wiktorek i Szczepanek lekarstwem na wszystko. Żeńską wersję Szczepana poznasz niedługo, ciekawe, czy się polubicie. :)
      Nieporozumienia właśnie na tym polegają, że obojgu się wydaje, że mają rację.
      Niby Hana ma rację, ale też skoro już wie, nie powinna odpłacać tą samą bronią, tak jak nie powinna się dziwić, że jednak jadą razem. :) Ale jest zraniona, to się broni. :)
      Wdech-wydech. :D Buziaki. :*

      Usuń
  4. no proszę, w końcu dowiedzieliśmy się co przeskrobał Piotr. Nie spodziewałam się u nich cichych dni :D
    Ale w sumie rozumiem Hane i jestem z niej dumna, że jest taka zadziorna, wyrozumiała, a zarazem nieustępliwa, a przede wszystkim mądra!
    Piotr się poźniej będzie bardziej starał i wszystko będzie super!
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I znowu mi wyszło tak, że bardziej wina jest po stronie Piotra niż Hany, ale jakoś nic lepszego nie przyszło mi do głowy, a kłótnia musiała być. :D

      Usuń
  5. Najtrudniejsze są takie bitwy, które toczą się w nas samych. Pod powierzchnią codzienności, za zamkniętymi drzwiami i przy zasłoniętych oknach. Zwykle tuż przed zaśnięciem, kiedy milknie zgiełk świata, a ludzie rozchodzą się każdy w swoją stronę. Emocjonalna burza, uczuciowa zawierucha.

    Idalia nareszcie ma kogoś, kto na nią czeka. Wiadomo, że do kota też dobrze się wraca, jednak nawet najcudniejszy zwierzak nie jest w stanie zastąpić drugiego człowieka. Po miesiącach samotności i smutku, ktoś cieszy się widząc ją w drzwiach, kogoś martwi jej żal, ktoś chce z nią dzielić każdą chwilę. Jeszcze piękniejsze jest to, że to znowu ten sam człowiek, z którym niegdyś układała swoje życie. Takie powroty mają w sobie coś, co wywołuje ciepło w sercu. Rozmowa z mężem nie jest dla niego obciążeniem – bliskość wiąże się z tym, że słuchanie o zmartwieniach drugiej osoby daje nam poczucie, że jesteśmy potrzebni, wzmacnia zaufanie i więź. To właśnie ci, przy których możemy być słabi, dają nam siłę. Dobrze, że w końcu Idalia potrafi powiedzieć Wiktorowi te wszystkie ważne i wiążące wyznania, pomimo tego, jak trudno jej wyrażać emocje. Jasne, można zbyć to wzruszeniem ramion i stwierdzić, że to tylko słowa, jednak myślę, że właśnie takie słowa mają moc zmieniania rzeczywistości. Pod warunkiem, że się potrafi je wypowiadać i w nie wierzyć. Słowa mogą obejmować czule niczym kochające ramiona, a mogą ranić jak noże. Dlatego nie należy nigdy odmawiać im siły sprawczej. Każdy chyba ma kogoś, za kim tak bardzo tęskni, o kim myśli przed zaśnięciem co noc, a mając tego kogoś obok siebie, trudno o większe szczęście i spokój.

    OdpowiedzUsuń
  6. W szpitalu ciężka atmosfera, bo znowu ktoś z personelu znalazł się w roli pacjenta. Przed chwilą Idalia, teraz Agata, istny pogrom, można by rzec. Służba zdrowia wymiera. Hana pewnie poczuła się rozczarowana, że dowiaduje się o planach swojego męża od postronnych osób. Nawet, jeśli to tylko niedopatrzenie, miała prawo zareagować w ten sposób. Dziwi mnie, że Piotr nie zamierza zabrać ze sobą także Hany i Sary, wtedy wszyscy mieliby radosne, rodzinne wakacje. Magda raczej nie czułaby się z tym szczególnie komfortowo, ponieważ zostałaby z tego wyłączona, ale Tosi byłoby weselej w większym gronie. No i Hana pewnie zajęłaby się dziewczynką bardziej umiejętnie od ojca. Zawsze jest tak, że czyjeś postępowanie ma swoje przyczyny i skutki, wszystko stanowi jakiś proces. W trudnej emocjonalnie sytuacji, możemy próbować zrozumieć drugą stronę – co czuje, czym się kieruje, dlaczego podejmuje takie a nie inne decyzje. I to pomaga, bo mamy przed oczami szerszą perspektywę, a nie tylko własne emocje, od których dzięki temu łatwiej jest się oddzielić. Lecz w pewnym momencie pojawia się gniew i refleksja: „dlaczego zawsze to ja mam wszystkich rozumieć i tłumaczyć, dlaczego choć raz moje czucie nie może być ważniejsze”? A ludzie szybko się przyzwyczajają do myślenia z nastawieniem na nich. Lecz mimo to dziwi mnie bardzo brak wyrozumiałości Piotra. Przecież doskonale sobie zdaje sprawę z tego, że Hana w żaden sposób nie chciałaby ograniczać jego kontaktów ze starszą córką, ani nijak ingerować w ich relację. Dla Tosi rzeczywiście może być ważne, żeby przez chwile mieć tatę tylko dla siebie, ale z drugiej strony, gdyby pojechali wraz z nową rodziną, a Piotr poświęcał jej szczególną uwagę, może nawet poczułaby się jeszcze ważniejsza. Nie rozumiem oburzenia Gawryły, przecież nie chodzi o żadne tłumaczenie się, tylko zwyczajny przepływ informacji. Myślę, że w tym momencie wyładowuje na żonie jakieś swoje własne frustracje. Hana zdecydowała o samotnym wyjeździe do Izraela zupełnie impulsywnie i mam wrażenie że trochę po to, żeby się odegrać. Smutna taka kłótnia i zupełnie nie w ich stylu. Zamiast wspólnie coś ustalić, robią to przeciwko sobie. I nie chodzi o to, żeby wspólnie spędzali każdą chwilę, wszak każde z nich może oddzielnie zaplanować swój urlop, zważywszy na zaistniałą sytuację, ale dałoby się to zrobić bez otoczki wzajemnych pretensji i żalu. Poza tym, to jest straszne uczucie, usłyszeć od bliskiego człowieka, że trzeba od siebie odpocząć. Odepchnięcie. Komunikat – ja idę w swoją stronę, a ty w tym czasie rób co chcesz. Nie tak powinno to wyglądać.

    Zakończyłaś takim smutnym akcentem – bohaterowie skłóceni, coś wisi w powietrzu. Mam nadzieję, że za tydzień się między nimi jakoś poukłada, że chwilowy kryzys pozwoli im zrozumieć, jak wiele dla siebie znaczą. Nie zdążyłam skomentować Ci rano, ale i tak jestem mniej spóźniona niż zwykle. Dobrego dnia! Buziaki! ;***

    Kaja

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co to by było za życie bez kotów. :) I bez bliskich. :)
      Służba zdrowia jest niezniszczalna. :D Po pacjentach wytrzymają już wszystko.
      Cała rzecz, że właśnie Tosi chodzi o to, żeby Hany i Sary z nimi nie było. A ojca i jego zajmowanie się córką, zwłaszcza tak dużą, dyskredytujesz niepotrzebnie.
      Trudno poświęcić uwagę starszemu dziecku, kiedy małe ciągle wymaga opieki, bo takie jego prawo. A Hana niestety trochę płaci za swoją wyrozumiałość.
      Ano, wyładował się na niej i to ostro, nieraz to było widać w serialu. A że faceci to proste konstrukcje, mimo że Hana jak zwykle chciała dobrze, jeszcze za to oberwała. I w tej sytuacji ja zrobiłabym dokładnie tak jak ona, pojechałabym sama. Trzeba by nadludzkiej siły, żeby samemu jeszcze próbować zbierać i odpuszczać. A urlop osobno dobrze im zrobi.
      Dla mnie to nie jest straszne. Wg mnie możliwość odpoczęcia daje możliwość przemyślenia, zatęsknienia, a to z kolei sprawia, że relacja układa się lepiej, bo czujesz, że bez tej osoby ci ciężko i że ci na niej zależy. Szczerość przede wszystkim, nigdy nie zbudujesz żadnej relacji, jeśli będziesz udawać, że wszystko jest ok, a w głębi duszy gotować się z wściekłości na sam widok tej kochanej osoby, bo akurat jest między wami trudno. A po czasie, kiedy będziesz budzić się bez niej i całe dnie spędzać osobno, nie będziesz w stanie wytrzymać, jeśli ją kochasz i wymyślisz sposób, żeby wszystko naprawić. Prosta sprawa. A takie życie jak mają oni, w domu razem, w pracy razem, dopiero sprzyja nieporozumieniom. Buziaki. :*

      Usuń
    2. Nie chodziło mi o to, żeby dyskredytować ojca zajmowanie się córką, choć i tak mam wrażenie, że z dziewczynkami najlepszy kontakt mają matki. I zdaję sobie sprawę, że to pogląd wywołany własnym doświadczeniem, bo sama jako dziesięciolatka uwielbiałam spędzać czas z mamą.

      Hana płaci za to, że zawsze ze wszystkim ustępowała i stawiała na rozumienie, nieraz kosztem własnych potrzeb. Może i dobrze im zrobi taka chwilowa rozłąka, jednak ja na jej miejscu miałabym ogromną obawę o to, czy rzeczywiście druga strona zatęskni. Pojawiłaby się myśl, że może stwierdzi, że prościej mu i wygodniej beze mnie, że ma w życiu inne priorytety. I przed wyjazdem na urlop, nawet jeśli osobno, koniecznie chciałabym wyjaśnić zaistniały konflikt, żeby się rozdzielić bez wzajemnej urazy.

      Usuń
    3. Obecne dziesięciolatki uwielbiają spędzać czas z koleżankami tudzież komputerem, coś o tym wiem. I o ile pierwsze jest naturalne, drugie destrukcyjne, a żniwo zbierzemy wszyscy.
      Hana taka nie jest, Piotr dał jej dostatecznie wiele oznak, że kocha ją naprawdę i że nie musi się bać chwilowego pogorszenia. Niełatwo jest ogarnąć małe dziecko, dom i pracę, ciężko im, to sprzyja kłótniom. Ale kobiety teraz muszą mieć nadludzką siłę, żeby sprostać każdej postawionej im roli. Faceci zresztą nie inaczej. Mamy bardzo dziwne i ciekawe czasy. Będziesz miała w nich cholernie dużo pracy, wierz mi na słowo. Bo to jest właściwie nierealne, być we wszystkim super.
      Zatęsknią, już moja w tym głowa. :D

      Usuń
  7. Jeej, ale rozdział!
    Wiktor jest cudownym mężem! Nie narzucał się, nie zadawał zbędnych pytań. Po prostu podszedł i przytulił. To właśnie dlatego często wolimy zwierzęta od ludzi, bo one nie oceniają, nie komentują. Po prostu są i rozumieją.
    Druga scena za to totalnie inna. Aż poczułam tę napiętą sytuację. Może faktycznie potrzeba im takiej przerwy? Nie powinni jednak rozstawać się w gniewie, to nigdy dobrze się nie kończy. Oby doszli do porozumienia.
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Taaak, zwierzęta czynią świat piękniejszym!
    Ach, już drugi głos na nie rozstawanie się w gniewie, cóż ja mam zrobić, niech wam będzie. :D
    Buziaki. :***

    OdpowiedzUsuń