poniedziałek, 14 września 2015

53.




"W powietrze z piersi pieśń mą słałem,
gdzie na ziemię spadła, nie dojrzałem,
bo w czyich to oczach mocy tyle krąży,
by za lotem pieśni wzrok mógł nadążyć?"

*****

Idalia weszła do sali Woźnickiej. Szybko obrzuciła wzrokiem parametry. Wszystko było bez zmian, westchnęła rozczarowana. Marek drzemał na krześle obok ukochanej, Ida była pewna, że siedział przy niej przez całą noc. Uśmiechnęła się do niego rozczulona. Kiedy odsuwała krzesło dla siebie, raptownie się obudził.
- Cześć, królewiczu, wyglądasz na wykończonego, ale od czego ma się przyjaciół, nawet takich, którzy są przyjaciółmi naszych ukochanych kobiet - jej twarz rozpromieniła się w uśmiechu. Patrząc na jego wymizerowaną i bladą, miała ochotę podejść i zwyczajnie go objąć, pocieszyć, zapewnić, że to już niedługo potrwa. Powstrzymała impuls. Ledwo się znali.
- Zwłaszcza twoich ukochanych kobiet, Idusiu, też uroczo wyglądasz, jakbyś nie spała z tydzień.
- W sam raz na dyżur, ale dość o mnie.
Otworzyła torbę, szybko wyjmując kanapki i termos z kawą. Postawiła wszystko na stoliku przed mężczyzną.
- Pewnie nie takie pyszne jak jej, ale jak się nie ma, co się lubi... Smacznego.
- Rozumiem już, dlaczego Agata cię uwielbia. W tej sferze jesteś godnym zastępstwem, dzięki. Nie miałem głowy do niczego poza nią.
Z wdzięcznością rozpakował kanapkę.
- Hej, jak się trzymasz? - Cichocka wzięła przyjaciółkę za rękę. - Nie świruj, tylko wracaj, źle tu bez ciebie. Jak długo każesz mi na siebie czekać? Szczepan za tobą tęskni, nie chce jeść.
- No proszę, typowa postawa psychiatry. Naprawdę wierzysz, że to coś daje?
- Pytasz, czy mnie słyszy? Na pewno.
- Optymistka.
- Lubię dobre myśli. Ona też. I dawać, i dostawać. A ty nie umiesz być optymistą?
- Trudno mi, kiedy umieram ze strachu. Jej też by było trudno.
- Jej nie. Bo ona zna sposób na własny pesymizm. Taki, który zawsze działa.
- To znaczy jaki?
- Banalny - zrób bezinteresownie dla kogoś coś dobrego. To zawsze wraca. Słowo.
- Dużo w tobie pewności. Pozazdrościć.
- Bo moje życie jest ciągłym sztormem. Dlatego byle podmuch mnie nie złamie. Ona też tak ma. Czego i tobie.
- Żeby to było takie proste - spojrzał ze smutkiem na leżącą bez ruchu Agatę.
- Chcieć to móc. Ale musisz chcieć naprawdę.
- A do tego mieć cholernie dużo siły.
- Siły nie trzeba. Wystarczą dobre myśli.

*

- Jeszcze to, koniecznie - Ola podała Przemkowi reklamówkę, którą chirurg z trudem wepchnął do rozłożonej na podłodze walizki. - Ubranka od mojej mamy. Śmiertelnie by się obraziła, gdyby Franka ich nie nosiła.
Uśmiechnęła się z trudem. Zapała mozolnie zamykał bagaż.
Kiedy wszystko zostało już zrobione i nie było czym zająć rąk, niepewnie stanęli naprzeciwko siebie. Ola ze spuszczoną głową mięła w dłoniach róg koszulki, Przemek niecierpliwie przestępował z nogi na nogę. Wspólnie chcieli mieć to już za sobą i tak samo jednocześnie czuli ciężar słów, które musiały zostać wypowiedziane. Teraz albo nigdy. Inaczej ich dalsze życie stanie się piekłem niedomówień, oskarżeń i pretensji.
- No, to czekamy na ciebie w piątek. Koniecznie daj znać, kiedy będziesz na dworcu, przyjedziemy. Zdecydujesz, czy wolicie spędzić weekend w Warszawie, czy ze mną.
Kobieta nie zareagowała. Stała oszołomiona, jakby nie mogąc uwierzyć, że to dzieje się naprawdę. Przemek zrozumiał jej wahanie.
- Może to po prostu nie był nasz czas? Może nie dorośliśmy? Teraz wszystko się ułoży, wszystko się zmieni. Ola, możesz się śmiać, ale ja wierzę, że ta odległość nas troje do siebie zbliży. Bo dopiero teraz będziemy się naprawdę starać.
- O nią - wskazała kciukiem przez ramię na stojące za nimi łóżeczko turystyczne, w którym znajdowało się wszystko, co obecnie ich łączyło.
- A może jeszcze kiedyś o nas? Nie możesz tego wiedzieć.
- Nie zdziwiłabym się, gdybyś po tym wszystkim nie chciał mnie znać, co tylko mogło, poszło źle - jej oczy się zaszkliły.
- Nie doceniasz mnie. Teraz, kiedy wiem, co dalej robić z naszym życiem, stać mnie wreszcie na wyrozumiałość względem ciebie, której do tej pory mi brakowało. Nie tylko ty zawiodłaś. Przepraszam, że nie umiałem stać się wsparciem.
- Może gdybym...
- To już nie ma znaczenia. Liczy się, że jesteś niegotowa i oszołomiona. Że Franusia to nie był dobry pretekst do związku, że tylko niepotrzebnie się krzywdziliśmy. A przede wszystkim, że ja w twoim wieku, na początku specjalizacji, zachowałbym się co najmniej tak samo. Albo w ogóle bym sobie odpuścił opiekę nad dzieckiem.
- Dzięki, że to mówisz. Czuję się trochę mniej beznadziejna - uśmiechnęła się cierpko.
- Tak myślę. Uczciwie cię oceniam.
- Jesteś wspaniałym, czułym tatą. Zazdroszczę tej małej księżniczce. A ja postaram się brać z ciebie przykład. W końcu kiedy będę w Krakowie, szpital będzie musiał się beze mnie obejść.
W nagłym odruchu objął lekarkę. Z jej oczu popłynęły łzy.
- Ola, rób to, co kochasz z pasją i poświęceniem. No i pamiętaj, że my zawsze na ciebie czekamy. Przyjeżdżaj w każdej wolnej chwili.
Objęli się mocno.
- Obudzę ją, chcę się pożegnać, już trzeba się zbierać - Ola, ocierając oczy, odsunęła się nieznacznie. Przemek podniósł ciężką walizkę, chcąc wystawić ją do przedpokoju.
- Trzeba, do nowego, lepszego życia.

*

Obojętna na wszystko Wiki siedziała przy łóżku Agaty. Był środek nocy i chociaż miała dyżur, nie mogła się na niczym skupić. Zostawiła więc stertę niewypełnionych kart i prosząc pielęgniarkę o telefon, gdyby coś się działo, znalazła się tam, gdzie od początku być powinna. Sytuacja niewyobrażalnie ją smuciła. W posiewach Woźnickiej wykryto gronkowca złocistego i mimo że natychmiast podano jej antybiotyk celowany, a jej stan się ustabilizował, nadal nie odzyskiwała przytomności.
Wiktoria nie mówiła ani słowa. Wszystko już zostało powiedziane. Po prostu czuwała. Możliwość bycia przy kobiecie, którą uważała niemal za siostrę, dawała jej nieokreślone i mgliste poczucie panowania nad sytuacją.
Nagle internistka szeroko otworzyła oczy, w których zalśniły łzy. Aparatura zwariowała. Agata rozpaczliwie miotała się po łóżku. Wpadała w panikę.
- Już, już. Szybko, dajcie maskę, trzeba ją rozintubować, bo krztusi się rurką!
Ziemiańska natychmiast kilkoma wprawnymi ruchami rozintubowała koleżankę, szybko przykładając jej do twarzy maskę z tlenem. Woźnicka usiłowała coś powiedzieć. Gwałtownie kaszlała.
- Oddychaj spokojnie, wszystko powiesz później. Teraz po prostu oddychaj. Muszę ustalić twoją wydolność.
Agata posłuchała, głęboko, po części samodzielnie, wtłaczała powietrze do płuc, przy okazji się uspokajając.
Wiki stała sztywno, z niepokojem patrząc na przyjaciółkę. Dotknęła jej dłoni.
- No, wspaniale - uśmiechnęła się Ziemiańska. - Kaszlemy, łzawimy, ale na własnym oddechu. Maskę zostawiam dla bezpieczeństwa. Podejrzewam, że szybko się zmęczysz, wtedy zwiększę tlen, ale na razie trenuj, podobno tego się nie zapomina.
- Dziękuję - powiedziała cicho Agata, chrypiąc i kaszląc. - Co w ogóle... - zwróciła się do Consalidy, ale zamiast dokończyć, musiała przypomnieć sobie o oddychaniu.
- Łatwiej by było, gdybyś zapytała, co się nie stało.
W milczeniu obie walczyły z fizjologią - Agata z oddechem i kaszlem, Wiktoria z cisnącymi się uparcie do oczu łzami. W końcu internistka oddech unormowała, a Wiki, ostatecznie się poddając, objęła przyjaciółkę i się rozpłakała.
- No już, hej, twardzielko... - Woźnicka niezdarnie klepała Wiki po plecach.
- Ale nam strachu napędziłaś - gwałtownym ruchem otarła oczy.
- Wszyscy tu byliście, pamiętam was. Gdyby was tu nie było...
- Ale byliśmy, co było a nie jest... wszystko będzie dobrze. Jak się czujesz?
Agata zamknęła oczy, potem z trudem je otworzyła.
- Jestem strasznie zmęczona. Jakbym nie spała co najmniej z tydzień.
- To naturalne.
Blondynka spróbowała usiąść, szybko jednak opadła z powrotem na poduszkę.
- Chyba zwariowałaś. Leż, a najlepiej śpij.
Popatrzyła chirurg prosto w oczy.
- Wiki, ja wiem, że to była posocznica, powiedz mi, co ze mną jest? Powiedz prawdę, nikt mi tego nie powie, proszę, Wiki...
- Agata, nie ma prawdy i nieprawdy. Tydzień byłaś nieprzytomna. Miałaś niewydolne nerki i płuca. Wszystko stopniowo wróci do normy. Potrzebujesz czasu.
- Przynieś mi kartę, chcę sprawdzić wyniki.
- Nie ma mowy, teraz jesteś pacjentem, nie lekarzem. Umiemy się tobą zająć. Ty masz odpoczywać, wracać powoli do zdrowia. Z tego nie wychodzi się pięć minut.
- Wiktoria, ty też chciałabyś wiedzieć.
- Nie ma czego wiedzieć. Spokojnie, dasz sobie radę.
- Chcę wrócić do pracy, a powikłania...
- Agata, uspokój się. Wyłącz analizę - pogłaskała stanowczym ruchem zimną dłoń internistki. - Zaufaj nam, zrobimy wszystko jak trzeba.
W końcu Agata, ostatecznie wyczerpana, zamknęła oczy.
- Przepraszam cię. Jakoś chyba...
- Nie ma sprawy, będzie jeszcze dużo czasu, żeby pogadać, teraz zdrowiej. I błagam cię nade wszystko, nie wygłupiaj się już.
- Ja się wygłupiam? Od dawna należał mi się urlop - lekarka nie otwierała oczu.
- To znaczy co?
- To znaczy, że od tygodnia go wykorzystuję na wylegiwanie.
Wiki wytrzeszczyła oczy.
- No co, nikt nie powiedział, że nie można tutaj - Agata mrugnęła.
Uśmiechnęły się szeroko.
- Kocham cię, świrze - Consalida pocałowała przyjaciółkę w czoło. - I tak trzymaj! Będę tu wpadać w ciągu nocy, a teraz już dobranoc, śpij spokojnie.

14 komentarzy:

  1. Marek musiał czuć się strasznie, ale optymistyczna Ida pomogła :-)
    Agata zdrowieje, czyli jak sądzę teraz już będzie dobrze. Mieć w takiej chwili tylu przyjaciół, to prawdziwe skarby.
    Wiki bardzo emocjonalna, taka zajaką ją zawsze uważałam
    Dla Przemka i Oli tutaj być może jest jeszcze szansa. Widać podeszli do tego bardzo odpowiedzialnie. O ile w serialu nie, to teraz tutaj zaczynam wierzyć :-)
    Buziaki :-*
    CzerwonaPomadkaa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co oni by wszyscy bez tej Idy... To się nazywa właściwa osoba na odpowiednim miejscu. :D
      Prawda, ja tak miałam, dlatego wiem z własnego doświadczenia, że człowiek się goi wtedy baaardzo szybko. :) Nastawienie naprawdę czyni cuda. A jak się fajnie dziwią w szpitalu, kiedy goście się w drzwiach mijają ciągle. :)
      Bo Wiki jest emocjonalna, ale i twarda, przez to często nie widać tego, ale w niektórych odcinkach to pokazuje. Przy okazji, jak tam nowy sezon? Bo ja mam straszliwe zaległości. Pomijając fakt, że cały czas się zastanawiam, jak na imię ma Ziemiańska? Jadwiga? Pojęcia nie mam. ;) Oj niedobrze ze mną, jak ja mogę czegoś nie wiedzieć, ale coś mi się takiego po głowie obija.
      W serialu to spieprzyli bardzo dobrze zapowiadający się wątek, żeby nie powiedzieć standard. Jan dla Oli to rozwiązanie za proste, a dla Przemka Zuza, jak się domyślam, mimo że nie jestem na bieżąco, pewnie tak się to właśnie skończy.
      Buziaki! :-*
      PS. Oczekujcie niespodzianki rocznicowej! A ja już szykuję coś do świętowania, jeśli licznik dobije do 16 tysięcy. Na przykład... czekoladę. :D

      Usuń
    2. W serialu? Nie narzekam na przebieg wątków. Nie jest źle.Co prawda zaległości nie mam, ale na roztrząsanie się nad każdym wątkiem czasu brak. :-(
      Musisz szybko nadrobić!
      Tak dokładnie, Jadwiga. Szczerze przyznam, że nie pamiętałam nawet kim ona jest, ale sprawdziłam i umysł wytrzeźwiał :-)
      Czekoladka? Pycha, poproszę z orzechami :-)

      Usuń
    3. Zgadzam się na z orzechami, mniam! To twoje zdrowie jako jednej z najwierniejszych, nawet, a co mi tam, dwiema kosteczkami. :)
      Jest anestezjologiem drugim poza Van Graafem, na maksa epizodyczna, a poza tym ciągle tylko wymieniają jej nazwisko. :)
      No, do nadrobienia jakieś 6 odcinków mi zostało. :)

      Usuń
  2. Znowu się wzruszyłam! Ja naprawdę robię się stara… Niedługo zacznę chodzić o, a nie z laską…
    Ale do treści, bo znowu zbaczam z tematu (wybacz, to silniejsze ode mnie) ;D
    Leczenie lekarza, to najgorsze, co może być. Niech teraz wypoczywa, wraca do zdrowia, ma przy sobie Marka, cudownego faceta, Idalię i Wiki, najlepsze przyjaciółki. Nawet nie chcę sobie wyobrażać, gdyby ktoś mi tak bliski był w stanie Agaty… Chyba bym zwariowała z niepokoju…
    Poza tym, no jak Szczepan bez Agaty nie chciał jeść, to bardzo dobrze, że ona się wreszcie obudziła. Przecież by mój ukochany bohater zmarniał!!!! A to już by był skandal!
    Ola i Przemek… Oj, pogubili się, ale najważniejsze, że chcą to naprawić. No i dobrze, że on wyjeżdża, może to oddalenie zbliży Franię z mamą? Bo na pewno z Przemka i Oli, według mnie, to pary nie będzie.
    Nie lubiłam nigdy Olki, ale dzisiaj zrobiło mi się jej żal. Byleby była w życiu małej, to może ich relacje nie będą przypominały tych, jakie opisałam u siebie Celestyny z Kornelią.
    Wzruszyłam się, gdy Wiki powiedziała, że kocha Agatę, jakieś to było dla mnie mega emocjonalne i poruszające…
    Buziaki :* - Ela_k

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, to może zacznij po przyjeździe do mnie, co, bo jak ja mam taką babuleńkę prowadzić, to nie wiem, czy się na to piszę. :D Bo będziemy 100 m przemierzać pół godziny. :D
      Odchodzenie od tematu mile widziane. :)
      Prawda, lekarze to najgorsi pacjenci, a mimo jej dobrego nastawienia wszystko jeszcze może się zdarzyć, o, jak ja rozumiem jej strach.
      Moja futrzasta często ma spadki formy wtedy, kiedy ja, Idalka stresuje się Agatą bardziej niż czymkolwiek innym i koteł to czuje. Zwierzęta są niesamowite pod względem empatii, której ludziom zawsze brakuje.
      Kto wie, może jeszcze coś ich do siebie zbliży innego niż dziecko? Scenarzyści już ich na pewno nie połączą. Ale oni to powinni zmienić dilera, bo ja nie pamiętam kiedy ostatnio Ninę na przykład widziałam. :P Ależ oni lubią zapominać o postaciach. :D
      Nie no, spokojnie, do Celestyny to jednak Oli daleko. :) Broń ją panie.
      Studia, specjalizacja i wspólna praca robią swoje, a już życiowe zawirowania tym bardziej, trudno sobie wyobrazić życie bez drugiej osoby, a w chwili zagrożenia zwykle ludzie sobie mówią wiele ciepłych rzeczy, których by nie powiedzieli nigdzie indziej.
      :***

      Usuń
  3. Więzi łączące Idalie i Agatke są niezwykle silne. Jakież to piękne, gdy ma się świadomość, że są osoby, którym na nas zależy. Opieka, jaką wszyscy roztaczają nad Agatką, jest godna pozazdroszczenia. Marek kocha ją z całego serca, na każdym kroku to widać. Poświęca się dla niej, piękności. Na szczęście wszystko wraca do normy, przy tak dużej ilości pozytywnej energii, wcale mnie to nie dziwi.
    Przemka się pozbyłaś, ładnie to tak? Wysłać go do krakowa, pomysł nie taki zły. :) Zobaczymy, jak tutaj będzie mu się wiodło. Oboje muszą od siebie odpocząć- i Przemek i Ola takżę. Jeśli teraz będą się odwiedzać od czasu do czasu, może coś z ich związku jeszcze jest do odratowania. Troche cierpliwości, wytrwałości, może się uda. Biedni są oboje, pospieszyli się za bardzo, a potem wyszło jak wyszło. Kraków na pewno dobrze im zrobi.
    Ach te twoje medyczne określenia i znajomość tematu wciąż mnie zdumiewa. Genialna jesteś! :)
    Agatke zaczynasz powoli ratować. Bardzo jestem ciekaw, co przygotowałaś dalej. Przewiduje jakieś nowe wątki... ;)
    Motywujemy się do pisania, bo warto. Dziś czytanie mi wypadło na lekcji, aż się wzruszyłem czytając o przebudzeniu Agatki. I te słowa Wiki, że kocha Agatke, to jest takie piękne i wzruszające.
    Buziaki! :* I razem z tym buziakiem weź ode mnie głowe, możesz śmiało cisnąć ją gdzieś w kąt, niech się sama męczy z sobą. Ja już dłużej nie zamierzam. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Każdy z was facetów chciałby taką moją Agatkę, albo i Idalkę nawet. :D Niestety to materia nieożywiona, obejdziecie się smakiem. :D
      Proszę cię, w porównaniu ze scenarzystami to ja akt dobrej woli uczyniłam. :P Oni Ninkę (Toruwiel, jeśli pamiętasz) w kosmos wysłali chyba, tak jakoś im się zaginęła. :P
      Czekaj, a się doczekasz. :) Do genialności to mi daleko, ale czasem mam takie pomysły, które dla mnie zdarzyć się mogą, a ktoś nieobyty z medycyną od razu przestałby czytać z przerażenia. Ale jeszcze jestem dzielna, się hamuję.
      Ładnie to tak nauczyciela nie słuchać? Wiedzy nie aplikować sobie w ilościach nadmiernie niepotrzebnych? No dobra, nic już nie mówię, byle do dyplomu/matury. :D
      Głowę należy mieć na karku, tak z medycznego punktu widzenia, lepiej się na tym wychodzi. :*** Dla pocieszenia - mnie się od rana panowie tłuką pod oknami i absolutnie spać nie dają, a ja wczoraj do późna jak wiesz zaśmiewałam się z drugiego wcielenia Agatki i dopiero po południu pewnie odczuję skutki na własnej głowie.

      Usuń
  4. Znowu tyle się dzieje!
    Marek to cudowny facet! Tak samo jak Idalia, to cudowna przyjaciółka! I jeszcze Wiki! Nic dziwnego, że Agata się obudziła :) Mając takie wsparcie, nikt nie chce za długo spać :) Mam nadzieję, że teraz będzie już tylko lepiej.
    Co do Oli i Przemka, t chyba dobrze się dzieje. Widać, że Ola rozumie swoje błędy, a Przemek jest skłonny do wybaczenia, jeśli już tego nie zrobił. Ta rozłąka dobrze im zrobi.
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Takich jak Idalia i Marek ze świecą szukać, to chociaż sobie ja popiszę, a wy poczytacie. :) No, coś musi się dziać, bo kto by to czytał. :)
      :-* Zapraszam na niespodziankę.

      Usuń
  5. U mnie na http://szczepan-i-agata.blogspot.com pojawił się nowy rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  6. Agata jest szczęściarą, że ma obok siebie co najmniej dwójkę ludzi gotowych czuwać przy jej łóżku dzień i noc. Lodowy sposób bycia Idy nieco stopniał, ciekawe, czyj to wpływ i zasługa – Agaty, czy Wiktora. Tak bardzo widać, że szczęśliwemu człowiekowi bliżej do innych ludzi. A, co za tym idzie, jak samotny musi się czuć człowiek w swoim smutku, kiedy od innych oddziela go mur nieufności i obojętności. No i dzięki temu, że jego kobieta ma wspaniałą przyjaciółkę, Marek nie rozpocznie dnia głodny i bez kawy. Rzeczywiście pomaga wiara, że wyświadczone dobro powraca. A przede wszystkim pomaga wyjść do ludzi, skupić się na kimś, zamiast na własnych trudnościach. Bardzo ładnie i wspierająco Ida się wypowiada. Jakby naprawdę była pewna, że cała sytuacja zmierza ku szczęśliwemu zakończeniu, a przecież tego wiedzieć nie może. Dziwi mnie nawet trochę, że nie boi się tego optymizmu.

    Dla Oli i Przemka to chyba pierwsza normalna rozmowa od bardzo długiego czasu. Zwykle w końcu nadchodzi taki moment, kiedy o niepowodzenia we wzajemnych relacji przestajemy obwiniać wyłącznie drugą osobę, a zaczynamy dostrzegać także własne niedociągnięcie i ułomności, które nie pozostały bez wpływu. Jakkolwiek nie lubię tej bohaterki, chciałabym, aby tych dwoje dało sobie drugą szansę. Chociażby dlatego, że powroty dają nadzieję, wywołują ciepło w sercu. Oby nowe życie rzeczywiście okazało się lepszym. Myślę, że Ola sporo zrozumiała i że jej stosunek do opieki nad dzieckiem również się zmienił. Może teraz stanie na wysokości zadania i nie zawiedzie małej Frani.

    Wiktoria również na posterunku. Pomyślałam o niej, kiedy nie pojawiła się w pierwszej scenie. Wydaje mi się, że pomimo chwilowych oddaleń, to właśnie ona jest najbardziej oddana swojej przyjaciółce, choć nie potrafi na co dzień tego okazywać. Agata jednak słyszała i wyczuwała obecność bliskich, Idalia miała rację. Wspaniała, ciepła scena, pełna miłości.

    Nie powiem, że czekam, co będzie za tydzień, gdyż zabrzmiałoby to co najmniej absurdalnie, tak bardzo jestem spóźniona. Nadrabiam zaległości i mam nadzieję, że w swej wspaniałomyślności jakoś mi wybaczysz :)

    Buziaki, Kaja.

    OdpowiedzUsuń
  7. Każdy czyta kiedy i ile chce, buziaki!

    OdpowiedzUsuń