wtorek, 15 września 2015

54 - w podziękowaniu za wspólny rok :)



"Bądź blisko. Bądź, kiedy światło me gaśnie, kiedy krew szemrze, a nerwy kłują i mrowią; bądź blisko mnie, kiedy (...) czas, szaleniec, miota kurzem i życiem, i furią płomienia".

*****

Skonany dyżurem Marek przekręcił klucz w zamku. Ani na chwilę nie mógł przestać myśleć o Agacie. Wszedł do domu w kompletną ciszę i ciemność. Zirytowało go to natychmiast, ponieważ zwykle o tej porze jego syn powinien wstawać do szkoły. Bałagan, jaki panował w mieszkaniu przeszedł jego najśmielsze oczekiwania. Ciuchy syna porozrzucane po całym przedpokoju, na kuchennym stole pełno okruchów i resztek jedzenia, a w zlewie stos brudnych naczyń.
- Radek! Szkoła! - wrzasnął w przestrzeń, w ogóle już nad sobą nie panując.
Wymacał kontakt na ścianie i spróbował zapalić światło, niestety żarówka nadal była przepalona. Wściekłość narastała w lekarzu jak szykujący się do eksplozji wulkan.
- Cholera jasna, miałeś wymienić żarówkę! Prosiłem cię o to już trzy razy! Ale rzecz jasna brakło czasu! Tak zresztą jak na posprzątanie tego chlewu, który zrobiłeś z mieszkania! Szlag mnie zaraz trafi!
Szybko ruszył w stronę pokoju nastolatka, niemal natychmiast potykając się na jego butach. Gdyby w ostatniej chwili nie chwycił się ściany, runąłby jak długi. Szala goryczy została mocno przeważona.
- Krzywdę ci zrobię, gówniarzu!
- Tata, to nie jest tak jak myślisz - rozczochrany i zaspany chłopak wyszedł z pokoju, w ostatniej chwili powstrzymując ojca pędzącego na niego jak taran.
- Wiesz co ja myślę? Że wychowaliśmy cię na cholernego egoistę. Ale jesteś dorosły i mimo wszystko wydawało mi się - rozsądny. Miałem nadzieję, że rozumiesz, jak mi teraz jest ciężko. Marsz do szkoły, nie chcę cię teraz tu widzieć. A jeśli masz jakieś inne plany, to jeszcze dzisiaj wracasz do matki.
- Frustrat - rzucił chłopak z gniewem w oczach. - Żeby ci chociaż raz na mnie tak zależało jak na niej.
Lekarz nie zareagował. Skończywszy tyradę ruszył do sypialni, widowiskowo trzaskając za sobą drzwiami.
Kiedy kładł się do łóżka, usłyszał ciche pukanie.
- Czego nie zrozumiałeś? - powiedział zmęczonym tonem, otwierając.
W drzwiach stała drobna niebieskooka blondynka.
- Ten bałagan i wszystko to moja wina. Chciałam przeprosić i wytłumaczyć - wyciągnęła rękę do lekarza. - Martyna, przyjaciółka Radka.
Zszokowany kardiolog usiadł na łóżku, blady jak papier.
- A żeby wszystko było jasne i żeby kardiolog nie dostał przypadkiem ataku serca powiem - uśmiechnięty nastolatek wkroczył do akcji. - Że choć to może wydać się nieprawdopodobne, nie przeleciałem Martyny, mimo że spędziła u nas noc.
- Chłopie, wyrażaj się jakoś przy kobiecie i o kobiecie... - Marek czuł, że zaraz straci rozum.
- Mogłem przecież powiedzieć, że jej nie puknąłem - obruszył się chłopak.
- Twojemu tacie chodzi o to, że nie poszedłeś ze mną do łóżka.
- Kłamstwo, poszedłem, tylko że spałem w nogach. Po co kusić los i pomagać przeznaczeniu?
- Zwariuję - jęknął lekarz w desperacji. - Dziecko - zwrócił się do Martyny. - Zrób mi kawy z łaski swojej, a ty - powiedz mi wreszcie, o co tu w ogóle chodzi.
- To ja powiem - dziewczyna usiadła obok Marka. - Bo to w gruncie rzeczy jest bardzo proste do wytłumaczenia. Dla wszystkich, tylko nie dla mnie. Ale trzeba pokonywać słabości.
- A ja na wszelki wypadek zostanę - Radek usiadł obok ojca z drugiej strony. - Gdyby tatusiowi wróciła chęć eksplozji.
Przez kilka sekund Martyna wyraźnie zbierała się na odwagę.
- Woli pan wersję pełną czy streszczenie? - spojrzała na Marka mądrymi oczami.
- Prawdziwą, jest taki wybór?
- To będzie streszczenie. Bo podobno słowa są źródłem nieporozumień, więc im mniej, tym większa szansa na przyjaźń między nami.
Odchrząknęła.
- Mój ojciec jest alkoholikiem, co już sporo wyjaśnia. Problem polega na tym, że matka go kryje i udaje, że wszystko jest okej, żeby go nie wywalili z pracy. Jest w tym jakaś logika, ale również oczywista dla wszystkich poza mną. I zwykle ja też udaję, że to, co się dzieje w domu, mnie nie bierze. Ale każdemu zdarza się popełnić błąd, to ludzkie. No i ja taki jeden popełniłam wczoraj. Wtrąciłam się między nich, bo ojciec zrobił sobie z matki worek treningowy, nie pierwszy zresztą raz. Sąsiedzi niczego jak zwykle nie słyszeli, a i ja nie wezwałam policji, bo to nic nie daje, kończy się na upomnieniu ojca i nie składaniu zeznań przez matkę, ewentualnie wycofaniu oskarżenia. Ale to była dygresja. Puenta? Dostałam w oko i wywalił mnie z domu. Niestety odziedziczyłam po nim upór, więc ani on nie chciał mnie wpuścić z powrotem, ani ja wrócić. No i z rozpędu zadzwoniłam do Radka. Uznałam, że mogę. Miał u mnie dług, gdyby nie ja, ostatnio oblałby matmę, a wtedy podobno pan by go zabił, bo do matury zostało niewiele czasu. Przyjechał po mnie i zamiast pomóc mu sprzątać, przez pół nocy użalałam się nad sobą. A potem poszliśmy spać, każde na swoją podusię. Więcej grzechów nie popełniłam. Przynajmniej wczoraj.
Marek siedział na łóżku w kompletnym osłupieniu. Nie miał pojęcia, co mógłby powiedzieć dziewczynie. Jedyne, co przychodziło mu do głowy, to że jest niesamowicie silna, dzielna i inteligentna. Ale czuł, że w to by nie uwierzyła. Spojrzał na zapuchnięte oko Martyny.
- Przyłożyłem jej lód. Inaczej byłoby jeszcze gorzej - raportował syn.
Zadzwoniła komórka lekarza.
- Cześć Idalia... Co się dzieje? Co ty mówisz! Wspaniała wiadomość, bądź przy niej. Niedługo przyjadę, mam jeszcze coś do zrobienia.
Przez chwilę słuchał słów rozmówczyni.
- Muszę ci podziękować, bo miałaś rację... Nie, nic, może później ci wytłumaczę. Ech, gdybyś wiedziała, jak bardzo przydałaby mi się teraz twoja przysługa... Porozmawiamy, do zobaczenia!
Ciepłym wzrokiem popatrzył prosto w oczy syna.
- Cofam egoistę, jestem z ciebie dumny.
- Cofam frustrata. Jeśli odpuścisz dzisiaj szkołę, obiecuję, że posprzątamy, słowo honoru, a jak skończymy, ugotujemy dla niej rosół.
- I powiemy, że to od pana, kobiety lubią takie rzeczy, a Radek wszystko mi tej nocy opowiedział - wtrąciła Martyna. - Chciałabym, żeby mnie kiedyś ktoś tak pokochał. Szczęściara z tej Agaty.
Mężczyzna uśmiechnął się mimo woli.
- Jedna mądra kobieta mi ostatnio powiedziała, że darowane komuś dobro powraca. Ty zrobiłeś dobro, a dla mnie wróciła Agata. To teraz chyba moja kolej. Odpuszczam wam szkołę, ale żeby mi to było ostatni raz!
- Słowo honoru! - wykrzyknęli młodzi jednocześnie.

*

Ostatecznie podejmując decyzję, Piotr zapukał w drzwi gabinetu.
- Proszę - usłyszał oficjalny ton żony.
- Nie przeszkadzam?
Spojrzała na niego obojętnie.
- Nie, następną pacjentkę mam dopiero za dwadzieścia minut. Słucham, czego potrzebujesz?
- Chciałbym, żebyś skonsultowała mi kobietę, zanim poskładam jej rękę. Trzydziesty siódmy tydzień, a ją wzięło na wspinaczki po drabinie, jesteś w stanie w to uwierzyć? W ogóle kobieta jest jakaś dziwna. Jej rodzina jeszcze bardziej. Lepiej ode mnie znasz się na ludziach, może coś z tego zrozumiesz. USG jamy brzusznej w porządku, niby skurcze też niespecjalnie występują, ale lepiej dmuchać na zimne. Poza tym to trochę pretekst, nie umiem ci wyjaśnić, na czym dokładnie polega problem, ale coś tam jest wyraźnie nie tak, do tego stopnia, że martwiłbym się o dziecko.
- Zbadam ją, jasne. W tych pozostałych kwestiach też zrobię co w mojej mocy, ale to pewnie zwykły stres, wypadek tuż przed porodem, nieodpowiedzialność, konsekwencje, sam rozumiesz - ginekolog wstała.
Zrobiła kilka kroków w stronę wyjścia, ale chirurg zastąpił jej drogę, delikatnie biorąc kobietę w ramiona.
- A przede wszystkim chciałbym, żebyś wiedziała, że bardzo cię kocham i nie chcę się już więcej z tobą kłócić o takie bezsensowne rzeczy. Przepraszam, nawet jeśli nadal do końca nie rozumiem, o co ci chodzi, skoro to dla ciebie ważne, postaram się informować cię o swoich planach, zanim podejmę ostateczną decyzję, nawet, kiedy wyda mi się to nieistotne.
Hana mocno wtuliła się w męża. Ulga natychmiast poprawiła jej nastrój, wywołując uśmiech na twarzy, przywracając spokój.
- Nie umiem się na ciebie długo gniewać, przecież wiesz - czule pocałowała go w usta. - I nigdy nie myśl, że przeszkadza mi czas, który poświęcasz Tośce. Przeciwnie - przeszkadzałoby mi, gdyby nie istniała w twoim życiu.
Odsunęła go na odległość ramienia.
- Cieszę się, że nie wyjedziemy skłóceni. Ale mimo to uważam, że dobrze nam zrobi urlop osobno. Chcę za tobą zatęsknić, Piotr.
- Wiem, wiem, może po części masz rację. Ale co, jeśli ja już za tobą tęsknię?
- Kończ z tą pacjentką, jedź do domu, wymęcz nam dziecko na powietrzu tak, żeby padło o dwudziestej, a ja wieczorem postaram się coś na to zaradzić. Myślę, że umiem to zrobić - włożyła palce w jego włosy, po raz kolejny szukając tak dobrze znanych ust. Piotr, nigdzie się nie spiesząc, odwzajemnił pocałunek.
- Panie doktorze, pacjentka czeka - Hana usiłowała uspokoić oddech.
- Chwilę poczeka, aktualnie do pani doktor jest długa kolejka. Służba zdrowia to wieczne kolejki.
- Daj spokój, wariacie, tu chodzi o dziecko, idziemy ją zbadać.
- A ja myślę, że tu chodzi o zdecydowanie kogoś innego, cudownego i niepowtarzalnego, kto jest dla mnie najważniejszy na świecie, nawet kiedy na chwilę o tym zapominam.
I obejmując roześmianą żonę ramieniem, tanecznym krokiem poprowadził ją do drzwi.

15 komentarzy:

  1. Niespodzianka, ale jaka miła!
    Ach, jak ten czas leci. Kto by pomyślął, że to już rok. I choć nie jestem tu od samego początku czuję się jakaś taka wyróżniona.
    Hana i Piotr znów stają się parą idealną. Jestem trochę rozczarowana. Mimo, że pokłócili się o blachostkę miałam nadzieję, że trochę dłużej i ostrzej się na siebie potoczą. A sam sposób przeprosin świetny. Spontanicznie zawsze wychodzi najlepiej.
    Jestem dumna z Radka. Pomoc koleżance godna pochwały jak i fakt, że nie wykorzystaŁ sytuacji do swoich celów.
    Jjuż sobie wyobrażam frustrację Marka zmieszaną ze szczęściem.
    Buziaki :-*
    CzerwonaPomadkaa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Motywujesz mnie z tygodnia na tydzień, to zasługujesz na wyróżnienie.
      Wiem, wiem, nie umiem pisać porządnych, mrożących krew w żyłach kłótni, ale jakoś nie wyobrażam sobie Hany milczącej przez tydzień, a Piotra wracającego do domu i traktującego żonę jak powietrze, poiskrzyło i przeszło. I to tylko, bo nielojalność się wkradła. :) Im życie musi szykować inne niespodzianki.
      No, to twoje zdrowie (aktualnie kawką). :)
      :-*

      Usuń
  2. Uwaga, śpiewam:
    Stooo laaaat! Stooo laaat! Niech żyje, żyje naaam!!!!
    Bardzo, bardzo się cieszę, że jest ten blog, że piszesz, że nadal masz wenę (chociaż w nią nie wierzysz)!
    To teraz życzenia:
    Po pierwsze wielu pomysłów!
    Po drugie wiernych czytelników, motywujących i sprawiających, żeby ci się chciało pisać!
    No i po trzecie duuużo czasu na tworzenie!
    A teraz przejdźmy do komentarza, skoro szampan już wypity:
    Marek ma mądrego, odpowiedzialnego i super syna! W ogóle to myślę sobie, że w każdym nastolatku (no dobra, może prawie każdym), istnieje trochę z dzieciaka, ale też trochę z dorosłego człowieka. No i chciałabym, żeby u Radka przeważało raczej to drugie, bo naprawdę zapowiada się fajny materiał na męża.
    Widać, że panowie wspólny język znajdują, mimo początkowych zgrzytów, a i Martyna wydaje się dziewczyną do rzeczy!
    Ooooch, ten piotr! Nadal nie do końca rozumie, o co Hanie chodzi, cóż, faceci, ważne jednak, że spróbowali pogadać, a rozłąka każdej parze się przydaje!
    Za to potem, jak się godzić zaczną, nie będą mogli się sobą nacieszyć ;)
    Jeszcze raz wszystkiego naj, naj, naj!!!! A ty blogu trwaj!!!!
    Buziaki – Ela_k

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ach, wzrusz, to ja z niecierpliwością czekam na kolejne śledztwo u ciebie, bo jak patrzę, ile ty masz do przodu napisane, od razu mnie ta, co nie istnieje, chwyta w swe macki. :)
      bo to znaczy, że jednak się da, choć, na litość, nie wiem jak ty to robisz. :)
      Pomysły się zawsze znajdą, jeśli będą czytelnicy, także oby nam się!
      Szampana, kochana, to ja ci takiego zaserwuję, że będziesz śpiewać do rana (nawet nie czuję, jak rymuję), tylko przyjeżdżaj już. :)
      No bo nastolatek to jest stworzenie pomiędzy dorosłym a dzieckiem, już by chciał być taki dorosły i odpowiedzialny, a jednocześnie mu ikry jeszcze do tego brakuje i nie umie sobie poradzić z konsekwencjami tej dorosłości. Chociaż Radkowi, odkąd jest przy tatusiu i on się nim przejmuje, idzie coraz lepiej.
      No, być może fajna dziewczyna go niejako pociągnie na dobrą drogę.
      A od Hany i Piotra znowu się sypie cukier, a ja nic na to nie mogę poradzić. :D
      Buziaki, fantastycznie, że jesteś. :-*

      Usuń
  3. A to nam zrobiłaś niespodziewajke, część we wtorek... no no. Jak dobrze, że zajrzałem, genialne uczucie zobaczyć kolejną część.
    Marek był wykończony czuwaniem, wcale się nie dziwię, że było blisko wybuchu. Wrócił do domu, a tam, zamiast ładu i porządku, zastał syf i rozgardiasz. Mnie chyba też szlak by trafił, gdybym ujrzał taki widok w domu.
    Na całe szczęście okazało się, że Radek wzorowo się zachował. Ojciec nie był w stanie nic zrobić, więc decyzja należała do chłopca. Pomógł koleżance w trudnej sytuacji, a sama Martyna wygląda na bardzo pożądną dziewczynę. Kto wie, jak sytuacja się rozwinie, może między nimi coś dobrego będzie. :) Trzeba życzyć im szczęścia.
    Hane z Piotrem już pogodziłaś? Dość szybko, nie powiem. No ale oni to już byli w tak stabilnym związku, że bardzo by mnie zdziwiło, gdyby kłócili się dłuższy czas. Teraz to już cała to ich kłótnia zmierza do szczęśliwego końca. :) Wyjazd dobrze im zrobi, odpoczną nieco od siebie.
    Dzisiaj mam olbrzymie opóźnienia, dzień nie sprzyja czytaniu blogaska. Poniedziałki są zdecydowanie lepsze. :)
    Buziaki! :* Oby tak dalej. Motywacje do pracy masz. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No coś być musi, rutyna zabija. :P
      Życie z nastolatkami bywa skomplikowane. :) Coś o tym , cholerka, wiem.
      No, zobaczymy, czy pociągnę, czy raczej nie. ;) Jeszcze nie mam pojęcia, bo ostatnio realizuję wszystko, co mi do głowy przyjdzie. Nie wiem, czy to dobrze.
      No, chyba nie jestem dobra w kłóceniu. :D
      Poniedziałki zostają bez zmian, dzisiaj to tak, co by przegonić rutynę.
      :*

      Usuń
  4. Gratuluję Ci tego jubileuszu!
    Gratuluję Ci wytrwania i tej wypracowanej systematyczności.
    Mam na uwadze, że dodawany rozdział co poniedziałek kosztuje Cię wiele wyrzeczeń i jest jednak dużym wyzwaniem, któremu podołałaś. Jeszcze raz gratuluję. Jestem pod wrażeniem i podziwem! Brawo!
    Życzę Ci kolejnego roku, i mam nadzieję, że za rok,15.09.2016, również będziemy mieli możliwość świętowania.

    Co do rozdziałów - byłam ciekawa jak długo będziesz opisywać kłótliwą sytuację u Gawryłów! Jednak podświadomie liczyłam, że długo nie wytrzymasz - nie pomyliłam się. Chyba ciężko opisywać ich kłócących się.

    Co do Agaty - wolę Twoją, serialowa coraz bardziej mnie drażni. A może irytuję mnie Szczepan i Agata? Ciężko powiedzieć.
    Zaciekawił mnie wątek koleżanki Radka! Rozmowa Radka z Markiem - dziwna. A może teraz tak wyglądają rozmowy z rodzicami?

    Pozdrawiam i czekam na kolejny poniedziałek.

    PS. Mam nadzieję, że opiszesz wieczór po 20 :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki. ;) No, trzeba trochę silnej woli, ale w chodzi też poniekąd w nawyk. :)
      Już postanowiłam, że w kolejnym roku skończymy dokładnie 15 września tę przygodę, no chyba że postanowię, że mam jeszcze tylu czytelników i tyle pomysłów, że nie mogę przerwać, ale zobaczymy, nie ma co myśleć, dajmy czasowi czas. :)
      Ano nie wytrzymałam, bo oni nie nadają się do kłócenia i bardzo szkoda, że już w serialu ich nie zobaczymy, chociaż w sumie dali im otwartą drogę powrotu.
      Myślę, że mogą cię irytować razem, bo mnie irytuje on, Agata jest zbyt inteligentna i poukładana, mimo wielu jakichś tam błędów i zawirowań, a przede wszystkim zbyt konkretna dla takiego faceta. Ale oglądalność musi być, dlatego mnie nigdy nie kręcił Szczepan i moja Agata będzie z markiem, który ją traktował jak kobietę, z dużym szacunkiem, czułością, też w związku z tym, że rozumie stres, jaki wynika z takiego charakteru pracy, a resztę dopiszę sama. :)
      Martyna może jeszcze wróci, a co do rozmów, zbuntowane dzieci jakoś tak mi się wyobraziły, sama za jedyny objaw swojego buntu mogę chyba uznać tylko powarkiwanie i trzaskanie drzwiami. :D A na zbuntowanych chłopakach już w ogóle się nie znam, ale humorystycznie trochę musiało się zrobić przy trudnej sytuacji dziewczyny.
      Haha, dzieeeci czytają, nie będziemy demoralizować, aczkolwiek, powiem ci, że dobrze to napisać, mogłoby być wyzwaniem. Może na pożegnanie uczynię ci tę przyjemność, jeśli zamkniemy bloga od 18 lat, żebym nie miała wyrzutów sumienia. :>
      Miło, że świętujesz z nami. :-*

      Usuń
    2. Myślę, że Ty napisałabyś to tak, że nikt nie czułby się zgorszony. Wierzę, że dobór słownictwa i umiejętność pisania z powodowałaby, że powstałby bardzo urokliwy fragment opowiadania. Wiedz tylko, że jeżeli nie spróbujesz to się nie przekonasz.
      Co do września 2016 - mam nadzieję, że wytrwasz dłużej. (W końcu co będę czytać? I tak już ograniczyłam się do tych według mnie najlepszych i rozwijających się).
      Pozdrawiam i do jutra.

      Usuń
    3. Może i coś w tym jest, jak dotąd nigdy nie pisałam sceny erotycznej. To jest taka magia, intymność i chwila, że to porządnie oddać słowami jest naprawdę bardzo ciężko. Żeby z tego nie zrobić czystej fizyczności, bez ani odrobiny głębi.
      Miło, że jestem wśród tych wyróżnionych. Ale jeśli narzucisz sobie reżim i masz trochę silnej woli, żeby długo pisać, to chyba każdy piszący się rozwija. ;) Ja piszę różne mniejsze lub większe głupoty, odkąd się nauczyłam. ;) To już trochę stażu mam. ;)
      Z czytaniem ff gorzej, wolę raczej o wszystkich bohaterach serialu, bo wtedy mnie nie nudzi, a takich blogów jest niewiele. Wszyscy skupiają się na jednej parze, a potem mi szkoda. ;)
      Buziaki!

      Usuń
  5. Z braku czasu przeczytałam tylko tę ostatnią część (bo przeczytać pozostałe 53 to jakby trochę za dużo na raz :P). W wolnym czasie może to nadrobię. Mimo wszystko ta część bardzo mi się podoba. Widać, że jest dopracowana, nie ma w niej błędów, które na niektórych innych blogach z opowiadaniami aż rażą po oczach. Akcja również wciągająca, dialogi ciekawe. Nic tylko czekać na kolejną część! :)
    A co do jubileuszu... Szczerze gratuluję wytrwałości. Nie każdemu udaje się pisać opowiadania tak długo, i jeszcze na takim poziomie. Wiem co mówię, bo sama kiedyś założyłam blog, prowadziłam go chyba lekko ponad rok i usunęłam. Chyba po prostu mi się znudził. Później jednak mi się odmieniło i wróciłam do pisania. I założyłam kolejny :D Mowa tu o opowiadaniach o Hanie i Piotrze, bo blog, na którym zostawiasz swoje komentarze ma dopiero jakieś dwa tygodnie. Gdybym wtedy nie usunęła pierwszego (głupota ludzka nie zna granic!) tamten blog miałby już skończone 2 lata.
    Także życzę Ci jeszcze większej wytrwałości, pomysłów i weny. Na kolejny rok i może na jeszcze następne też!
    No i czekam też na kolejną część. :) I zapraszam do mnie, może jeszcze dziś uda mi się tam coś dodać.
    Pozdrawiam, Aga :D :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, wpadnę do ciebie. ;) Piszesz o wszystkich, a to się ceni.
      Dzięki za miłe słowa. :-* I zapraszam jutro. :)

      Usuń
  6. Przepiękny cytat. Słowa, z których wyziera pełnia oddania i miłości. Takie, którymi można ogrzać duszę.

    Trudno się wraca do domu, jeśli brakuje w nim kogoś, kto być powinien. W momencie, gdy ta osoba znajduje się w szpitalu i wracamy z odwiedzin, te powroty wydają mi się szczególnie smutne. Zrozumiałe, że nadmiar zdarzeń i emocji sprawia, że drobnostki życia codziennego doprowadzają Marka do furii, lec wyładowywanie się na synu nie pomoże żadnemu z nich. Chłopak mógł się poczuć nie tylko urażony, lecz przede wszystkim zawiedziony postawą ojca, który całymi dniami siedzi przy łóżku swojej kobiety, a kiedy wraca, brak mu choć odrobiny czułości i serdeczności. Prześmieszna dyskusja Radka z Martyną, piszesz naprawdę dobre dialogi. Wątek przemocy w rodzinie jest trudny i istotny, zobaczymy, jak bohaterowie sobie poradzą, bo nie wątpię, że Marek poczuje się zobowiązany, by jakoś dziewczynie pomóc. I po raz kolejny wracamy do tego, jak nieudolnie działa policja w naszym kraju – bez trudu dostaniesz mandat za picie piwa na ławce w parku, a w przypadku realnego zagrożenia – radź sobie sam. Jeśli matka nie poprze córki mówiąc, że mąż się nad nią znęca, i sama nie zechce czegoś zrobić z całą sytuacją, nie ma szans na jakąkolwiek poprawę. Marek, jako ojciec, naprawdę stanął na wysokości zadania, pomimo wszystkich swoich trudnych doświadczeń ostatnich kilku dni.

    Nareszcie Piotr przełamał lód, który ostatnio oddzielał go od Hany. I podoba mi się to, że choć nie do końca rozumie, jest skłonny pójść na kompromis, aby tylko jego żona poczuła się lepiej. Bardzo się cieszę, że całe ich nieporozumienie zostało rozwiązane w taki sposób. Teraz już bez obaw każde z nich może pojechać na własny urlop, kiedy zniknęły wzajemne pretensje i żale. Zatęsknią za sobą, by później móc wrócić i na nowo cieszyć się odzyskaną bliskością.

    Dużo miłości i ciepła w tym jubileuszowym odcinku. Oby podobnie było i w życiu.

    Pozdrowienia i buziaki od wiernej fanki.

    Kaja

    OdpowiedzUsuń
  7. Najmocniej Cię przepraszam za mą ignorancję, ale dopiero teraz ujrzałam tę notkę :) A tak się zastanawiałam czytając dzisiejszą, w jaki sposób Hana i Piotr doszli do porozumienia :D
    Genialna scenka z Markiem i młodzieżą! Nie jest zły dzieciak z tego Radka :)
    Wszystkiego, co najlepsze dla bloga!
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń