"Urodzić się
znaczy tyle, co dostać cały świat w prezencie".
*****
Usiadła naprzeciwko podejrzanego, starając się wyrzucić z głowy wszystkie myśli, opinie i uprzedzenia z nim związane. Odsunąć emocje.
- Okej, to najwyższy czas, żebyśmy sobie trochę porozmawiali, zacznijmy od rzeczy najprostszych. Imię i nazwisko.
Milczenie. Bezruch.
- Czego w pytaniu nie zrozumiałeś? - spytała bezbarwnym tonem.
Nie dostrzegła żadnej zmiany, nawet drgnienia mięśnia na twarzy, ruchu powieką. Ściana, mur. Znów odetchnęła głęboko.
- To jeszcze raz. Tym razem nie marnuj mojego czasu i się wysil: imię i nazwisko, miejsce zamieszkania, data urodzenia.
Mężczyzna popatrzył Basi w oczy niemal nieruchomym, świdrującym wzrokiem, zadrżała pod tym spojrzeniem. Szybko się jednak zmitygowała.
- Jak ona się czuje?
Pytanie padło w chwili, kiedy chciała zadać własne.
- Nie takie było pytanie.
- Nie mogę zapytać, jak się czuje kobieta, którą kocham?
- Którą ty co, przepraszam, robisz? - nie mogła powstrzymać ironii.
- Ona jest na mnie teraz trochę zła. Nie odbiera moich telefonów, a poza tym mnie zatrzymaliście, to chyba mam prawo wiedzieć, jak się czuje...
- Słucham? - gapiła się na człowieka przed sobą szeroko otwartymi oczami. Nie wierzyła, że to się dzieje naprawdę. Wstała. Choć wiedziała, że lepiej byłoby siedzieć, nie górować wzrostem, adrenalina buzowała w niej z całą mocą.
- Czy ty w ogóle masz świadomość tego, co jej zrobiłeś?
- Tak nie miało być. Przypadek.
- A jak miało być? Miała umrzeć, tylko ręka ci się omsknęła? Za słabo uderzyłeś?
- O czym pani mówi? Przecież ja ją kocham.
- Posłuchaj mnie, bo nie zamierzam powtarzać: po pierwsze, według zeznań Idalii prawie się nie znacie. Spotkaliście się kilka razy w szpitalu, wymieniliście pozdrowienia, raz w życiu, na własne nieszczęście, z tobą rozmawiała. Moje pytanie brzmi: dlaczego? Z jakiego powodu omal nie zakatowałeś obcej ci kobiety? Odpowiedź chcę usłyszeć teraz. Inaczej przysięgam ci, zrobię wszystko co umiem, a wiele umiem, żeby nie wybronił cię z tego żaden biegły psychiatra i żebyś otrzymał najwyższy możliwy w tych okolicznościach wymiar kary.
- Ale o jakiej karze pani mówi! Idalia jest sensem mojego życia. Bez niej moje dni były puste, bezbarwne, nic nie miało znaczenia! - jego oczy niezdrowo błyszczały. Nakręcał się coraz bardziej. - Oddycham dzięki jej istnieniu. Bez niej nie chcę żyć. I jeśli będę tego bardzo chciał, ona nie będzie umiała żyć beze mnie. Już niedługo tak się stanie. Ale taki ktoś jak pani nie jest w stanie zrozumieć naszej miłości.
Basia ze świstem wciągnęła powietrze do płuc. Chciała mu przerwać, ale jej się nie udało, słowa płynęły dalej.
- To wszystko jej wina, gdyby nie jej bezmyślność i nieposłuszeństwo nigdy by do tego nie doszło. Ona po prostu popełniła błąd. Dlatego to wszystko się tak nieprzyjemnie skończyło. Ostrzegałem ją rzetelnie. Moja kobieta nie może obejmować się z innym mężczyzną. Jak pani poczułaby się na moim miejscu?
- Człowieku! Otrząśnij się! - Basia nie wytrzymała, podniosła głos. - To jest obca ci kobieta, którą ty za samo jej istnienie zatłukłeś prawie na śmierć! Ona nawet nie pamięta, jak wyglądasz! Gdzie jest ta jej wina? Ekspedientkę w sklepie uderzysz, bo popatrzyła na ciebie nieprzyjaźnie? Czy ty w ogóle rozumiesz, co ja do ciebie mówię?
- To pani nie rozumie, o czym ja mówię. W naszym związku zawsze stawialiśmy na uczciwe zasady. A ona się z tym człowiekiem publicznie obściskiwała. Ale poniosła zasłużoną karę i teraz już wszystko jest w porządku. W końcu zrozumie, że tak musiało się stać i odbierze telefon. A wtedy wszystko powoli odbudujemy. Przekonam ją, że tak musiało być. Teraz pewnie sądzi, że potraktowałem ją niesprawiedliwie. To prawda, trochę się uniosłem.
Storosz z całej siły trzasnęła pięścią w stół.
- Dość tego pierdolenia! Spójrz, jak wygląda prawda, tylko przypatrz się dobrze, bo to twoja jedyna szansa!
Na biurku położyła zdjęcie skatowanej kobiety. Nie była to fotografia Idalii, a zdjęcie z internetu. Zresztą przy tej rozległości obrażeń trudno było rozpoznać jakiekolwiek charakterystyczne dla osoby cechy. Zgadzał się tylko kolor włosów. Szybko zabrała odbitkę, kiedy spojrzał. Chodziło o utrwalenie pod jego powiekami migawki koszmaru. O wrażenie masakry, które wywoła wyrzuty sumienia, a może nawet skruchę lub żal.
- Czy tak twoim zdaniem przejawia się miłość? Tak traktuje się ukochaną, nawet jeśli jest urojona? Naprawdę tak kochasz?
- Gdyby mnie posłuchała, dzisiaj byłaby zdrowa. Już mówiłem - zniecierpliwił się wyraźnie. - Ma pani jeszcze jakieś pytania?
- Jedno. Ty ani trochę nie żałujesz faktu, jak niewyobrażalny i niepotrzebny zadałeś ból niewinnej kobiecie?
- Ile razy mam jeszcze powtórzyć: Idalia nie jest niewinna.
- Zrobię wszystko, żeby ktoś w więzieniu codziennie udowadniał ci twoją niewinność, skurwielu. Tak samo gorliwie jak ty jej "winę".
Wstała i wyszła, nieco mocniej niż trzeba zamykając drzwi. Wracając do Adama cała trzęsła się z obrzydzenia. Nie mogła wyrzucić z głowy łagodnego, ciepłego uśmiechu Idalii i jej uważnego, inteligentnego spojrzenia, które natychmiast przywodziło wrażenie, że jest się naprawdę słuchanym, że cała jej uwaga jest oddana rozmówcy i liczy się dla niej jego każde słowo. Poczuła niemal fizyczny ból współodczuwania. Niespodziewanie przyszło jej na myśl, że przemoc psychiczną da się porównać z najgorszą, jaką można wyrządzić kobiecie - z okrucieństwem gwałtu.
*
Coś bardzo gwałtownie wyrwało Agatę ze snu. W pierwszej chwili nie mogła sobie uświadomić, co to było. Z trudem uchyliła zapuchnięte powieki. Spojrzała na telefon z nieprzyjemną myślą, jakby położyła się zaledwie przed kilkoma minutami. Pomyliła się nieznacznie. Zasnęła dwie godziny temu. Otępienie natychmiast przerodziło się w złość. Z trudem zwlokła się z łóżka. Głośna muzyka wwiercała się w jej mózg, oznajmiając początek silnej migreny, a krzyki nadal narastały. Ustaliła, że dobiegają z pokoju Adama.
"Żeby nie powiedzieć jak zwykle" - pomyślała zgryźliwie. "Ale tym razem pożałuje".
Nie tracąc czasu na pukanie, z rozmachem otworzyła drzwi pokoju chirurga. Muzyka ogłuszyła ją do tego stopnia, że się zachwiała.
- Wyłącz to w tej chwili - powiedziała po prostu, wskazując głośniki. Adam nawet jej nie zauważył. Stał odwrócony tyłem, wściekle wymachując rękami w kierunku Przemka.
Adrenalina uderzyła blondynce do głowy.
- Halo!!! - wrzasnęła na całe gardło. - WYŁĄCZ TO! Inaczej poleci przez okno! Natychmiast!
Odwrócił się raptownie, a widząc minę koleżanki i malującą się w jej oczach furię, powoli, niedbałym krokiem podszedł do komputera.
- Zrobię to dla ciebie, moja droga, po starej znajomości.
- Adam, nie wkurzaj mnie, dobra? Czy moglibyście mi wyjaśnić, co się tutaj dzieje?
- Nic - odpowiedzieli nadzwyczaj zgodnym chórem.
- Po prostu rozmawiamy - oznajmił Przemek.
- Fascynujące - ironizowała Agata, siadając na łóżku kolegi, bo nagle powróciło zmęczenie i zbiło ją z nóg. - Adam, miałam zapieprz na izbie, przyjęłam 40 osób w ciągu jednej nocy, kładę się do łóżka, ledwie zamykam oczy, a ty mi ryjesz mózg muzyką rozpuszczoną na cały regulator, czy to jest w porządku? Tak, wiem, masz wolne, ale wyobraź sobie, inni harują. I czasami muszą odpoczywać, czyli spać w dzień. Tyle w temacie.
Z dezaprobatą wzruszyła ramionami.
- Dobrze, że przyszłaś - Zapała usiadł obok internistki. - Od godziny nie chce tego wyłączyć, nie mogę uspokoić wyjącej wniebogłosy Frańki, a jak cudem jakimś zasypia, to ten kretyn ją budzi muzyką, więc stoję tutaj i na niego wrzeszczę, bo żadne normalne metody nie działają, sorry, Agata.
- Muzyka będzie grać tak głośno, jak mi się spodoba, bo skoro ja nie mogę w nocy spać, nikt inny spał nie będzie. I tyle w temacie.
Odwrócił się do komputera i uruchomił portal społecznościowy dając do zrozumienia, że to koniec dyskusji.
- Ale że o co chodzi... bo ja tu chyba czegoś nie ogarniam - Agata potarła dłonią twarz.
- Twojemu empatycznemu koledze chodzi o to, że Frania płacze drugą noc z rzędu, idą jej trzonowce, to płacze. Nie ma w tym niczego niezwykłego - wyjaśnił Zapała.
- Nie, chodzi o to, że to jest hotel rezydentów, stażystów i lekarzy. O nic innego.
- Ale Przemek jest lekarzem - zdziwiła się lekarka.
- Nie, Agatko, Przemka dawno temu zwolniła Wiktoria, lekarzem w szpitalu jest jego kobieta, która raz tu mieszka, a raz się wyprowadza, zależy od dnia jej cyklu hormonalnego. Aktualnie się wyprowadziła i ja uważam, że w związku z tym jakże doniosłym wydarzeniem on powinien pójść w jej ślady. Mimo że miejsca mamy dużo.
- No tak, nic tu po mnie - Przemek ruszył do drzwi.
- Przemo! Zaczekaj! - Agata wstała.
Zapała trzasnął drzwiami pokoju.
- Adam, chyba trochę przeginasz - kobieta usiadła z powrotem.
- Nie przeginam, ja po prostu notorycznie nie dosypiam przez wrzeszczące po nocach dziecko. Ręce mi już latają od nadużywania kofeiny. Gdyby leczył ludzi, musiałbym się z tym pogodzić albo się wyprowadzić, jeśli by mi przeszkadzało, ale jeśli nie leczy w naszym szpitalu, uważam, że powinien stąd spadać.
- Istnieje jeszcze coś takiego jak sytuacje losowe, wiesz?
- Dobra, dobra, nie udawaj świętej, bo sama nie dosypiasz i nie wierzę, że ci to obojętne. Ty po prostu nigdy nie znajdziesz w sobie odwagi, żeby mu o tym powiedzieć.
- Adam!
- Niedługo ci kosmetyków braknie na ukrywanie makijażem worów pod oczami. A jak kiedyś zrobisz ze zmęczenia krzywdę komuś, za kogo jesteś odpowiedzialna, winna będziesz ty, nie on, przemyśl to. I naucz się być szczera sama ze sobą. Dobrze ci to zrobi.
Ostentacyjnie się od niej odwrócił.
Wyszła z ciężkim sercem. W kuchni Zapała wrzucał do torby puszki z mlekiem i butelki.
- Przemek, daj spokój, ja jestem po twojej stronie.
- Dzięki, jak zwykle jesteś kochana, ale on ma rację.
- Zostań. Przynajmniej na jakiś czas. Dokąd pójdziecie?
- Coś wymyślimy. Nie martw się o nas.
Na pożegnanie cmoknął wmurowaną w podłogę Agatę w policzek, po czym pospiesznie wybiegł z kuchni.
Nawet nie wiesz jakiego miałam rogala na twarzy, kiedy po otwarciu laptopa pierwszą informacją jaką uzyskałam było -”Ellana o Na Dobre i Na Złe. 34 minuty temu”
OdpowiedzUsuńA więc, zabieram się do czytania... Podejrzewam, że komentarz nie będzie (Jak zwykle z resztą), tryskał inteligencją, gdyż mój umysł nie pracuje jeszcze na pełnych obrotach...
Miałam nadzieję na opis przesłuchania i przesłuchanie jest...
Odsunąć wszystkie emocje, stojąc naprzeciw takiego człowieka, musi być bardzo trudno. E, tam, musi. Na pewno jest. Ale taki już zawód policjanta, dowiedzieć się wszystkiego, za wszelką cenę i nie okazywać niczego, co mogłoby zaszkodzić sprawie... Może nie będę się dalej wypowiadać, o emocjach, bo chyba tym razem zostanę psychiatrą...
Początkowo zdziwiło mnie, że napastnik martwi się o swoją ofiarę, ale zdaję sobie sprawę, że często tak właśnie jest, bo dopiero po czynach, uświadamiamy sobie czego tak naprawdę się dopuściliśmy. Albo i nie, wszystko zależy od człowieka...
Basia, nie dała rady zachować miny pokerzysty, nie dziwię jej się, bo, wiedząc że jestem osobą dość opanowaną, nie wiem co bym zrobiła mając w rękach taką osobę... Może właśnie jej delikatne okazywanie emocji, skłoniło rozmówcę do wypowiedzenia jakichkolwiek słów...
Przez przypadek, że tak to ujmę, to można sobie dziecko zrobić, a nie zmasakrować kogoś do granic możliwości. Oczywiście istnieją jeszcze wyjątki, jak od każdej reguły. Dajmy na to, kiedy podczas jazdy, kierowca nagle traci przytomność, można uznać to za pewnego rodzaju przypadek, ale gdyby wszystko rozdrapywać w takich kategoriach, nawet morderstwo z premedytacją, byłoby przypadkiem...
Mężczyzna z jednej strony sprawia wrażenie, kogoś chorego, kto nie może podejmować świadomych decyzji, jest niepoczytalny, po prostu chory psychicznie, czy nie psychicznie. Chory. Patrząc w ten sposób można go porównać, z niewinnym dzieckiem, które ukradło w sklepie cukierek, nie wiedząc, że tak robić nie wolno. To jest ta wspaniała, patrząc oczami przestępcy, wersja.
Druga jest taka, że facet robi to celowo. Celowo udaje, osobę o niejasnych zmysłach, sprawiając wrażenie niewiedzy. Zachowuje się dokładnie jak w pierwszej wersji, tyle ze świadomie, co zdecydowanie nie działa na jego korzyść...
Która wersja jest słuszna, a może istnieje jeszcze wiele takich, na pewno istnieje, ale teraz nic nie przychodzi mi do głowy...
To właśnie umysł, któremu brakuje porannej, ziołowej, bądź zielonej, herbatki...
O okazywaniu miłości, nie będę się wywodzić, bo każdy ma, mniej lub bardziej, normalny sposób jej okazywania. Oczywiście, wszystko zależy, co rozumiemy, pod pojęciem - „normalny”.
Może, dla kogoś tak, ale dla mnie to zdecydowane przeciwieństwo, normalności...
Dobra, więc skoro już chyba wszystko, co przyszło mi do głowy, względem pierwszego akapitu, napisałam, przejdę do części, którą zanumerowałam (jest takie słowo?) sobie jako: dwa.
To są właśnie minusy mieszkania, z innymi osobnikami swojego gatunku. Nieraz trzeba znosić różne rzeczy, jak to się ładnie nazywa, iść na kompromis. W rzeczywistości z kompromisem, ma to niewiele wspólnego. Kobieta robi po swojemu, facet idzie na kompromis...heh.. albo na odwrót... Istnieje też ten prawdziwy kompromis... Koty są zdecydowanie lepszymi współlokatorami. Fakty, faktami, ale czasem fajnie pomieszkać, z innym osobnikiem, naszego gatunku. Trzeba go sobie tylko umiejętnie dobrać...
Rozumiem Adama, również lubię sobie posłuchać głośnej muzyczki i też czasem komuś to przeszkadza, no ale... Kompromis?
Agata oczywiście ma prawo do wypoczynku. Ja osobiście potrafię spać przy największych hałasach, ale cisza i spokój są zawsze mile widziane, jeśli chodzi o sen...
Adam ma trochę racji, ale zdecydowanie stawiam się po stronie Przemka...
I znów mam wrażenie, że moje wywody nie zmieszczą się w jednym komentarzu...
Pozdrawiam!
CzerwonaPomadkaa
Dzięki blogowi i ja lubię poniedziałki. :)
UsuńZmieniasz zawody jak rękawiczki. :)))
Z dzieckiem dobre. :D Panowanie nad sobą to podstawa. Dowiesz się, która wersja jest prawidłowa na pewno.
Z kotami sama prawda wyłączając sytuację, kiedy ułoży się w poprzek łóżka a człowiek się budzi z bólem kręgosłupa, co nam się często zdarza. :D I święte słowa z doborem współlokatora, źle jest tylko wtedy, kiedy nie masz wyboru.
Buziaki! Dzisiaj jesteś pierwsza.
W momencie, gdy cokolwiek wiemy na temat jakiegoś człowieka, nie da się na niego spojrzeć zupełnie wyzbywając się własnych myśli i opinii. Takie opinie kształtują się w pewien sposób poza wolą, nie do końca świadomie, a później przylegają do świadomości. I to nie tylko kiedy posiadane informacje są negatywne, jak w przypadku Basi, ale zawsze. Dlatego tak trudno jest psychoterapeutom zachować odpowiednie podejście, pozbawione własnej oceny. Górowanie wzrostem ponad przesłuchiwanym akurat może okazać się korzystne, szczególnie kiedy kobieta przesłuchuje mężczyznę. Mam wrażenie, że dzięki temu będzie miał względem niej większy respekt. Przerażające, że ktoś postrzega rzeczywistość w tak wypaczony sposób, jak ten sprawca. On naprawdę sprawia wrażenie przekonanego o własnej niewinności, dlatego jakiekolwiek przytoczone przez policjantkę argumenty nie mają szans do niego trafić. Tok myślenia i argumenty są do tego stopnia odrealnione i pozbawione logiki, że nie potrafi przyjąć żadnych logicznych wyjaśnień. A z kolei Basia ani trochę nie jest w stanie wczuć się w myślenie przesłuchiwanego, a żeby nawiązać porozumienie, to byłoby niezbędne. No i daje się ponosić emocjom, czemu skądinąd trudno się dziwić.
OdpowiedzUsuńNiestety, mieszkanie razem ze współlokatorami czasami bywa uciążliwe, nie zawsze wszak może być miło. Czasem tak się zdarza, że w codzienność wkradają się jakieś wzajemne, absurdalne momentami, pretensje i żale. Każdy dochodzi swoich racji i każdy poniekąd ma rację, wszystko zależy od punktu widzenia. Adam ma prawo się irytować z powodu płaczącego po nocach dziecka, podobnie jak ma prawo słuchać muzyki za dnia tak głośno, jak mu się podoba. Fakt, że w tym przypadku to zwykła złośliwość i odgrywanie się, ale jednakowoż nie ma obowiązku zachowywać się wyrozumiale i jest to kwestia jedynie jego dobrej woli. Mogliby się dogadać, zebrać jakąś grupę i zamieszkać razem, wtedy zniknąłby problem z Adamem.
Jakiś wyjątkowo krótki wydaje mi się ten odcinek, choć pewnie dopilnowałaś, aby objętościowo dorównywał pozostałym. Czekam na przyszły tydzień. A co do stalkera, to wydaje mi się, że raczej trafi do szpitala, zamiast do więzienia.
Pozdrawiam i przesyłam buziaki. Kaja
Niełatwo w tym zawodzie zachować obiektywizm, kiedy ktoś, mimo że bardzo się starasz to odeprzeć, wydaje ci się po prostu z gruntu zły. Racja, z terapeutami może być podobnie. Opinie kształtują ludzi, a pozory często mylą.
UsuńCieszę się, że sprawca sprawia takie wrażenie, takie było moje założenie. Trudno kobiecie zaakceptować przestępstwo i krzywdę niezasłużoną niczym innej kobiety.
Racja jest oczywiście według mnie tym razem po stronie Adama, tak jak piszesz, co nie zmienia faktu, że życie bywa podłe i Przemek i Agata mają w sobie znacznie więcej empatii, a w zasadzie Agatka ma empatię, a Przemek problem. :D
:*
I cóż ja mam powiedzieć po przeczytaniu tego wszystkiego? Oczywiście znowu wszystko inaczej niż się spodziewałem. Zaczęło się od przesłuchania- myślę sobie będą pytania, wykręty, usprawiedliwienia... a tu- totalnie co innego. Ten facet jest totalnie szalony, obsesyjnie zakochany. Jemu jest potrzebna pomoc psychiatryczna, tylko i wyłącznie. Nic innego raczej nie pomoże. Pewnie do tej sytuacji z pobiciem by nie doszło, gdyby Ida wcześniej zwróciła się do kogoś o pomoc. A tak, gość stracił nad sobą panowanie i dobrze, że skończyło się tak, a nie na dużo gorszych obrażeniach. O leczenie to już chyba Basia zadba. :)
OdpowiedzUsuńAdama to ty chyba wybitnie nie lubisz. Ja, z resztą, też. Nie oglądam serialu, ale już z twoich opowiadań wychodzi na totalnego dupka. Źle potraktował Przemka, to raz, a po drugie jego stosunek do spraw życiowych jest dla mnie troche niepojęty. Znalazł się chrabia, który wyspać się nie może, to będzie przeszkadzał innym. Na miejscu Agaty to ja teraz bym specjalnie włączał muzyke na pełny regulator. Jakiś powód zawsze się znajdzie. :D
Napięcie zbudowane znakomicie, jeszcze tak wrócę do przesłuchania. Tymbardziej, że spodziewałem się czegoś innego. Piękności, oby tak dalej. To ja teraz zamawiam Idalie i Wiktora w następnej części. :D
Miłego dzionka! :*
Uwielbiam cię zaskakiwać wciąż od nowa. :)
UsuńIda niewiele mogła zrobić. Choć pewnie, gdyby spodziewała się, że tak źle się może skończyć, próbowałaby więcej.
Lubię - nie lubię, nie ma znaczenia, wg mnie ma rację tym razem, ale Przemek ma wyjątkowo trudną sytuację i nie powinien mu tak dokopywać. Brak pracy, mieszkania i córka już zdecydowanie mu wystarczą. A co do Agatki - biedna jak zwykle, bo to na niej wszystko się znowu odbiło.
Będą, będą.
Cieszę się z dobrych wieści u ciebie!
Przede wszystkim dziękuję wam za ponad 10 tysięcy wyświetleń, jesteście wspaniali. :* To bardzo motywujące, kiedy na wszystko brakuje czasu. Reszta później. :)
OdpowiedzUsuńRozumiem Basię i to, że poniosły ją emocje… To bardzo trudne zachować dystans, ale jesteśmy tylko ludźmi i cechujemy się tym, że emocje często nad nami górują.
OdpowiedzUsuńTa łagodność, spokój stalkera, to takie typowe, mistrzowsko oddane. To właśnie tak przeraża, to jego zachowanie, to, że on twierdzi, że kocha, a tak naprawdę przecież nie wie, co to jest miłość. Bo w jego rozumieniu jest ona taka, a nie inna, wręcz chora… Nienawidzę takich ludzi. Należałoby skierować go najpierw na jakieś leczenie, a potem do więzienia, bo naprawdę, oni, stalkerzy, się nie zmieniają, to w nich siedzi zawsze. Zawsze już mają w głowie jakiś cholerny instynkt prześladowcy.
Co do Adama i Przemka, to fakt, ten pierwszy na początku mnie zdenerwował, ale argument, że z niedosypiania można kogoś skrzywdzić, o co w zawodzie lekarza bardzo łatwo, to zmieniłam zdanie i jestem za Krajewskim (jej, on ma chyba tak na nazwisko)
Jeszcze do Basi wracając, to ona ma zupełną rację, przemoc psychiczna jest okrutna, często gorsza od tej fizycznej, bo rany cielesne się zagoją, a te na duszy nie zawsze.
Pozdrawiam i znowu jakoś krótko :* - Ela_k
Prawda.
UsuńRównież prawda, to właśnie jest, co mnie w tej całej sytuacji najbardziej przeraża. Tak ma właśnie na nazwisko. Psychiczne rany zawsze zostawiają w nas niezatarty ślad, choćbyśmy nie wiadomo jak się mocno starali zapomnieć i jak długo sobie nie wmawiali, że wszystko w porządku.
Buziaki! Zwykła długość, cieszy, że ciągle chciałabyś jeszcze!
kiedy bedzie cos o hapi?
OdpowiedzUsuńW przyszłym tygodniu.
UsuńPodziwiam Basię, że nie walnęła go pięścią w twarz. Ja bym nie wytrzymała. Tak, mimo tego, że studiuję psychologię i wiem, że to jest choroba psychiczna, że temu czlowiekowi potrzebna jest pomoc. No ale są jakieś ludzkie granice wytrzymałości.
OdpowiedzUsuńOch, uwielbiam Adama! Naprawdę! Ten jego sarkazm zawsze doprowadza mnie do śmiechu :) Mogłabym miec takiego męza :D No i jestem po jego stronie. Owszem, Przemek ma trudną sytuację, ale zakłócana cisza nocna przez dziecko jest dla lekarzy i ich pacjentów szczególnie niebezpieczna.
Buziaki ;*
Mimo że ma rację, ja bym takiego męża mieć nie chciała. Więc chętnie ci oddam. Buziaki!
Usuń