"Myślę, że jest
wiele piękna w posiadaniu problemów. To jeden ze sposobów w jaki się
uczymy".
*****
- Agata, jak pragnę zdrowia, od dziesięciu minut latam i
szukam cię z tymi wynikami! - poirytowana Consalida wpadła jak wicher do pokoju
lekarskiego. - Popatrz na to.
Woźnicka nie podniosła wzroku.
- Trzeba było tu zacząć, albo iść do Witka, albo do Zuzy,
albo gdzie bądź - internistka trzasnęła dłonią w stertę dokumentów. -
Przysięgam! Za parę lat pielęgniarki będą leczyć ludzi, a my będziemy siedzieć
i wpisywać w rubryczki ten bezsensowny bełkot! I wypisywać recepty!
- Ojojoj, dzisiaj świat jest zły i podły - Wiktoria
przysiadła na biurku, popatrzyła w twarz przyjaciółki. - Nie spałaś w nocy, źle
wyglądasz. Jak jest?
- Jak widzisz - odpowiedziała cicho.
- Co mogę zrobić dla ciebie?
- Nic.
- Papiery poczekają, zrób kawę i zerknij na wyniki - chirurg
podeszła do drzwi i zamknęła je.
Internistka uważnie przejrzała dokumentację.
- Do operacji, czemu masz wątpliwości?
- Już nie mam.
Agata postawiła na biurku parujące kubki. Wiktoria położyła
jej rękę na ramieniu.
- A teraz wyłącz autyzm i gadaj, co się dzieje. Bo upijać
się wolę z tobą jednak na wesoło.
Woźnicka milczała długo, patrząc w zatroskaną twarz
przyjaciółki. Próbowała sformułować myśli w proste pytanie.
- Co byś zrobiła, gdyby wszystko, na czym ci zależy, mogło
tak po prostu przestać istnieć? - spytała w końcu.
- A z mojej winy czy z winy okoliczności?
- Okoliczności.
- Wiedziałam, chodzi o Marka.
Agata nie zaprzeczyła, co Wiktoria uznała za potwierdzenie.
Wstała z westchnieniem.
- Chodź tu do mnie - szeroko rozłożyła ramiona. Mocno objęła
Agatę i przytuliła do siebie. Stały tak w milczeniu, oczy blondynki wypełniły
się łzami.
- Agatka, gówniarzu - Wiki z czułością pociągnęła za blond
kitkę przyjaciółki. - Ty masz właściwie ze sobą tylko jeden problem.
- Święta prawda, cała jestem jednym wielkim problemem.
- Nie ma w tobie ani odrobiny egoizmu. Ty po prostu całą
swoją energię, w przeciwieństwie do reszty świata, koncentrujesz na innych. I
dla ciebie już nic nie zostaje.
Internistka otarła łzy.
- I co z tym zrobić?
- Dobrze zaczynasz. Wytrzyj oczka i o siebie zwyczajnie
zawalcz. Pierdolnij pięścią w stół i wyjaśnij raz a dobrze całemu światu, że
wszystko dookoła jest owszem, ważne, ale nigdy istotne ponad ciebie. A potem to
sobie zapamiętaj.
- Wiesz, że cię kocham?
- I nawzajem. A teraz rada praktyczna - wytrzymaj tu jeszcze
dwie godziny, a potem olej i Marka, i Idalię, wyśpij się, zjedz coś normalnego.
Pobądź sama ze sobą. Gwarantuję ci, że na spokojnie znajdziesz rozwiązanie
każdego problemu. Chyba że nie znajdziesz. Wtedy nie ma problemu, a ty masz do
czynienia z egoistą. Tyle że z egoistą to nie pożyjesz, bo nigdy nie zrozumie
twojego ciepła, zdolności empatii i wrażliwości.
- A jak już zrobię te wszystkie skomplikowane i nieogarnione
rzeczy, pójdziemy na piwo?
- Pójdziemy - na trzy.
Rozdzwonił się telefon Agaty.
- Halo, kto? Gdzie? Już idę.
- Niech zgadnę: izba znowu wymięka - Wiki się przeciągnęła.
- Zostań, tym razem idę ja. Bo to doktor Pietrzak. Trzeci
raz w tym tygodniu. I jak dla mnie ostatni.
- Ale ty jej nie znosisz. Ciekawe dlaczego?
- Nie chodzi o Przemka, prawie. Po prostu nie lubię, kiedy
ktoś się ze sobą cacka, a jeszcze bardziej, kiedy robią to też inni.
- Gdyby chodziło o dziecko, przekonywałabym cię, ale wiemy
jak jest.
- Czasem mam wrażenie, że o dziecko tu od początku chodziło
tylko jemu.
- A ja mam wrażenie, że o czymś zapomniałyśmy.
- Kawa! - wykrzyknęły jednocześnie, zanosząc się śmiechem.
*
- Dzień dobry - internistka tanecznym krokiem weszła na
izbę. Jej twarz cała była ironią. - W czym tym razem tkwi problem?
- Zostawcie mnie! Wezwijcie moją córkę! - leżący na kozetce
staruszek wrzeszczał wniebogłosy.
- Pacjent około 70 lat, dreszcze, objawy lekkiej hipotermii,
przemoczony, bez dokumentów. Nie pozwala mi się zbadać. Ja nie mam czasu! Jeśli
byśmy pracowali w takim tempie, nie przyjęlibyśmy nawet dziesięciu osób w ciągu
dyżuru! Na korytarzu jest tłum, wszyscy się niecierpliwią. Poganiają mnie -
relacjonowała najbardziej ze wszystkich zniecierpliwiona Ola. - Nie rozumiem
tego! Jeśli ktoś nie chce pomocy, niech się po nią nie zgłasza, to na pewno po
prostu bezdomny, który chce się umyć i przespać!
- Pani doktor - pielęgniarka znacząco spojrzała na Woźnicką.
- Pacjent leżał na chodniku w koszmarnej ulewie. Nie jest pod wpływem alkoholu,
za to zaniepokojony i splątany. Ten człowiek wymaga pomocy lekarza.
Na twarzy internistki odmalowała się wściekłość.
- Proszę zmierzyć temperaturę - Agata zwróciła się do Oli,
ale odruchowo polecenie wykonała pielęgniarka.
- 34,9.
- Kasia, Ogrzewamy pacjenta, podajemy płyny i przebieramy go
w coś suchego. Jeśli się da krew na badania podstawowe...
- Grupa i krzyżówka, wiem.
- To jeszcze biochemia, OB i CRP. A ja za 5 minut jestem z
powrotem.
- Jasne, praca z panią to przyjemność.
- Dobra, dobra, dopóki mam dobry dzień, co? Do roboty, raz,
raz. Ola, ty pozwól na chwilę ze mną.
*
Woźnicka niemal zamknęła drzwi na koleżance. Chodziła po
gabinecie, usiłując nad sobą zapanować.
- Co ty, do cholery, wyprawiasz? Bezdomny, ćpun, alkoholik,
dziwka, co to dla ciebie jest za różnica? I od kiedy? Co przysięgałaś?
Młoda lekarka nie powiedziała ani słowa, wpatrywała się w
swoje buty.
- Nie waż się więcej w mojej obecności wyjeżdżać z takimi
tekstami. Ty jesteś tutaj po to, żeby do człowieka dotrzeć. Każdego! I
zdrowego, a przynajmniej opatrzonego, odesłać do domu, co dla ciebie jest
niejasne?
Nagle Ola spojrzała na nią hardo.
- Ale pani doktor... jeśli ja od dziesięciu minut pytam go o
dolegliwości, a on na mnie wrzeszczy, chce uciekać, nie pozwala się dotknąć, a
na korytarzu czeka dziecko z...
Agata podeszła do dziewczyny tak szybko, że ta cofnęła się
przestraszona.
- Posłuchaj mnie uważnie, bo drugi raz nie powtórzę. I
uruchom wyobraźnię. Przyjmiesz to dziecko, z czym by nie było, spuszczając z
oka tego pacjenta. A stary człowiek wyjdzie z gabinetu, przewróci się na
korytarzu i już nie wstanie, co wtedy zrobisz? Co ci wszyscy, którzy teraz cię
poganiają i pielęgniarki powiedzą w sądzie?
- Przepraszam - szepnęła Ola szczerze. - Nie pomyślałam o
tym.
- Mnie nie przepraszaj. Po prostu się zastanów, czy ten
zawód na pewno jest dla ciebie, bo jeśli ciebie martwi, co ktoś, kto i tak
będzie niezadowolony, co byś nie zrobiła, o tobie pomyśli, a masz gdzieś
starego, chorego i zagubionego człowieka, to ja mam poważne wątpliwości.
Internistka podeszła do drzwi. Nagle odwróciła się ponownie
do kobiety.
- Zbyt długo byłaś tutaj na specjalnych warunkach, Ola. Na
stażu, bo ciąża, a potem bo dziecko. Ale empatii nigdy ci nie brakowało, widać
ostatnio w wielu życiowych kwestiach zmieniasz swoje priorytety. Hana cię
oszczędzała. Ja cię oszczędzać nie muszę i nie zamierzam. Od dziś zaczynam
patrzeć ci na ręce. I z tym, co nieprawidłowego zobaczę, natychmiast idę do
Trettera.
*
Kiedy wróciła, staruszek leżał bez ruchu. Przysiadła na
brzegu kozetki.
- Dzień dobry, ja nazywam się Agata Woźnicka i jestem
internistą. Jak się pan czuje? Cieplej już jest?
- Tak - odpowiedział. Nadal Wstrząsały nim dreszcze i z
trudem oddychał.
- Coś pana boli?
- Moja córka... gdzie jest moja córka... - gwałtowny kaszel
wstrząsnął pacjentem.
- Zawiadomimy córkę. Obiecuję. Ale najpierw koniecznie muszę
pana zbadać. Nie podoba mi się ten kaszel i świszczący oddech. Pomogę usiąść.
Jak się córka nazywa?
- Magdalenka. Żona wybrała, zawsze chciała tak nazwać
córeczkę, a tylko ją jedną mamy.
- A pan jak ma na imię?
- Stanisław.
- Panie Stanisławie, proszę, żeby teraz przez chwilę nic pan
nie mówił, tylko głęboko oddychał.
Agata posmutniała.
- Tak myślałam. Zapalenie płuc. Musi pan tutaj na jakiś czas
zostać. Zrobimy jeszcze RTG. Podamy antybiotyk i wszystko powoli wróci do
normy. Teraz mogę zawiadomić córkę. Proszę mi podać jej imię i nazwisko.
Odpowiedziała jej cisza.
- Panie Stanisławie? W porządku?
Nagle twarz mężczyzny stała się trupio blada, a w oczach
pojawił się paniczny strach.
- Magdusiu, jesteś już, zabierz mnie stąd, co oni tu ze mną
robią, jedźmy do domu - mężczyzna wyciągnął ręce do Agaty. - Ja tu dłużej nie
zostanę. Chodźmy stąd, córeczko.
- Wszystko w porządku, panie Stasiu, już dobrze - lekarka
chciała okryć pacjenta kocem.
- Madziu, co ty robisz, wracajmy do domu!
Mocno zakłopotana, położyła rękę na ramieniu staruszka.
- Proszę mi zaufać. Zaufaj mi, musimy tu przez jakiś czas zostać.
Ale wszystko będzie dobrze i nic ci nie grozi. Spokojnie.
Mężczyzna patrzył przez chwilę w twarz Agaty, po czym,
wyraźnie uspokojony, ułożył się wygodniej.
- Skoro tak mówisz, Magdusiu.
Agata mocno zacisnęła oczy, weszła pielęgniarka.
- Antybiotyk o szerokim spektrum - powiedziała Woźnicka
przez ściśnięte gardło, patrząc na przemoczone ubrania staruszka, leżące na
drugiej kozetce.
- Miałam to pozbierać, jak pani skończy.
- Czekaj, czekaj, daj mi to - Agata wzięła do rąk koszulę
pacjenta i uważnie się w nią wpatrzyła. Jednym ruchem przewróciła ubranie na
drugą stronę.
- O co chodzi?
Woźnicka pokazała Kasi naszywkę wszytą w wewnętrzną część
rękawa.
- Stanisław Grochowski, choroba Alzheimera i numer telefonu
do kontaktu - Agata rozłożyła ręce w rozpaczliwym geście. - Zagadka rozwiązana.
Za każdym razem, gdy zabieram się za czytanie zastanawiam się, czy coś mnie i tym razem zaskoczy. Nigdy jeszcze nie było tak, żeby przeczytać całość i stwierdzić- ot, dalszy ciąg, ale w gruncie rzeczy nic ciekawego. Albo to ja jakiś taki niedomyślny, albo zawsze wprowadzić musisz coś nieoczekiwanego.
OdpowiedzUsuńPiękna rozmowa Agaty z Wiktorią. Potrzebna niezmiernie i chyba rozwiązująca wiele kwestii. Internistka dzięki niej poczuła się dużo lepiej i to pewnie na skutek rozmowy mogła działać tak szybko i sprawnie.
Bardzo dobrze postąpiła z Olą. Dziecko nie dziecko, pacjent jest pacjentem i trzeba mu pomóc, jakikolwiek by nie był. Jeśli nie mogła sobie poradzić mogła kogoś zawołać i poprosić o pomoc, a nie zaczynać od pretensji na wszystko i wszystkich. Oli zabrakło właściwego podejścia do człowieka, może przez brak doświadczenia, może powód był inny, długo by się można zastanawiać. Fakt pozostaje faktem, że w tym zawodzie akurat właściwe podejście jest bardzo ważne.
Agacie należy jedynie pogratulować umiejętności szybkiej oceny sytuacji i reagowania. TO się nazywa odpowiedni człowiek na odpowiednim stanowisku. :)
Pacjenta na szczęście udało się zatrzymać w szpitalu, a córka pewnie pomoże.
Kawa się kończy, a to znak, że chyba się troche rozpisałem. Zapewniam, efekt niezamierzony. Miało być krótko i zwięźle. Cóż, jak to zazwyczaj bywa, nie wyjszło. :D
Cóż ja bym zrobił bez tej kawy, gdyby nie wybierała odpowiedniego momentu na kończenie się. Przestałabyś czytać moje komentarze. :D
Buziaki.
KR
Na bloggera obrażam się nieodwołalnie. Zachowam się jak Wiktor i wynajmę kogoś do spionizowania ich wszystkich tam. Liczby, nie do wysłyszenia. A- wybaczyć mi musicie- nie wskażę pizzy na obrazku, jakakolwiek by ona nie była. :D
UsuńNa całe szczęście jest jeszcze konto na gmailu. Ratuje życie. :)
Bo Widzisz, ja bardzo lubię zaskakiwać. :) Nudno się jeszcze gorzej pisze niż czyta, także jeśli zrobi się nudno, znaczy, czas kończyć tę zabawę. :) Cóż ja mogę, od tego są przyjaciele! A tej przyjaźni nie zdążyli jeszcze przez lata zepsuć nawet nasi ulubieni scenarzyści, co jest fenomenem. :)
UsuńOli to ja nie lubię i w tym jest może cały problem. Jest płytką i nijaką histeryczką. Już tę drugą wolę, Klaudię, przynajmniej ma jakiś charakter. :P A do Przema to już tak pasuje, jak pies do jeża. :/Ale przynajmniej mamy kogo postawić na tym mniej odpowiednim miejscu.
Uwielbiam czytać długie komentarze, także znajdź większy kubeczek. :)
Niedobry gugiel! No w ustawieniach od zawsze jest zaznaczone, żeby kodów nie pokazywało. Nie jestem w stanie tego przeskoczyć. Musicie jakoś sobie radzić, logujcie się na mailach, skoro donosisz, że pyta o to, jaki nick ma być wyświetlany. Inaczej pomóc nie jestem w stanie. Ustawienie w założeniu jest błędne, skoro nic nie daje włączanie go, a misiacki nie są w stanie przewidzieć, że istnieją ludzie, którzy obrazka nie ogarną wzrokiem. :/ Liczby? Kiedyś mi się udawało je usłyszeć, raz lub dwa, dla testu, ja zawsze loguję się mailem.
Buziaki, i nie zniechęcaj się mimo wszystko. :)
Rozmowa wiktorii z agatą potrzebna i - przyznam szczerze - stęskniłam się za tymi ich rozmowami, a tekst dzisiejszy "wyłącz autyzm" mnie powalił.
OdpowiedzUsuńWidać, że łączy je więź niemalże siostrzana, dobrze mieć kogoś takiego.
Za to, że były obie dziewczyny w tej konfiguracji, nie rozzłoszczę się za brak idalii :)
Ola, ola... nigdy jej nie lubiłam, no jakoś cholera nie!
Zachowuje się, njak rozkapryszony bachor i czasami mi się tak wydaje, że ona sama potrzebuje jakiejś pomocy w tym, żeby sobie całe życie poukładać!
Tak do agaty wracając jeszcze (wybacz, że tak nieskładnie, ale to licencjat mi myśli plącze) to zdrowy egoizm jest każdemu potrzebny w odpowiedniej dawce, a agata to taka dobra dusza.
Ostatnia scena autentycznie mnie wzruszyła, jakie to życie jest dziwne, człowiek jest młody, bystry, a potem się starzeje i niczego nie pamięta, to takie okrutne.
Dobrze, że pan Stanisław trafił na agatę.
Buziaki i - jednak mimo wszystko - czekam na idalię :) - ela_k
Wiedziałam, że KTOŚ zwróci uwagę na tekst, zastanawiałam się tylko kto pierwszy. ;) Lubię bardzo pisać ich wspólne sceny. Wychodzą rzadko, bo każda postać musi zaistnieć, ale jak już są, to widać chyba, że lubię.
UsuńIdalki nie ma z prostego powodu - po prostu się nie zmieściła. Za to w przyszły poniedziałek to ona rozpocznie część. :)
Ola jest głupia, ahoj! :) I to nie jest tylko mój wymysł, bo scenarzyści takie teksty kretyńskie jej w usta nawet wkładają, że tylko uciekać. :D A już nie wiem, czy kojarzysz dobrze sytuację między Przemkiem a Zuzą (btw Agata i w jej kwestii stanęła na wysokości zadania), no była bliska i napięta. Po czym Zuza zaczyna w LG pracować, Przemek ją spotyka przypadkiem. Olcia oczywiście przemilcza przed nim, że ona tam pracuje, więc szok jest wielki. A w domu, jak jej próbuje tłumaczyć, że nie wie, co się dzieje w szpitalu i źle mu z tym, że wypadł z obiegu, to nie dość, że ignoruje jego wątpliwości i problem, to jeszcze wmawia mu, że ona z nim rozmawia o wszystkim co się dzieje w szpitalu. No dobrych scen z Olą to tu nie będzie, sami mnie prowokują. :P Ani ich wspólnego z sobą życia, zła kobieta. :P
Agatka nam się musi egoizmu nauczyć, raz, dwa, inaczej gówniarz Markowy jej życie zatruje.
A do kwestii starości będzie jeszcze powrót, jedno jest pewne, źle ją pan Bóg wymyślił.
:* A za licencjat kciuki trzymam nieustannie!
"Wyłącz autyzm" - tekst rozdziału :D Genialne ;) Cała rozmowa Wiki z Agatą jest cudowna. Dobrze jest mieć wokół siebie ludzi, którzy autentycznie sie martwią.
OdpowiedzUsuńW serialu za Olą jakos nie przepadałam. Mimo że nie przypominam sobie u niej aż takiego nieodpowiedzialnego zachowania, to wcale nie jest mi trudno je sobie wyobrazić.
A ostatnia scena uświadamia, jak ważne jest żeby przy chorej osobie była informacja o chorobie. Tak samo jak z grupą krwi. To może uratować zycie.
Buziaki! ;*
Uznałam, że tekst godny Wiki. :) A Agata trochę taka właśnie jest, nie powie nikomu. Dusi się,ale ucieka przed problemem, okrąża go, omija, dopiero ostatecznie jakoś tam się zwierza i kamień spada jej z serca. Zamiast zrobić to od razu, skoro i tak bardzo zawsze po niej widać, że coś ją męczy.
UsuńChoroba naszego pana Stanisława to w ogóle jest straszliwy koszmar.
Wszyscy nie lubią Oli, no nie poprawiam waszego do niej stosunku, cóż, musi jakoś z tym żyć. :)
Buziaki!
Jestem najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi mogąc patrzeć na kolejny numer opowiadania :-)
OdpowiedzUsuńNo tak, można się było spodziewać, że ostatnie spotkanie z synem Marka nie wpłynie na samopoczucie Agaty pozytywnie. Nikt, by się chyba nie cieszył, ale istnieją przecież wyjątki potwierdzające regułę... Dziewczyna mimo, że jest silna ma bardzo drażliwy charakter i naprawdę łatwo ją zranić, nawet jeśli sama przed sobą się do tego nie przyznaje, rana jest gdzieś tam głęboko w serduszku...ale mam nadzieje, ze wszystko dobrze się ułoży.
Wiktoria nie tryska entuzjazmem na dźwięk nazwiska Oli, nie dziwię się jej. Nie jest to dla niej komfortowa sytuacja, ale ważne, że potrafi utrzymać dystans...
Ola natomiast bardzo pochopnie podchodzi do pacjentów, zbyt szybko i bardzo surowo ich ocenia. W moim mniemaniu jest to nie do pomyślenia, ale cóż, zdarza się. Oczywiście, jeśli chodzi o tempo pracy, na pewno byłoby spowolnione, ale należy zrozumieć, że każdy pacjent jest kimś innym, a jego choroba jest równie inna. Niektórzy chcą szpital jak najszybciej opuścić, a inni przeciwnie zostać w nim jak najdłużej... Może lekarka miała po prostu jeden z tych gorszych dni?
Całkowicie popieram „wykład” Agaty, może coś do Olki dotrze. Warunki jej pracy, faktycznie były lekko specjalne, ale dziewczyna przynajmniej nie dąży do celu po trupach, jak to się powszechnie mówi, a przynajmniej nie przypominam sobie podobnej sytuacji.
Agata pewnie była w niezłym szoku, kiedy pacjent wziął ją za swoją córkę, ale poradziła sobie z zimną krwią...
Dziś tak króciutko, ale to z powodu napiętego grafiku dnia...
Buziaczki :-*
CzerwonaPomadkaa
Cieszę się, że znowu jesteś. :) Jak kiedyś nie wpadniesz, zacznę się martwić, przyzwyczajenie drugą naturą człowieka! Zresztą o was wszystkich. :)
UsuńAgatka to jest ciepły wrażliwiec, byle co ją rusza. A w tym wszystkim kiedy jej zależy, potrafi zachować zimną krew.
Obie są przyjaciółkami Przemka, mają więc do niej pewnego rodzaju żal.
To jest nie do pomyślenia, ale tak jak napisałaś, się zdarza, niestety sama znam tego typu postawy.
Buziaki słoneczne!
Bardzo ładny cytat, życiowy. Problemy pozwalają nam inaczej spojrzeć na to, co nas otacza, przewartościować swoje życie, a pokonywanie ich daje nam doświadczenie i siłę.
OdpowiedzUsuńJak dotychczas Agata nie bywała autystyczna – czyżby zaczęła jej się udzielać postawa nowej przyjaciółki? Taką mam myśl, że częściowo tak bywa, że wtapiamy się w otoczenie i zaczynamy zachowywać podobnie do ludzi, którzy aktualnie są nam bliscy, z którymi spędzamy dużo czasu, nawet jeśli to jest nie do końca nasze. Na Agatę zwaliło się sporo problemów naraz – wpierw cała sytuacja z pobiciem Idalii – siedzenie przy łóżku chorej kosztowało ją niemało stresu, teraz jeszcze Marek i jego syn. Odnoszę wrażenie, że dotychczas ten związek traktowała jako pewny i bezpieczny punkt w swoim życiu, a kiedy tracimy taką stałą grunt nam się sypie pod nogami. Wiktoria ma rację odnośnie zrobienia czegoś dla samej siebie, ale to nie takie proste. Aga nie działa w ten sposób, przedkłada uczucia innych nad własne. Choć markowa sytuacja związana jest właśnie z jej emocjami, z poczuciem zagrożenia i niepewności, a tego nie da się tak po prostu zignorować. Czuje, że coś wisi w powietrzu, a jednocześnie ma świadomość własnej bezradności, bo przecież nie może mieć wpływu na to, co Radek zrobi i powie swojemu ojcu i jak Marek postanowi wybrnąć z postawionych mu ewentualnych warunków. Nie wydaje mi się, żeby on był egoistą, nie po tym wszystkim, co dla Agaty zrobił, jak ją wspierał. A nawet gdyby był, to nie działa niestety w ten sposób, że gdy zauważamy w kimś egoizm, przestajemy tego człowieka przeżywać na płaszczyźnie emocjonalnej, że wyłączają nam się wszelkie uczucia względem niego. Choć nie przeczę, że uczyniłoby to życie prostszym. Dobrze, że Agata może liczyć na wsparcie Wiktorii, że znowu się do siebie zbliżyły. Wyszło to zupełnie naturalnie, bo zaistniała taka a nie inna sytuacja, zapewne właśnie po tym poznajemy prawdziwych przyjaciół, że są obok, kiedy ich najbardziej potrzebujemy. Wątek Przemka natomiast jakoś zaniknął, zagubił się wśród innych. A szkoda, chętnie zapukałabym w okno młodego tatusia, by zobaczyć, jak sobie radzi.
Fatalna postawa – zakładać, że pacjent nie potrzebuje pomocy, a ma jedynie pewne roszczenia. Ale jako że w każdej historii musi być przynajmniej jeden czarny charakter – cóż, padło na Olę. Wszak po świecie nie chodzą sami empatyczni wrażliwcy, na wzór Agaty, Piotra czy Hany. Cóż to w ogóle za dywagacje – czy człowiek wymaga pomocy, czy nie. W momencie, gdy karetka przywozi kogoś z ulicy, lekarze mają obowiązek się nim zająć. No i córkę trzeba wezwać, może udzielić istotnych informacji na temat stanu zdrowia ojca. Za to Agata znalazła płaszczyznę, na której może odreagować w sposób społecznie nieszkodliwy, a nawet pomocny – Oli przyda się pogadanka umoralniająca i uwrażliwiająca na potrzeby innych. U młodej lekarki widać skruchę – myślę, że rzeczywiście nie przemyślała tego, jak się zachowuje. To oczywiście jej nie usprawiedliwia, jednak kiedy widzę, że ktoś zrozumiał swoje błędy, nie potrafię mieć do niego żalu. Myślę, że pod koniec rozmowy Agata za bardzo dała się ponieść emocjom i prócz troski o dobro pacjentów przemawiała przez nią zwyczajna niechęć do dziewczyny. Nie wiemy, jaka jest aktualna sytuacja Oli i ile jest w stanie teraz unieść. Możliwe, że zmiana postawy wynika z jakichś własnych trudności. A Aga, widząc podobną zmianę u kogoś, kogo darzy sympatią, zareagowałaby zgoła inaczej – z troską i gotowością do rozumienia.
Widzę, że ponad ciekawe przypadki medyczne stawiasz sytuację psychologiczną pacjentów. Dobre posunięcie, szczególnie, że umożliwia uniknięcia jakiejś medycznej wpadki, no i poruszasz się po znanym sobie obszarze. Chciałam właśnie napisać, że zastanawiam się, czy choroba Alzheimera, czy może tylko gorączka, ale odpowiedziałaś na moje pytanie w ostatnim zdaniu. Jakoś tak miło mi się zrobiło, zważywszy, że zahaczasz o temat mojej pracy magisterskiej :) Dziwne, że ten naszywki nikt nie zauważył wcześniej. Na pana Stanisława pewnie czeka w domu zaniepokojona rodzina, bo nie sądzę, żeby poinformował bliskich o swoim wyjściu – wtedy raczej nie wypuściliby go samego. Zastanawiam się, co takiego zaplanowałaś i jak to przeprowadzisz i tym bardziej nie mogę się doczekać następnego tygodnia.
OdpowiedzUsuńTym razem zdążyłam się zmieścić w poniedziałku – jestem z siebie naprawdę dumna! Za ewentualne błędy gramatyczne z góry przepraszam – nigdy nie mam cierpliwości do tego, żeby przebrnąć po raz kolejny przez napisany tekst i skontrolować go pod tym kątem. Pozdrawiam i przesyłam tysiące buziaków! :*
Kaja
Staram się o życiowe cytaty.
UsuńSama prawda, w końcu nie na darmo się mówi - z kim się zadajesz, takim się stajesz. Albo to mniej ładne z wronami. Ale nie, Agata jakoś nigdy nie zwierzała się od kopa, często w sobie trzymała. Mało oglądasz, moja droga.
Przedkłada i dlatego teraz jest wykończona tym wszystkim.
A trudno myśleć spokojnie o tym, że twój pewny punkt chwieje się w posadach. Zwłaszcza kiedy masz świadomość, że dla kogoś dziecko jednak zawsze będzie priorytetem, nawet prawie dorosłe.
One zawsze były zbliżone, z tym że specyficznie. Poważne rozmowy się ich trzymały tylko w trudnych sytuacjach. Po co ciągle okazywać coś, co się wie. I co trwa mimo wszystko.
Przemo wróci.
To Agatka się zajęła, niestety czasem nieodpowiedni ludzie wybierają ten pełen empatii, przynajmniej w teorii, zawód.
Myślisz właściwie. :)
Wpadki medyczne to nie jest coś, co mi się marzy, raczej piszę o takich chorobach, które znam albo mogę sobie wyobrazić, ta jest wyjątkowo smutna i trudna. I dla chorych i zwłaszcza dla ich rodzin.
Buziaki. :*
Mało oglądam, fakt. Ale Agata wydawała mi się dość otwartą osobą, jeśli chodzi o zwierzanie się przyjaciołom. Obydwa przysłowia mi się nie podobają, chociaż coś w tym jest :)
UsuńMyślę, że Markowi uda się pogodzić priorytety i nie skrzywdzić ani Radka, ani Agaty. Choć rozumiem jej obawy.
Myślę, że nawet coś, co się wie, warto okazywać. Dla samego faktu okazywania, cieszenia się tym. Szczególnie, jeśli trwa pomimo wszystko.
Czekam na powrót Przemka :)
Myślę, że Ola nie do końca jest pozbawiona empatii, przecież ostatecznie zrozumiała błąd swojego postępowania i było jej przykro z tego powodu. To nie egoizm, raczej głupota.
Dobrze, że weryfikujesz medyczne kwestie i że wchodzisz w nieznane sobie obszary - to znaczy, że przykładasz się do tego, co robisz :)
Chyba nie myślisz, że będę tu z tobą dyskutować o przewadze głupoty nad egoizmem lub na odwrót? :))))) Myślę, że trudno byłoby dojść do jakichkolwiek konstruktywnych wniosków.
Usuń:*
Tak właśnie myślałam, ale wygląda na to, że muszę przełknąć rozczarowanie :))) :*
UsuńNa seriaLOVYM blogu chyba jednak nie wypada, co? Intelekt jest przereklamowany, pani, nudny. :P
OdpowiedzUsuńNo, może tylko trochę się nabijam. :>
Ale jak będzie za mądrze, kto to przeczyta? I co ja będę robić po nocach, spać? Wiesz, jakie to nudne? Nie możesz mi tego zrobić. :)
Ach, mój podły charakter. :*
Widzę, że dbasz o to, by seriaLOVY blog pozostał słitaśny i frywolny, światłą myślą nie skażony (też będę podła, a co!) :))):*
OdpowiedzUsuńNo OCZYWISTA OCZYWISTOŚĆ. Lofffki!
UsuńHaha, to ja jestem podła bardziej. :P
W ciągu ostatnich paru dni czytałam i czytałam i wkoncu przeczytałam do konca ;) Świetnie piszesz! Nie ukrywam że najbardziej w twoich opowiadaniach interesuje się Agatą. Aktualnie w serialu rozkręca się wątek Agaty i Szczepana <3 I chodz w twoim opowiadaniu jest już kotek Szczepan to myśle że wątek salowego Szczepana i Agaty byłby bardzo ciekawy <3 w każdym razie genialny blog i wyczekuje nexta :D
OdpowiedzUsuńBardzo mi miło, że przeczytałaś wszystko. Nowa część jak zwykle w poniedziałek.
OdpowiedzUsuńDla Agaty póki co przewiduję szczęście z Markiem, ale mam nadzieję, że mimo to będziesz zainteresowana jej losami. :)
Pozdrawiam!