"Pokora to posiadanie najgłębszej świadomości, że jesteśmy jednością. Pokora to brak pogardy dla kogokolwiek. Brak pychy".
*****
Hana siedziała przy stole, głośno i szeroko ziewając. Z wdzięcznością przyjęła podaną przez męża filiżankę kawy.
- Prosiłem cię, nie wstawaj razem ze mną, jest bardzo wcześnie - westchnął mężczyzna.
- Daj spokój, Piotr, Sara się zaraz obudzi, a ja chcę przedtem chociaż wziąć prysznic.
Podniosła wzrok na męża i uśmiechnęła się delikatnie.
- A poza tym miło jest wreszcie zjeść z tobą śniadanie. Rzadko się ostatnio widujemy.
Gawryło stał przy kuchence, mieszając jajecznicę. Spojrzał na żonę uważnie, smutno.
- Wiem, staram się jak najszybciej do was wracać, ale sama wiesz, jak to jest w szpitalu. No i jeszcze Tosia... też mnie potrzebuje.
- Nie tłumacz się, rozumiem. Chodzi mi po prostu o to, że głupio się upierasz. Bezrozumnie nawet.
- Hana, nie zaczynajmy znowu tego tematu. Powiedziałem ci już, co myślę, jak dotąd nie zmieniłem poglądu.
Kobieta wstała, wyjęła chleb i energicznymi ruchami zaczęła smarować go masłem.
- Popełniasz błąd - powiedziała stanowczo. - Tak nie wolno. Odrzucasz gest dobrej woli, a to niesprawiedliwe.
- Wyolbrzymiasz, jak zwykle. Nie ma co roztrząsać.
Goldberg skończyła, odłożyła nóż na blat i podeszła do męża.
- Mój najdroższy facecie - roześmiała się, obejmując go wpół. - Są rzeczy, których ty kompletnie nie rozumiesz. Na szczęście rzadko tak masz i dlatego da się ciebie kochać. Szaleńczo.
Pocałowała męża, z czułością oddał pocałunek.
- Wszystko rozumiem, kochanie, Magda nagle, ot tak, chce się opiekować moją córką, ty jesteś pomysłem zachwycona, a ja się nie zgadzam. Nie ma tu nic skomplikowanego do rozumienia.
- Ona chce tą propozycją naprawić, co zepsuła, a my musimy jej pozwolić, bo to ważne, potrzebuje tego. Komu innemu wystarczyłoby zwykłe "przepraszam" i po problemie. Tylko że w tej sytuacji przeprosiny niewiele znaczą. Ona chce zrekompensować przykrości. Powinieneś to docenić.
- Zastanawiające, od kiedy tak jej bronisz.
- Odkąd widzę jej dobre intencje względem Sarenki. I mnie.
- A wiesz, co ja widzę? - Piotr mocno przytulił żonę. - Że jesteś nie tylko piękna, ale i dobra. I kompletnie nie znasz się na ludziach. Ktoś kilka razy zachowa się przyzwoicie, a ty od razu go wybielasz. Kochanie, Magda to kombinatorka, o czym przekonaliśmy się nie raz. Nie mam pojęcia, o co chodzi tym razem, ale kompletnie jej nie ufam. Nie wierzę w tą nagłą chęć poprawy stosunków między nami i bezinteresowność.
- Hej, ona tylko z nią posiedzi, kiedy my będziemy chcieli spędzić trochę czasu sami, to nie zbrodnia.
- A jeszcze kilka miesięcy temu zabijała mnie wzrokiem na wieść, że spieszę się do ciebie.
- Ludzie się zmieniają.
- Nie bez przyczyny.
Niespiesznie nałożyli jedzenie na talerze. I w tym momencie Sara głośnym wrzaskiem poinformowała świat, że już nie śpi.
- Jedz - Gawryło powstrzymał gestem wstającą Hanę. - Ja ją przyniosę.
Wszedł do kuchni z córeczką w ramionach. Ich widok natychmiast rozczulił młodą mamę.
- Widzisz, Sareneczko, z takim zainteresowaniem patrzysz na pyszną jajeczniczkę tatusia, a mama niewzruszona jak głaz nie da ci nawet skosztować okruszynki chlebka - usiedli przy stole.
- Nawet nie próbuj - lekarka pogroziła palcem. - Jest na takie eksperymenty zdecydowanie za malutka, a jajecznica nie była tematem naszej rozmowy.
- Maluszku, chcesz zostać z ciocią Magdą? - Piotr żartobliwie pomachał rączką dziecka, jakby gwałtownie coś odganiało.
- Guuugghhaaa - odpowiedziała na pytanie Sara.
Ginekolog wybuchnęła śmiechem.
- Czy ja dobrze rozumiem? Powiedziała: oczywiście, że tak?
Piotr westchnął z rezygnacją. Uśmiechnął się do córki.
- W porządku, jeden raz i tylko pod warunkiem, że będziemy do niej ciągle dzwonić.
- Jesteś wspaniały - Hana położyła dłoń na dłoni mężczyzny, spletli palce.
- Bo się zgodziłem?
- Nie, bo mnie zabierzesz z tej okazji do kina.
- A jest jakiś film, na którym nie zaśniemy? O, już wiem, horror, będziemy mieć ocean wrażeń!
- Chyba krwi, a wtedy natychmiast zamknę oczy. Cóż, wyjście jest tylko jedno - pyszna, romantyczna kolacja.
- Makaronik?
- Mięsko. Z tej okazji mogę wyjątkowo zrezygnować z włoskiej kuchni.
- zawsze wiedziałem, że mam fantastyczną i wyrozumiałą żonę - z przyjemnością zaproszę panią na wyborne mięsko, madame.
Zniecierpliwiona gadaniem rodziców Sara zaczęła domagać się własnego śniadania. Skoro i w mięsnych planach nie została uwzględniona, z westchnieniem przełknęła pierwszy łyk mleka - było jak zwykle - wyborne.
- Prosiłem cię, nie wstawaj razem ze mną, jest bardzo wcześnie - westchnął mężczyzna.
- Daj spokój, Piotr, Sara się zaraz obudzi, a ja chcę przedtem chociaż wziąć prysznic.
Podniosła wzrok na męża i uśmiechnęła się delikatnie.
- A poza tym miło jest wreszcie zjeść z tobą śniadanie. Rzadko się ostatnio widujemy.
Gawryło stał przy kuchence, mieszając jajecznicę. Spojrzał na żonę uważnie, smutno.
- Wiem, staram się jak najszybciej do was wracać, ale sama wiesz, jak to jest w szpitalu. No i jeszcze Tosia... też mnie potrzebuje.
- Nie tłumacz się, rozumiem. Chodzi mi po prostu o to, że głupio się upierasz. Bezrozumnie nawet.
- Hana, nie zaczynajmy znowu tego tematu. Powiedziałem ci już, co myślę, jak dotąd nie zmieniłem poglądu.
Kobieta wstała, wyjęła chleb i energicznymi ruchami zaczęła smarować go masłem.
- Popełniasz błąd - powiedziała stanowczo. - Tak nie wolno. Odrzucasz gest dobrej woli, a to niesprawiedliwe.
- Wyolbrzymiasz, jak zwykle. Nie ma co roztrząsać.
Goldberg skończyła, odłożyła nóż na blat i podeszła do męża.
- Mój najdroższy facecie - roześmiała się, obejmując go wpół. - Są rzeczy, których ty kompletnie nie rozumiesz. Na szczęście rzadko tak masz i dlatego da się ciebie kochać. Szaleńczo.
Pocałowała męża, z czułością oddał pocałunek.
- Wszystko rozumiem, kochanie, Magda nagle, ot tak, chce się opiekować moją córką, ty jesteś pomysłem zachwycona, a ja się nie zgadzam. Nie ma tu nic skomplikowanego do rozumienia.
- Ona chce tą propozycją naprawić, co zepsuła, a my musimy jej pozwolić, bo to ważne, potrzebuje tego. Komu innemu wystarczyłoby zwykłe "przepraszam" i po problemie. Tylko że w tej sytuacji przeprosiny niewiele znaczą. Ona chce zrekompensować przykrości. Powinieneś to docenić.
- Zastanawiające, od kiedy tak jej bronisz.
- Odkąd widzę jej dobre intencje względem Sarenki. I mnie.
- A wiesz, co ja widzę? - Piotr mocno przytulił żonę. - Że jesteś nie tylko piękna, ale i dobra. I kompletnie nie znasz się na ludziach. Ktoś kilka razy zachowa się przyzwoicie, a ty od razu go wybielasz. Kochanie, Magda to kombinatorka, o czym przekonaliśmy się nie raz. Nie mam pojęcia, o co chodzi tym razem, ale kompletnie jej nie ufam. Nie wierzę w tą nagłą chęć poprawy stosunków między nami i bezinteresowność.
- Hej, ona tylko z nią posiedzi, kiedy my będziemy chcieli spędzić trochę czasu sami, to nie zbrodnia.
- A jeszcze kilka miesięcy temu zabijała mnie wzrokiem na wieść, że spieszę się do ciebie.
- Ludzie się zmieniają.
- Nie bez przyczyny.
Niespiesznie nałożyli jedzenie na talerze. I w tym momencie Sara głośnym wrzaskiem poinformowała świat, że już nie śpi.
- Jedz - Gawryło powstrzymał gestem wstającą Hanę. - Ja ją przyniosę.
Wszedł do kuchni z córeczką w ramionach. Ich widok natychmiast rozczulił młodą mamę.
- Widzisz, Sareneczko, z takim zainteresowaniem patrzysz na pyszną jajeczniczkę tatusia, a mama niewzruszona jak głaz nie da ci nawet skosztować okruszynki chlebka - usiedli przy stole.
- Nawet nie próbuj - lekarka pogroziła palcem. - Jest na takie eksperymenty zdecydowanie za malutka, a jajecznica nie była tematem naszej rozmowy.
- Maluszku, chcesz zostać z ciocią Magdą? - Piotr żartobliwie pomachał rączką dziecka, jakby gwałtownie coś odganiało.
- Guuugghhaaa - odpowiedziała na pytanie Sara.
Ginekolog wybuchnęła śmiechem.
- Czy ja dobrze rozumiem? Powiedziała: oczywiście, że tak?
Piotr westchnął z rezygnacją. Uśmiechnął się do córki.
- W porządku, jeden raz i tylko pod warunkiem, że będziemy do niej ciągle dzwonić.
- Jesteś wspaniały - Hana położyła dłoń na dłoni mężczyzny, spletli palce.
- Bo się zgodziłem?
- Nie, bo mnie zabierzesz z tej okazji do kina.
- A jest jakiś film, na którym nie zaśniemy? O, już wiem, horror, będziemy mieć ocean wrażeń!
- Chyba krwi, a wtedy natychmiast zamknę oczy. Cóż, wyjście jest tylko jedno - pyszna, romantyczna kolacja.
- Makaronik?
- Mięsko. Z tej okazji mogę wyjątkowo zrezygnować z włoskiej kuchni.
- zawsze wiedziałem, że mam fantastyczną i wyrozumiałą żonę - z przyjemnością zaproszę panią na wyborne mięsko, madame.
Zniecierpliwiona gadaniem rodziców Sara zaczęła domagać się własnego śniadania. Skoro i w mięsnych planach nie została uwzględniona, z westchnieniem przełknęła pierwszy łyk mleka - było jak zwykle - wyborne.
*
W tym momencie przez salę przeleciał papierowy samolocik. Kobieta udała, że tego nie widzi.
- Ostateczny termin poprawy wyznaczam na środę za dwa tygodnie. Więcej szans nie otrzymacie.
- To niesprawiedliwe! - krzyknęła natychmiast Iza. - Ja na pewno na wtedy nie zdążę.
- No co ty, zamierzasz się uczyć? Jak dotąd nigdy ci się to nie zdarzyło - zarechotał Szymon, uczniowie mu zawtórowali.
Zadzwonił dzwonek. Wszyscy natychmiast podnieśli się z miejsc i równocześnie przepychając się do drzwi, kompletnie zatarasowali przejście.
Ola szturchnęła Izę łokciem.
- A ja ci mówię, że dostaniesz z tego piątkę. No dobra, czwórkę.
- Nie zamierzam zakuwać, chyba chora jesteś!
- A myślisz, że ja zamierzam?
- To jak?
- Mam pomysł. Jeszcze mi podziękujesz.
Iza spojrzała na koleżankę nie rozumiejąc.
- Znajdź Patrycję, przyda nam się. Spotykamy się za pięć minut w kiblu na trzecim, tam chodzi najmniej ludzi. Coś wam pokażę.
*
Dziewczyna odwróciła się, a widząc biegnącą w jej stronę Patrycję, przyspieszyła kroku.
- Mówiłam, czekaj, którego słowa nie zrozumiałaś? - wyższa o głowę nastolatka chwyciła Natalię za rękę, mocno, za mocno.
- O co chodzi?
- O ten tramwaj, co nie chodzi, idiotko, Ola ma dla ciebie propozycję.
- Nie mam czasu, muszę odebrać brata ze szkoły.
- To jest propozycja nie do odrzucenia, matko Tereso - Patrycja chwyciła za torbę Natalii tak mocno, że zatrzeszczały szwy.
- Ojej, torba chyba ci się psuje, musisz kupić nową, tylko obawiam się, że nie masz za co, ale niefart. Chociaż? Wiesz co, obiło mi się o uszy, że w lumpeksach dla biedaków ma być wyprzedaż. Wystarczy, że pokażesz, jak wyglądasz, a na pewno dadzą ci prawie za darmo.
- Gdzie ona jest? - spytała cicho Natalia.
- No, tak możemy rozmawiać.
*
- Zapraszam cię na mały seansik filmowy, to nie potrwa długo, zdążysz po braciszka - drwiła Ola, włączając film na telefonie.
Na ekranie ujrzały pijanego ojca Natalii, który, ledwo trzymając się na nogach, próbuje znaleźć właściwą klatkę ich bloku. Głośno wykrzykuje jakieś słowa bez znaczenia i z trudem podtrzymuje się żywopłotu, żeby jak długi nie runąć na ziemię.
- Przepraszam, która godzina? - spytała go nagrywająca filmik Ola.
- Nie wiem, Natalko, kocham cię, córeczko, jesteś moim słoneczkiem, moim szczęściem, przebacz tatusiowi - bełkotał mężczyzna, z trudem artykułując słowa.
Kiedy skończył, przewrócił się w krzaki. Tylko Ola wiedziała, że został przez nią popchnięty.
- Sprawa jest prosta, siadamy na poprawie z matmy tak, żebym mogła pokazać ci swoje pytania. Ty napiszesz mi odpowiedzi, a jeśli idzie o resztę - spojrzała na koleżanki - już sobie poradzimy.
Ola odrzuciła włosy do tyłu, Natalia zbladła gwałtownie.
- Jeśli się nie zgodzisz, film trafi na Facebooka, nie trać naszego czasu, wybieraj.
- Złapią nas, poza tym wy się macie uczyć dla siebie - zaoponowała Natalia.
Dziewczyny zaniosły się śmiechem.
- Nie zgadzam się - krzyknęła hardo prześladowana nastolatka.
- To pożałujesz - warknęła Patrycja.
- Jutro będziesz pośmiewiskiem szkoły - dodała Iza.
- A mnie się wydaje, że jednak się zgodzisz - powiedziała Ola, zamierzając się na Natalię pięścią.
Dziewczyna zaczęła uciekać, co sił w nogach, nie miała wielkich szans, koleżanki również były dobre z wf-u. Przykucnęła za samochodem, czuła że dziewczyny się zbliżają. Że to jej ostatnia szansa. Z rozpaczą, ostatkiem sił wbiegła na ulicę.
Nie zauważyła nadjeżdżającego pojazdu. Kierowca z piskiem opon hamował z przerażeniem. Kiedy dziewczyna próbowała zareagować, było już za późno. Poczuła podmuch powietrza, uderzenie i Całym ciężarem huknęła o ziemię.
Auua aż się nie chce zaczynać od początku i metodycznie komentować po kolei, jak to robiłem dotychczas. Ostatnia scena stoi mi przed oczami i nie chce zniknąć. Pomimo tego, że pisana była na miękkiej klawiaturze. :D
OdpowiedzUsuńJa tam bym się jednak przychylił do zdania Piotra, to dziwne, że Magda chce opiekować się Sarą i coś mi tu nie gra. Niby gest dobrej woli, ale do czego ona dąży? Bardzo ostrożnie na ich miejscu bym podchodził do całej sytuacji. Tu trzeba zachować dystans i jakieś granice dopóki się nie dowiedzą, o co chodzi jej tak naprawde- bo wydaje mi się, że niewinna propozycja to nie jest. Sara dorasta i jest coraz piękniejsza, ale i wymaga więcej uwagi. Wcześniej zmuszała rodziców do wstawania co chwile, niebawem oczy dookoła głowy mogą nie wystarczyć, żeby dzieciaka okieuznać. :D
Prześladowania dzieci w szkole, jakież to modne się stało ostatnimi czasy. Wprowadzamy nowe wątki widzę, za mało Ci? A może chcesz wprowadzić jeszcze większą różnorodność? Mam nadzieję, że nie zabiłaś Natalki. Biedna dziewczyna, zastraszana nie po raz pierwszy. Strasznie mi jej było szkoda przy tej rozmowie, a teraz? TO nawet nie wiem, co się z nią stało. Jak zawsze cieszyłem się, że pewne wątki zostawiasz same sobie, żeby czytelnik sam się zastanowił nad wszystkim, tak tutaj dziurę w brzuchu Ci będę wiercił pytając, co się stało dalej. :D Bo jak znam Ciebie, nieprędko wrócisz do tego wątku.
Tym razem część bardziej na poważnie, ale to dobrze. Jest zróżnicowanie, a przecież o to chodzi, żeby nie zanudzić. Wraz z kawą może uda wam się coś zdziałać z moim wrakiem. NIgdy więcej nie śpię na górnej części łóżka! :D
Miłego dzionka! :)
KR
Na szczęście jedna z nielicznych pisana na tej klawie, bo inaczej trzeba by zamknąć bloga. :P
UsuńKilkumiesięczny staż na tym świecie już zobowiązuje, się wie. :D
A w sprawie Sary i Magdy zdania są podzielone - o to mi właśnie chodziło, uwielbiam to. :D
Do Natalki wrócę, spokojnie, stanie się pacjentką. Więc jak widać - żyje. :D
Wątki postaci to jedno, wątki pacjentów to co innego, one się będą zmieniać. W zależności od tego, co będę chciała pokazać przy okazji konkretnej przypadłości.
I dla ciebie miłego! Górne łóżko zostaw młodym, wszak starość nie radość. :P
Jak miło dostać od kogoś kawę o poranku :) Zważywszy na ilość nieprzespanych nocy młoda mama doskonale się trzyma - żadnej frustracji, a zamiast wykorzystać możliwość snu, wstaje by zjeść z mężem śniadanie. Urocze wyznanie miłości: "da się ciebie kochać" :) Nie rozumiem, dlaczego Piotr nie jest przekonany do propozycji Magdy, wszak powierzenie jej opieki nad dzieckiem mogłoby poprawić wzajemne stosunki pomiędzy nimi, a nawet doprowadzić do tego, że jego była i obecna kobieta pozostaną w przyjaznej relacji. A na tym przecież mu zależało. Nie można we wszystkim doszukiwać się podstępu - kto tak postępuje, wiele przez to traci.
OdpowiedzUsuńPrzerażające, że nastolatki potrafią być tak okrutne. Przecież biedny dzieciak szantażowany w taki sposób właściwie nie ma możliwości obrony w niekompromitujący dla siebie sposób. Z pewnością bowiem nikomu o tym nie powie, żeby jak najmniej osób wiedziało o jej problemie z ojcem. Patowa sytuacja. Nie dość, że dziecko cierpi przez pijącego ojca, to jeszcze dochodzi złośliwość koleżanek. Bo po co komuś pomóc, skoro można go wyśmiać. Mam nadzieję, że wypadek nie był śmiertelny, a skonstruowałaś odcinek oczywiście w ten sposób, by trzeba było czekać dopiero do następnego odcinka. Mistrzostwo w budowaniu napięcia :P
Pozdrowienia, Kaja :*
Kawa jest dobra na wszystko. :D
UsuńTak, bo to jest dojrzała mama wyczekana, wie czego chce od życia i córki. Sara swoje prawa ma. :D
Kwestia M i S was podzieliła, to tygryski lubią najbardziej. :D Inaczej po co wątek wprowadzać, skoro jasna sytuacja.
Cierpliwość jest cnotą, lata całe ci tę maksymę powtarzam. ;)
:*
To jest skandal!
OdpowiedzUsuńZnowu zaspałam - wybacz... ale po prostu licencjat mnie wysysa... a chciałam być przynajmniej druga...
Ja się zgadzam z Haną, czy zawsze gdy Magda coś proponuje, to musi mieć złe intencje?
Przecież sama jest matką, nie zabiłaby maluszka, nie pozwoliła, aby stała się mu krzywda, poza tym, chyba im sary nie porwie.
Spokojnie, rozumiem, że one nie będą nigdy przyjaiółkami, nie zaczną się sobie na szyję rzucać, ale ja bym jej szanse dała. A zmęczonym rodzicom przyda się spędzenie czasu tylko we dwoje.
No właśnie, hana taka promienna, zadowolona z macieżyństwa, jak to dobrze (boże, tylko ja z mojej zuzi zrobiłam zmęczoną mamusię, sfrustrowaną krzykami niemowlaka)... :)
Biedna ta natalka, niestety, dzieci od najmłodszych lat, potrafią być okrutne.
Wystarczy, że dzieciak inaczej wygląda, ma problemy w domu, a od razu jest inny, nie rozumiany i nie lubiany.
To smutne, bo dobrego wyjścia z tej sytuacji nie ma...
Mam nadzieję, że nie uśmierciłaś Natalii.
Podejrzewam, że jeśli przeżyła, będzie podejrzana o chęć samobójstwa...
Głupie gówniary, niech się same uczą, a nie prześladują koleżankę, która mimo problemów, jakoś się umie ogarnąć.
Och, teraz z jeszcze większą ciekawością czekam na poniedziałek.
:* - ela_k
Zły licencjat, więc chociaż pośpij jak człowiek, blog nie zając. :)
UsuńHo, ho, kobiece emocje kontra męska logika, mogłam obstawiać, że tak się podzielicie. :)))
Hana zmęczona, ale mimo wszystko zadowolona, jeśli na kogoś długo czekasz, wystarczy bezzębny uśmiech, żeby zniknęła frustracja, aczkolwiek czasem można mieć dość, w końcu to mały człowiek, ma swoje humory i gorsze dni.
No, nie damy Natalce szansy przejścia na drugą stronę mocy, skoro już jej takie piękne imię wybrałaś (choć nieświadomie). :*
Piszesz świetnie, jestem pod wrażeniem :) Dialogi, opisy, akcja - po prostu geniusz i tyle. Przyznaję - zbyt wierną czytelniczką raczej nie będę - mimo, że opowiadania są wspaniałe, to nie moje postacie (trzymam się głównie kwadraciku: Falkowicz, Wiki, Agata, Adam). Co nie zmienia tego, że masz dziewczyno talent :)
OdpowiedzUsuńA co do nexta u mnie, to pojawi się dziś o 18.00, zapraszam!
Dziękuję za komplementy, wpadnę, jasne! :)
UsuńNo, u mnie Wiki i Agaty trochę bywa (Agaty więcej), ale że wprowadzam wątki pacjentów, wszystkie postacie by się nie pomieściły. :) Dlatego piszę najbardziej lubiane. Ale mam nadzieję, że i tak czasem wpadniesz.
Pozdrawiam. :)
Zaczęłam czytać rozdział i zaszokował mnie fakt, że zaczął się Haną i Piotrem.
OdpowiedzUsuńI byłoby wszystko dobrze do momentu "Sarenki". Strasznie mnie wkurza, będę musiała przywyknąć do tego zdrobnienio-przezwiska. Wiem, że ciężko mi będzie, ale się postaram. Sceny, opisy i dialogi - rewelacyjne. W dialogach jesteś mistrzem. One są takie naturalne, realne po prostu odzwierciedlają rzeczywistość.
Natalia to jest nowy bohater? Pytam, ponieważ nie kojarzę z tego opowiadania jakiejkolwiek gimnazjalistki.
Pozdrawiam.
PS. Przyszły poniedziałek jest świętem, czy pomimo tego świątecznego dnia będzie rozdział?
O Hanie i Piotrze nie zapomniałam, nadal są bohaterami tak jak byli. :)
UsuńSarenka będzie używana pół na pół z pełną wersją imienia, więc co drugi raz tylko ci zazgrzyta. :))) A kto wie, może po jakimś czasie się "osłuchasz" i przywykniesz?
Bardzo dziękuję za komplementy, to dla mnie niezwykle cenne i motywujące do dalszego rozwoju. :)
Tak, Natalia z momentem wypadku stała się nową pacjentką. Wcześniejsze sceny to tylko wprowadzenie do jej historii.
Pozdrawiam!
PS. Tak, w poniedziałek będzie nowy rozdział.
UsuńDziękuję za odpowiedzi.
UsuńMyślę, że przywyknę do Sarenki.
Cóż człowiek, potrafi przyzwyczaić się do różnych rzeczy i sytuacji.
Czekam na poniedziałek.
Pozdrawiam i życzę spokojnych, pogodnych, radosnych świąt w gronie najbliższych.
I dla Ciebie na święta dużo radości i spokoju! :)
Usuń