"Miłość zaczyna się wtedy, kiedy szczęście drugiej osoby staje się ważniejsze niż twoje".
*****
- Braciszku kochany, całe wieki cię nie widziałam, nie możesz mi tak więcej robić - Hana z radością rzuciła się w ramiona Przemka.
- Chciałbym nie, ale tonę, siostrzyś, tonę totalnie w pieluchach. Nie wiem jak się nazywam, mam dokładnie to samo co ty, tylko z większym nasileniem, bo Franka odkryła już, że można pełzać i mobilność daje możliwości, to jest dopiero hardcore.
- Jaki tam hardcore, przecież pięknotka śpi słodziutko u tatusia na rękach. Co ty od niej chcesz.
- Dlatego wykorzystuję okazję i o to jestem. Zapraszam panie na spacer. Odmowy nie przyjmuję.
- Z przyjemnością, ale kiedy Sara się obudzi i zje. Akurat zaliczymy dzisiejszą dawkę powietrza. No i pod warunkiem, że opowiesz, co tam u ciebie. Mam spore zaległości.
- Dużo by opowiadać.
- Nigdzie nam się nie spieszy. A na spacerze łatwiej się wyżalisz. Wysiłek fizyczny równa się endorfiny, a one poprawiają nastrój, słowem - spacerek w naszym towarzystwie to błogostan ciała i ducha - spojrzała na brata z troską, uśmiechnęła się. - A i może ja na jakiejś parkowej ławeczce zostawię przypadkiem te cholerne ciążowe kilogramy.
Przemek odpowiedział uśmiechem.
- Zgadzam się, z argumentami prozdrowotnymi nie śmiem dyskutować.
- Chciałbym nie, ale tonę, siostrzyś, tonę totalnie w pieluchach. Nie wiem jak się nazywam, mam dokładnie to samo co ty, tylko z większym nasileniem, bo Franka odkryła już, że można pełzać i mobilność daje możliwości, to jest dopiero hardcore.
- Jaki tam hardcore, przecież pięknotka śpi słodziutko u tatusia na rękach. Co ty od niej chcesz.
- Dlatego wykorzystuję okazję i o to jestem. Zapraszam panie na spacer. Odmowy nie przyjmuję.
- Z przyjemnością, ale kiedy Sara się obudzi i zje. Akurat zaliczymy dzisiejszą dawkę powietrza. No i pod warunkiem, że opowiesz, co tam u ciebie. Mam spore zaległości.
- Dużo by opowiadać.
- Nigdzie nam się nie spieszy. A na spacerze łatwiej się wyżalisz. Wysiłek fizyczny równa się endorfiny, a one poprawiają nastrój, słowem - spacerek w naszym towarzystwie to błogostan ciała i ducha - spojrzała na brata z troską, uśmiechnęła się. - A i może ja na jakiejś parkowej ławeczce zostawię przypadkiem te cholerne ciążowe kilogramy.
Przemek odpowiedział uśmiechem.
- Zgadzam się, z argumentami prozdrowotnymi nie śmiem dyskutować.
*
- Martwię się o ciebie, wiesz?
- Nie ma zupełnie powodu.
- A ja myślę, że jednak trochę oszukujesz. Zwłaszcza siebie.
- Kocham tego małego smyka jak nikogo na świecie i tylko to się dla mnie liczy.
- Wiem, rozumiem.
- Zrobię dla niej wszystko. Wiele poświęcę, żeby ją uszczęśliwić.
- Jak wyżej. Ale jest jeszcze Ola. I tego, co się dzieje między wami, już nie rozumiem. Co właściwie zaszło? Pokłóciliście się?
- Hana, nie zaczynaj.
- Nie odpuszczę tym razem. Dręczy cię to i nie daje spokojnie żyć. A ja cię kocham i chcę, żebyś był szczęśliwy. Zasługujesz na to jak nikt, mój drugi najdroższy facecie. Nie możesz ciągle być na rozdrożu, musisz tę sytuację jakoś rozwiązać.
- Nie jestem na żadnym rozdrożu - nie kocham jej. I tyle.
- Tak po prostu? - Hana nie zmieniła wyrazu twarzy, nadal była zupełnie spokojna.
- Nie, gorzej, zaczynam nawet nienawidzić, a to już jest powód do obaw.
- Dziewczyna się wyraźnie pogubiła...
- O nie, Hana, wszystko mi wmówisz, ale nie to, że ona się pogubiła. Działa z premedytacją, a ty jak nic o nas nie wiesz, nie wypowiadaj się, a już na pewno jej nie broń.
- Właśnie próbuję się dowiedzieć, poza tym lubię ją i słabo znam, to wszystko - odpowiedziała cicho, posmutniała.
- Przepraszam cię. Wiem, że chcesz dobrze, chyba jako jedyna. Ale dość już mam tego wszystkiego, a Wiktoria jeszcze mi mówi, na przykładzie własnych błędów, żebym postarał się przekonać Olę do bycia dobrą, troskliwą matką. Bo całe życie jej to zniszczy. Jesteś w stanie uwierzyć?
Roześmiał się gorzko.
- Nie znam dobrze Wiktorii, za to wiem, że jeśli postanowiła się wtrącić, to na pewno z dobrymi intencjami. I na pewno źle się u was dzieje... A to już jest powód do obaw.
- Źle, bardzo źle. Postawa matki mojego dziecka jest dla mnie nie do zaakceptowania. Przekreśla wszystko, co mogło być między nami. Na zawsze. I nic więcej nie ma do dodania.
- Opowiedz mi. Dotąd wydawało się, że jest w porządku. Stwarzaliście tego wspaniałe pozory. Trudno pojąć.
- O pewnych rzeczach wiesz. Najpierw długo nie informowała mnie o ciąży, że niby jest taka honorowa i doskonale sobie poradzi sama. Tyle że ja miałem prawo wiedzieć, Hana, od samego początku. I mam do niej straszny żal, bo to moja córka, to jej dotyczyło. Ale zacisnąłem zęby, nie znała mnie, nie wiedziała, jak zareaguję na wieść o dziecku, okej.
- Prawda. To był dla niej szok. Dla mnie, dla wszystkich...
- Potem rodzi się nasze dziecko, a ona do pracy idzie, bo propozycję dostała. I ja nie miałbym nawet nic przeciwko, gdyby cokolwiek ze mną ustalała. Jest młoda i narwana, wszystko robi bezmyślnie. Nie miała pojęcia, że zdecyduję się zostać z małą w domu. Bez zastanowienia przyjęła. Niczego ważnego nie rozumie.
- Powoli, czego nie rozumie?
- Że dziecko jej najbardziej teraz potrzebuje. I nigdy już tak bardzo nie będzie. Bo nie da się cofnąć czasu. W tej kwestii muszę się zgodzić z Wiki.
- Z tobą Frani równie dobrze. Znam cię, wiem to.
- Tylko to nie o mnie chodzi, Ola traci szansę na stworzenie więzi z Franką! Rozumiesz?
Hana nie skomentowała, westchnęła ciężko. Nie chciała przyznać bratu racji, próbowała zrozumieć młodą lekarkę i motywy jej postępowania, ale przychodziło jej to z coraz większym trudem. Mocniej przytuliła do siebie własną córkę.
- Ja jestem wściekły, siostrzyczko, niczego już nie analizuję, nie będę i nie chcę rozumieć. Nie mogę na to patrzeć. Na pospiesznego buziaka, cześć, cześć, dbajcie o siebie i już jej nie ma,, bo ona MUSI lecieć do pracy. Nie rozumiem brania nadgodzin, kiedy Frania czeka na nią ze mną. Nienawidzę, kiedy mała płacze, a Ola nie umie jej uspokoić i mi ją wciska w ramiona. Wtedy zwyczajnie boli mnie serce.
Lekarka była smutna, bardzo smutna. Przestała szukać usprawiedliwień. Nagle zrobiło jej się zimno.
- Moje dziecko zasługuje na troskliwą, czułą, cierpliwą matkę. Moja córka jest niezwykłym cudem, jak Ola może nie chcieć przy niej być, jak, do cholery, może codziennie wybierać szpital, jak może nie znaleźć czasu...! Powiedz mi! Wytłumacz!
Przemek zacisnął usta, milczał długo, próbował się uspokoić.
- Jednym słowem: Frania dostanie ode mnie wszystko, co najlepsze. A Ola dla mnie już nie istnieje, jeśli nie czuje tego co ja. Jeśli kariera jest dla niej ważniejsza od nas, nie będziemy rodziną.
- Skoro ma dla małej tak niewiele czasu i rzadko ją widuje, dlaczego jeszcze się wyprowadziła?
- Wersja oficjalna, żeby nie budzić dziecka, kiedy wychodzi lub wraca z dyżuru. A prawdziwa, bo tak jej łatwiej nie dostrzegać faktów. Na początku brała jeszcze dziecko do siebie na noce, jeśli nie pracowała. A teraz leci do szpitala, kiedy tylko dzwonią, mała jest ciągle ze mną, a Olka ją odwiedza, gdy sobie o nas przypomni. I tak, wystaw sobie, jest dla niej podobno lepiej. Ciekawe, dla której z nich...? Nie pojmiesz tego, siostrzyczko. Odwiedzać własną córkę. Ty byś tak nie umiała. Bo tobie trudno nawet na chwilę spuścić Sarę z oka.
I to prawda - pomyślała Hana, po czym jak najmocniej umiała objęła brata. Chciała wlać tym gestem w jego serce mnóstwo własnego ciepła i miłości. Żeby mu jej nigdy, przenigdy nie zabrakło. Spojrzała w jego dobre oczy.
- Jestem z ciebie dumna, cieszę się, że mogę być twoją siostrą. Tylko tyle chcę ci powiedzieć.
Nie odpowiedział, stał w bezruchu, zamyślony, powstrzymywał łzy.
- Wyjechała na szkolenie. Nie dzwoni, nie widziała jej od czterech dni. W końcu ja zadzwoniłem, wszystko u niej dobrze, ale nie ma czasu. Hana... Może wpadliśmy, ale życie jest życiem, często wymyka się spod kontroli. Ja stanąłem na wysokości zadania, też ucząc się na błędach, choć nie było mi łatwo. Nie żałuję, że mam córkę. Żałuję, że w jej matce mam wroga. A przede wszystkim nie wiem, jak ja to kiedyś Frani wytłumaczę.
- Niezależnie od tego, czy zostaniecie dalej sami, czy Ola zmieni zdanie... Ja jestem z tobą zawsze, całym sercem. Teraz, kiedy nie będziesz mieć siły, i później, kiedy wrócisz do pracy i nie będziesz mieć siły jeszcze bardziej. Możesz na mnie liczyć. A Frani niczego nie będziesz tłumaczył, zrobi to matka. A może czując twoją miłość, nie będzie chciała wiedzieć?
Tym razem to Przemek mocno przytulił siostrę.
- Kocham cię, bez ciebie nie dałbym rady. Już mi trochę lżej.
- Nawzajem. Wszystko będzie dobrze, uwierz mi. Dość już trudności na ciebie spadło. Wystarczy.
- Skoro tak mówisz, pozostaje uwierzyć.
Uśmiechnięci wypuścili się z objęć, a wtedy dziewczynki poczuły, że jeszcze one nie zostały wyściskane i jak na komendę głośno zapłakały.
- Zimno. Najwyższa pora na ciepłe mleko, a dla nas gorącą, pyszną kawę. Wracamy - energicznie zakomenderowała Hana.
*
- A do diabła, czy ja chociaż raz nie mogę zrobić czegoś szalonego? - powiedziała na głos, pukając w drzwi, stanowczo zbyt stanowczo.
- Pani doktor, coś się stało? - w drzwiach ukazała się zdziwiona twarz pani Krysi.
- Stało się. Potrzebuję pani pomocy.
- Wejdzie pani zatem, herbatkę zrobię, mam bardzo dobrą.
- Też mam dobrą. Ale to nie może czekać. Dlatego nie tym razem.
Sąsiadka odsunęła się, żeby Idalia mogła wejść do środka.
- A to nie, też nie tym razem, pani się ubierze szybciutko, ja pomogę. Jedziemy po kota. Razem, bo sama albo się rozmyślę, albo wybiorę z jeszcze gorszym niż mój charakterem, a po co samotnikowi kot samotnik?
- Wiedziałam, czułam, że pani jest mnie podobna dusza! A to ja pomogę, pewnie, z całego serca - monologowała staruszka, z trudem unosząc obolałe ręce, żeby z pomocą Idy włożyć płaszcz. - Bo ja koty, pani doktor, kocham, czasami, wstyd mi przyznać, bardziej niż ludzi. Mój mąż Szczepanek, jak żył jeszcze i razem szliśmy przez życie, w kocich wierszykach pana Klimka się zaczytywał. Kochał je bardzo. I na pamięć się wielu nauczyłam. Tak przypadkiem całkiem, z powtarzania. Ot, na przykład, proszę posłuchać. Od tego się pani na pewno w decyzji utwierdzi.
"Bo koty są dobre na wszystko.
Na wszystko, co życie nam niesie.
Bo koty, to czułość i bliskość,
na wiosnę, na lato, na jesień.
A zimą – gdy dzień już zbyt krótki,
i chłodnym ogarnia nas cieniem,
to KOT - Twój przyjaciel malutki,
otuli Cię ciepłym mruczeniem".
Oj, to się dzisiaj podziało niezbyt kolorowo... biedny Przemek i Franka. Czyżby matka bała się odpowiedzialności za dziecko i próbuje w jakiś sposób jej unikać? Bo nie sądzę, żeby małej nie kochała, choć to wszystko jest poplątane i dziwne. Ja tu jeszcze jakieś teorie spiskowe czuję, a nuż w jakieś długi popadła i musi zarobić? Ale to chyba moja wyobraźnia za bardzo szaleje. :D
OdpowiedzUsuńFakt faktem, że jeśli kobiecie ktoś do rozumu nie przemówi, nie będzie dobrze. Taki mały dzieciak wychowany bez matki będzie miał ciężkie życie, a ja z całego serca mu współczuję. Dobrze, że Przemek staje na wysokości zadania i stara się jak może. Jestem pewien, że Hana mu pomoże w każdej sytuacji. Dzięki tej rozmowie chyba odzyskałem wiarę w więzi rodzeństwa, bo po ostatniej lekcji angielskiego z moim bratem, zwątpiłem dokumentnie. :D
Życzenie Eli spełnia się, Szczepan nadchodzi wielkimi krokami! :) Koniecznie musisz opisać jak one go wybierają. Wierszyk istny geniusz i widać od razu jak mocno do Idy przemówił. Jej potrzebny jest taki mruczący towarzysz- nasz biedny samotnik wreszcie nie będzie sam.
Pani Krysia jest tak żywa i dobrze wykreowana, że aż chciałoby się z nią zapoznać osobiście. Musisz nas kiedyś sobie przedstawić. :D
A tymczasem, uciekam dalej. Zastrzyk pozytywnej energii na dobry początek dnia to coś wspaniałego. Pozdrawiam,
KR
Matka ma po prostu inne priorytety.
UsuńWyobraźnia twoja od rana w pełnej gotowości jak widzę. :D Jakby moja była taka fajna, nie pisałabym ciągle goniąc się z czasem. Spokojnie, nie będzie aż tak dramatycznie.
Ja mam tyle rodzeństwa, że w więzi mogę wierzyć bez obaw. Co nie znaczy, że i przy tej ilości czasem się wiary nie traci. :D
Miałam napisać od razu coś ich już razem w domu, ale w takim razie koniecznie to jeszcze raz przemyślę. :D
Pani Krysia to dopiero jest wymysł, acz kto wie, może moja babcia za parę lat się spisze w roli. :D Jak już przestanie być duchowo młodsza ode mnie. :D
Cieszę się, że poprawnie zrobiłam zastrzyk. Buziaki!
Przemek znalazł się w naprawdę trudnej sytuacji - samotnemu ojcu, w dodatku lekarzowi, nie będzie łatwo wychować małej dziewczynki. Profit jedynie taki, że o zaplecze materialne nie będzie musiał się martwić. Za to ma wspaniałą, troskliwą siostrę, na którą zawsze może liczyć, takie niewyczerpywalne źródło emocjonalnego wsparcia. strasznie przykre, kiedy zaczyna się nienawidzić osobę, którą niegdyś się kochało. Szczególnie, kiedy się posiada wspólne dziecko, przez co siłą rzeczy jest się zmuszonym do utrzymywania jakiegoś kontaktu. Też starałabym się dociec przyczyn postępowania Oli, zanim zaczęłabym ją potępiać. Zwłaszcza, że przez Przemka w tym momencie może przemawiać gorycz i rozżalenie. Fakt, miał prawo wiedzieć o ciąży od samego początku, ale dla dziewczyny też to było sporym zaskoczeniem, być może obawiała się jego reakcji. Stawianie kariery na pierwszym miejscu to już poważniejszy zarzut, ale najwidoczniej uznała, że Przemek zdecyduje się na pozostanie z małą w domu. A pewnie trudno było jej odrzucić obiecującą propozycję. Nawet, jeśli mężczyzna stworzy Frani najwspanialsze warunki, dziecku potrzebuje obecności obojga rodziców, już nie mówiąc o tym, że im mniejsze, tym ważniejsza jest rola matki. Wiktoria się wtrąca z jak najlepszymi intencjami, w ramach przyjacielskiej troski. Poza tym, mówi z perspektywy kogoś z podobnymi doświadczeniami. Acz wydaje mi się, że powinna z tym pójść raczej do Oli, bo to przecież ona decyduje o tym, co robi, a nie Przemek. No i, jak widać, siostrzane wsparcie połączone z wygadaniem się, pomaga nawet komuś tak zamkniętemu w sobie, jak nasz bohater :)
OdpowiedzUsuńFajna ta sąsiadka, Ida mogłaby mieć w niej wsparcie i przyjaciela, a przynajmniej towarzyszkę do picia herbaty i rozmów o życiu. Rewelacyjnie wybrnęłaś z kotem Szczepanem :) No a futrzasta obecność z całą pewnością wpłynie korzystnie na samopoczucie mrocznej doktor.
Dziś nie jestem pierwsza, musisz mi jakoś wybaczyć to niedopaCZenie - nie wzięłam pod uwagę faktu, że niektórzy wstają rano do szkoły, przez co mają szanse mnie wyprzedzić o świcie :P
Pozdrawiam i oczekuję na następny odcinek :)
Kaja
Łatwo nie będzie, ale dla takiego faceta nie ma rzeczy niemożliwych, a kto wie, może Ola się jeszcze naprawi?
UsuńSiostrę ma wspaniałą - fakt, a zaplecze materialne to już bardzo dużo.
Przy tym kochaniu w sytuacji O i P bym się specjalnie nie upierała, raczej zostali postawieni sobie na drodze. Inna rzecz, co z tym zrobią.
Hana nie należy do potępiających bez przyczyny. Stara się być obiektywna. :D
Wszystko można na jakiś czas odłożyć, w absolutnie każdym zawodzie i nikt mnie nie przekona, że tak nie jest. Trzeba sobie po prostu odpowiednio ustalić priorytety, a wręcz tu uważam, że aktorowi jest zdecydowanie trudniej niż lekarzowi, nawet młodemu.
Ale Wiki i Ola się właściwie nie znają. Nie ma więc prawa wtrącać się do jej życia, to oczywiste. Raczej więc uwrażliwia na pewne fakty bliską sobie osobę.
Proste - któż by oparł się urokowi osobistemu Hany i Sary. :D
Ha! Wiedziałam, że kot Szczepan zbierze należne mu laury jeszcze przed pojawieniem się. :D Sąsiadkę zaczynam lubić pisać, a wiesz, co to znaczy.
Nie jesteś pierwsza, nie dostaniesz cukierka, za to ogonem po nosie. :PPP
:*
Nie sądzę, aby Ola u Ciebie się naprawiła, jako że nieszczególnie upodobałaś sobie tę bohaterkę. W serialu jeszcze do niej nie dotarłam, acz wnioskując z opowieści wydaje się raczej mdła. Nie znam ich historii, ale miłość zwykle zaczyna się od tego, że dwoje ludzi zostaje postawionych sobie na drodze :)
UsuńHana nie tylko stara się być obiektywna, ale też wczuć i zrozumieć emocje obydwu stron. Taki punkt widzenia może być dla zainteresowanego irytujący, ale jednak, w ostatecznym rozrachunku, istotny. Wszak wszystko ma jakieś swoje podłoże.
Najwidoczniej Ola nie potrafi ustalić priorytetów, albo ustala je w sposób, który wydaje jej się właściwy. Może w taki sposób po prostu została wychowana.
Fakt, że Wika uświadamia Przemka może być pomocny, ale może też stać się dla niego dodatkowym ciężarem, w momencie, gdy poczuje się odpowiedzialny za to, by zmienić postawę matki dziecka, która może się okazać niezmianialna, na przykład z powodu braku instynktu.
Aż ciekawa jestem, jak napiszesz pojawienie się kota Szczepana, bo że napiszesz, to nie mam wątpliwości :)
Ogonem po nosie jest atrakcyjniejsze, niż cukierek, więc Ci jakby nie wyszło :P
Całusy ;*
Ogonem po nosie plus buziaki od Myszatki (nadal nie myje zębów i żre padlinkę z upodobaniem), wybacz, że od końca.
UsuńMiałam, jak już pisałam, pisać ich dopiero w domu, ale niektórzy by chcieli, żeby jeszcze przy wyborze, no nie wiem, nie wiem, niech zdecyduje ta, co to nie istnieje.
Instynkt lub jego brak to jedno, rozsądek - zupełnie co innego. Oli brak chyba wszystkiego. :P
Jest mdła, jak śpiewa niedościgniona Beata, jak szarlotka z rana. Co nie zmienia faktu - można ją wykorzystać choćby i do takiego celu, żeby brak instynktu pokazać. I tak ustawione priorytety, bo jedno to serial, drugie to fanfik. :P
Niech ją tylko dopadnę, to otworzę paszczę i zęby umyję, będzie miała za swoje! :)
UsuńPrzy wyborze może być ciekawie, ale to już zostawiam Twojej inwencji :) Obydwie bohaterki lubisz pisać, do tego Szczepan, także raczej pokusa zrobi swoje :P
Matka z rozsądku to też nie najlepszy pomysł. Już ją Przemek wykorzystał, a teram mamy skutki :D
To ja zacznę troszeczkę nietypowo, nie, nie od Kota Szczepana, jego sobie zostawię na deserek :)
OdpowiedzUsuńOstatnio jechałam w tramwaju, przede mną siedziała pani z dzieckiem, które zadawało różne pytania, takie wiecie "czemu trawa zielona?", "a czemu tramwaj nazywa się tramwaj", taka zwykła dziecięca ciekawość.
Pani straszliwie się na malucha wściekala, żeby cicho był, bo ona zmęczona, bo głowa ją boli, bo zapytaj tatę, on ci wytłumaczy.
Potem zaczęłam rozmawiać z koleżankami o sytuacji i doszłam do wniosku, że (chociaż własnych dzieci nie mam, nie wiem nawet, czy kiedyś mieć będę), owszem kobieta mogła być zmęczona, mogła mieć gorszy czas, mogła nawet przez moment mieć dość dziecka, ale czy tak ciężko wytłumaczyć takiemu szkrabowi, czy trzeba na niego wrzeszczeć na caly tramwaj.
Tak mi się jakoś przypomniało, jak przeczytałam o tym, że ola nie wie, jak Franię uspokoić. Teraz nie wie, to co będzie potem, jak mała zacznie pytać?
Uważam, że na dziecko nigdy nie ma dobrego czasu, każdy może sobie gadać, że teraz nie, bo praca, potem nie, bo awans, a jeszcze później też nie, bo kasy nie ma. Kasy to akurat nie ma wielu z nas chronicznie. Sama nie jestem z jakiejś bogatej rodziny, ale jakoś miłości mam wbrod! :)
I żeby każdy miał takie relacje siostrzano-braterskie albo nawet w ogóle między rodzeństwem jak Hana i Przemek, to żyłoby się o wiele, wiele lepiej :)
To najpiękniejsze słowa jakie może usłyszeć człowiek od drugiego człowieka "jestem dumna/dumny, że jesteś moją siostrą/bratem", czy jakoś tak, wybacz, do cytatów nie mam pamięci, ale sens pozostaje ten sam, nieważna wielka rożnica wieku, czy różnica płci, ważne, że się kochają i rozumieją :)
Och i na koniec mój kot Szczepan!!!!
Z panią Krysią to i ja bym się poznała, może by mi na stancji żarcie gotowała dla biednej wychudzonej studentki :)
Wierszyk, podobnie jak idalkę, mnie wzruszył. Też się starzeję :)
A kot, na pewno pomoże idzie uporać się z problemami, nie ma jak mruczący, futrzany przyjaciel.
No i może zapozna się z Zuzią i z czasem urodzi się malutka nela? (wybacz, ale mam głupawkę) :)
Buziaki i zapraszam dzisiaj do mnie, niedługo pojawi się nowa część - ela_k
Deserek? Hmmm, faktycznie chyba powinnam zacząć rozdawać te cukierki pierwszemu, wszak kto rano wstaje, ten się nie wyśpi. ;)
UsuńEch, zdecydowaną trudność ludziom sprawia panowanie nad własnymi emocjami. Niestety tak jak ta mama łatwo się niecierpliwi, niedługo będzie się zachowywało jej dziecko. To jego prawo naturalne - pytać. I chociaż rozumiem, że można wyjść z siebie, mieć dość ciągłych pytań, nie można dziecku jego prawa odbierać. Szkoda, że ktoś, kto kocha, krzyczy na tę kochaną osobę zupełnie bez powodu.
Potem... nie będzie więzi. I jednak przede wszystkim chyba to, czego dzieci uczą, a przynajmniej uczyć powinny, to cierpliwość, choć to naprawdę czasem uczucie niełatwe. Każdy popełnia błędy, ważne to wyciągać z nich wnioski na przyszłość. Mama nie wyciągnęła, szkoda.
Ot i sedno, na miłość zawsze jest dobry czas. a kasa to naprawdę nie wszystko. Nie da się bez niej żyć, ale i szczęścia nie daje, wystarczy popatrzeć na tych pieniędzy w brud mających.
Ja tam lubię moich braciszków. :D Choć czasem takie z nich matouuuki.
A to ze wszystkim tak by można, bo dumna/dumny, że jesteś żoną, mężem, córką, synem, przyjacielem. Fajnie, gdyby żyć tak, żeby na tę dumę zasłużyć. :) Pozostaje nam się starać.
Ty nie jesteś chuda przez brak żarcia, tylko brak czekolady. :D Ale nie, nie, nie zazdroszczę. :D
Ty się starzejesz, Idalka topnieje, nawet nie czuję, że się rymuje. :P Kończę, bo odbija mi, buziaki!
Ja tam Olę po części rozumiem. Ma inne priorytety, a może po prostu nie obudziła w sobie jeszcze tak zwanego instynktu macierzyńskiego? Nie czuje się dobrze w roli matki, to ją przerasta więc w jej mniemaniu najlepszym wyjściem jest podrzucenie dziecka komuś innemu. Tyle tylko dobrze, że trafia na Przemka. Nie jest to obca osoba, w wręcz przeciwnie, ktoś, kto powinien zajmowac się dzieckiem na równi z matką. Właściwie taki układ wszystkim jest na rękę. Ola spełnia się zawodowo, a Przemek jest szczęśliwym tatusiem. Tylko Frania na tym cierpi, brak kontaktu z matką, na pewno jej nie pomoże...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
CzerwonaPomadkaa
Później - w pełni się z tobą zgadzam, fakt, na równi to sytuacja idealna. Jednak na początku matki zabraknąć nie może. Niestety nie każda kobieta czuje się dobrze w roli matki i ma instynkt, taki problem społeczny. Jednak kiedy dziecko już jest, trzeba z tym żyć tak, żeby mu było jak najlepiej. A że ciągle mnie ciągnie do pokazywania różnych otaczających nas zjawisk, to tym razem trafiło na Olę.
UsuńPozdrawiam i zapraszam za tydzień! :)