poniedziałek, 24 sierpnia 2015

50.



"Walcz do końca. Nawet wtedy, gdy od początku stoisz na straconej pozycji".

*****

- No i jesteśmy w sądzie, jak mówiłem - przed czasem - Marek zatrzymał samochód na parkingu. - Gdzie Idalia?
- Pewnie już w środku - Agata gwałtownie zadrżała, objęła się ramionami.
- Prosiłem cię, odwołaj dyżur, zdecydowanie coś cię bierze. Blado wyglądasz.
- Daj spokój, po prostu boli mnie gardło, wyjdziemy stąd, to wezmę jakieś prochy przeciw grypie i będzie po sprawie. Nie mam czasu na chorowanie.
- A zrobisz coś jeszcze, kiedy stąd wyjdziesz?
Agata spojrzała pytająco, nieco zaszklonym wzrokiem. Potarła czerwone oczy, czuła, że ma gorączkę, westchnęła zrezygnowana.
- Wyduś to z siebie. Nie mam siły na zagadki.
- Zastanowisz się jeszcze raz spokojnie nad moją propozycją?
- Marek, proszę cię, nie wracajmy do tego. Nie chcę jeszcze z tobą mieszkać, czy to tak trudno zrozumieć? Chcę być blisko ciebie, ale tak jak teraz jest dobrze.
Chwyciła butelkę z wodą i wypiła jej zawartość duszkiem.
- Nie chcę i boję się to nie jest to samo.
Oparła się o zagłówek i zamknęła oczy. Była zirytowana, choć za wszelką cenę próbowała zachować spokój. Nie chciała mówić o tym, co dla niej oczywiste. Nie miała ochoty wszystkiego tłumaczyć, w tej konkretnej chwili bardzo żałowała, że mężczyzna nie zna jej myśli lub że nie może po prostu zostawić jej w spokoju.
- Ja już mieszkałam ze swoim mężem. Powiem więcej - byłam z nim bardzo szczęśliwa. I wszystko miało skończyć się bajkowo, więc ciekawe dlaczego teraz nie żyjemy długo i szczęśliwie? Czy to na pewno nie przez pośpiech? Ciekawe dlaczego Wiktoria ma ciągle wątpliwości w swoim związku. Może dlatego, że nie umieli dać sobie więcej czasu, sprawdzić się? Zaczekać na to swoje razem na wieki?
Policzki kobiety płonęły. Lekarz nie wiedział, czy przez gorączkę, czy gniew. Ujął w dłonie jej rozpaloną twarz. Pogładził wyschnięte usta.
- Agatko, a ja chcę się przy tobie budzić i zasypiać, przynosić ci śniadanie do łóżka, dzielić wspólną, zwykłą codzienność. Czy to tak trudno zrozumieć, czy to tak wiele?
- To na mnie poczekaj.
- Tylko że tobie nie pomoże czas. Tobie strach uniemożliwia zrobienie kolejnego kroku w nasze wspólne życie.
- To co mam według ciebie zrobić, specjalisto od moich emocji? - gniewnie uderzyła dłońmi w kolana.
- Spróbować mi w końcu zaufać, uwierzyć, że ja nie zrobię ci krzywdy. I rozmawiać ze mną wreszcie, przestać zamykać się w sobie.
- Marek... ja...
- Wiem, ty musisz iść.
Objęła go ramionami.
- Pozwól mi pomyśleć.
Uspokajająco, delikatnie głaskał ją po plecach.
- Nie myśl, skup się na uczuciach, posłuchaj, co mówi do ciebie twoje serce.
Trwali przez chwilę w uścisku, w końcu kardiolog się odsunął.
- A ja dla odmiany posłucham rozsądku i dam ci jakieś leki przeciwgorączkowe. Powinno coś być w samochodowej apteczce.

*

- Proszę wstać, sąd idzie!
Idalia stała sztywno ze spuszczonym wzrokiem. Agacie przyszło na myśl, że wygląda, jakby to ona była winowajczynią. Spróbowała spotkać spojrzenie przyjaciółki. Na próżno. Popatrzyła więc prosto w oczy niezawisłego sądu. Były mądrymi i ciepłymi oczami kobiety. Odetchnęła z ulgą, siadając.
- Otwieram rozprawę przed Sądem Rejonowym, będzie rozpoznana sprawa Adama Łapińskiego, w związku z trwałym uszkodzeniem ciała, nękaniem i prześladowaniem Idalii Cichockiej...
Psychiatra spojrzała na zdenerwowanego, sztywno siedzącego Wiktora, potem nieco nieprzytomnie na Woźnicką. Miała nieodparte wrażenie, że to wszystko dotyczy kogoś innego, a ona jest tu tylko przypadkiem. Ciepły uśmiech przyjaciółki nieco ją rozluźnił, jednak na oskarżonego popatrzeć nie miała odwagi.
- Stawili się oskarżony Adam Łapiński wraz z obrońcą z urzędu - Tomaszem Filczarem oraz pokrzywdzona Idalia Cichocka wraz z prokuratorem - Jackiem Dumiczem. Otwieram przewód sądowy i udzielam głosu panu prokuratorowi.

*

- Chciałam ci bardzo podziękować - Magda z powagą spojrzała na Hanę.
- Mnie? A za co? - spytała zdziwiona ginekolog.
- Tosiu, nie huśtaj Sary tak wysoko - zamiast odpowiedzieć, upomniała córkę. Mała posłuchała natychmiast, zwalniając znacznie huśtawkę.
- Jak to za co! Nie udawaj, że to takie nic, bo niejedna kobieta miałaby problem. Ale chcę, żebyś wiedziała, że bardzo doceniam, bo dla mnie i dla Antosi to wiele znaczy. Trochę żałuję, że nie dostałam urlopu, ale może tak lepiej, nie będzie miała tego, czego mieć na co dzień nie może ani przez chwilę. Po co robić jakąś chorą namiastkę.
Posmutniała zamyślona.
- Cóż, życie jest życiem. Cieszę się po prostu, że trafiłyśmy w nowym życiu Piotra akurat na ciebie. Nigdy nie brakowało ci wyrozumiałości. I jeszcze raz dziękuję.
Hana patrzyła na kobietę nic nie rozumiejącym wzrokiem. Kiedy chciała zadać pytanie, wyjaśnić sytuację, podbiegła do nich Kasia-opiekunka.
- Już jestem, przepraszam za spóźnienie.
Goldberg szybko otrząsnęła się z odrętwienia.
- Dzisiaj podnosimy poprzeczkę - przywitała się z dziewczyną. - Mój łobuziak plus dziesięcioletnia siostrzyczka. Co ty na to?
- A ja na to jak na lody, biorę - Kasia pokazała w uśmiechu białe zęby.
- Postaram się wszystko załatwić w ciągu dwóch godzin, bardzo pani dziękuję - odezwała się Magda, cmokając Hanę pośpiesznie w policzek. - Lecę, zadzwonię niedługo.
- Pa - odpowiedziała Hana, wyciągając telefon z torebki. Kiedy wybierała numer męża, jej zaskoczenie stopniowo przeradzało się w złość.

*

- Wyrok w imieniu Rzeczypospolitej Polskiej - sąd rejonowy po rozpoznaniu sprawy Adama Łapińskiego uznaje go za winnego dokonania zarzucanego mu czynu i wymierza karę pięciu lat pozbawienia wolności.
Cisza, która zapadła po tych słowach na sali, pozwoliła wszystkim usłyszeć oddech ulgi pokrzywdzonej. Rozprawa się skończyła, obecni ruszyli do drzwi. Uradowana Agata szła w stronę Idy, ściskającej właśnie dłoń prokuratora, spokojnej i uśmiechniętej. Nagle spojrzenia Idalii i Adama spotkały się. Internistka stanęła na środku jak wmurowana. Lekarka z triumfem i bez strachu patrzyła w jego puste oczy. Nagle zbladła. Woźnicka natychmiast znalazła się przy niej.
- Co jest? - spytała szeptem, pochylając się nad Idą.
- Powiedz, że mi się to tylko przywidziało. Widziałaś, co on powiedział? Zrozumiałaś?
Agata zmarszczyła brwi.
- Nie ma znaczenia, chodźmy.
Jakby umówione spojrzały jednak mimo woli na oskarżonego, wyprowadzanego już do aresztu. Tym razem poruszył wargami wyraźniej, żeby i Agata zrozumiała krótki przekaz: jeszcze się spotkamy.

*

- Hej Adam, widziałeś może Piotra? - Hana zaczepiła przechodzącego chirurga.
- Jest na bloku. Jakiś wypadek komunikacyjny, wkroczyli z Wiki na ostro. Ja czekam na kolejnych poszkodowanych.
- Nic to, sprawa, jaką do niego mam, będzie musiała poczekać.
- Szkoda, że nie masz do mnie jakiejś ciekawej sprawy.
- Chciałbyś - uśmiechnęła się do niego lekko.
- A kto by nie chciał. Za to ja mam do ciebie, jesteś mi potrzebna, wśród poszkodowanych jedzie ciężarna.

*

Idąc na parking lekarki zerkały na siebie badawczo. Nic jednak nie powiedziały. Zamiast tego słuchały radosnej paplaniny Wiktora.
- Wiedziałem, mówiłem, że wszystko skończy się dobrze. Wielka szkoda tylko, że to musiało tak długo trwać. Skurwiel dostał zasłużoną karę. Mam nadzieję, że będą go tam tłukli tak mocno, jak on bił ciebie. Zrozumie nareszcie, co się stało.
- Przestań, Wiktor - rzuciła Ida ostro. - Nie chcę więcej o tym mówić, jasne? Skrzywdził mnie, poniósł karę. Koniec tematu. A ty nie bądź niepotrzebnie okrutny.
Cichocki spojrzał na żonę z urazą, uśmiech znikł z jego twarzy.
- Dajcie spokój - Agata się rozkaszlała, jej oczy wypełniły się łzami. - Żadnych kłótni, zrozumiano? Korzystny wyrok jest powodem do świętowania, a nie do wzajemnych pretensji. Przeprosić się i uciekać świętować.
- Nie gniewaj się, już nic nie mówię - ginekolog przytulił żonę. - I niestety mam dyżur, świętowanie musi poczekać do wieczora. Dawaj buziaka i już mnie tu nie ma.
Kiedy odjechał, Idalia uważnie przyjrzała się Agacie, która z trudem trzymała się na nogach
- Co z tobą? Fatalnie wyglądasz - dotknęła policzków i czoła lekarki. - Masz wysoką gorączkę.
- Mam dyżur.
- Chyba zwariowałaś!
- Podwieziesz mnie? Zostawię podanie o urlop u Trettera. Zabije mnie, że nie dałam znać wcześniej, ale rano jeszcze nie było tak źle. Jakieś dziwne cholerstwo.
- Załatwisz to szybko, a potem osobiście zapakuję cię do łóżka z herbatką. Wsiadaj, po tobie spodziewałabym się większej odpowiedzialności. Ciesz się, że mam wolne.
Psychiatra nie zdążyła dokończyć reprymendy, bo Woźnicka niemal natychmiast zasnęła.

13 komentarzy:

  1. U mnie dzisiaj wyjątkowo bez chronologii będzie, tak jakoś się układa.
    Postawa Agaty... jedni by pochwalili, inni nie. Ja zaliczam się do tej grupy po środku. Marek zdecydowanie powinien wykazać więcej cierpliwości i poczekać, zrozumiałe jest to, że chciałby już mieszkać z ukochaną, ale ona musi dojrzeć do tej decyzji. Czyż nie widzi, jakim uczuciem go darzy Agata? Cierpliwość i wytrwałość z całą pewnością mu pomogą. :)
    Sceny w sądzie takie troche przerażające. Z wyrokiem jak najbardziej się zgadzam, ale martwi zupełny brak skruchy u oskarżonego. "Jeszcze się spotkamy"- to by mogło każdego przyprawić o dreszcze. Biedna Idalia- nie dość, że tyle wycierpiała przez niego już to jeszcze będzie ją straszył w sądzie. Ale pięć lat w zamknięciu może zrobi swoje, to ponoć nawet działa i na najtwardszych.
    Adam jak to Adam, taki z niego jest duży dzieciak. Dobrze, że go w szpitalu traktują, jak na to zasługuje. ;)
    I znów wrócę do Idalii... dzisiaj mam chaos w głowie z jakiejś przyczyny, dopiero muszę uporządkować własny kosmos. Całe szczęście, że Ida ma obok siebie Wiktora i Agate. Gdyby nie oni, mogłaby nie przeżyć nawet i tej rozprawy, która była dla niej bardzo trudna emocjonalnie. Na szczęście wsparcie okazało się być wystarczające, teraz tylko wszystkie życiowe sprawy musi sobie doktor dobrze poukładać. :)
    Kończę na dziś, bo niebawem sam się zgubie w tym, o czym piszę. :D
    Buziaki! :*
    P.S. W następnej poproszę o silny zastrzyk. Ty już wiesz dlaczego. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co tam chronologia. :)
      Tak to jest, że jak się kogoś kocha, chciałoby się o niego dbać i nad nim czuwać. I kiedy widzi się opór, zaczyna się brać go do siebie, chociaż czasem powody oporu są zupełnie inne, niż by się wydawało.
      No, wszystko zależy ode mnie, albo go skruszymy, zostawiając tym samym wątek w spokoju albo nie. :D Wszystko jest kwestią pomysłów na dalszy przebieg życia Idusi.
      Omnomnom, nie lubisz Adasia? Strata dla świata. :P
      W następnej będzie taki zastrzyk, że odpadniesz. Ty jeszcze nie wiesz dlaczego, adrenaliny na ten ważny poniedziałek w każdym razie będziesz miał dość. A sceny z kosmosem żałuję, że ci nie mogę pokazać. :D Buziaki. :*

      Usuń
  2. Ach, lubię być pierwsza, no po prostu uwielbiam ten stan ;)
    Zacznę od Agaty. Rozumiem ją. Nie dziwię się też Markowi, który kocha, a skoro kocha, to chce mieć ukochaną przy sobie. No ale to facet, oni myślą trochę inaczej (nie ubliżając wcale mężczyznom).
    Dla wielu jest po prostu tak, że skoro kocha, no to od razu mieszkanie, drzewo i syn.
    Agacie to nie strach uniemożliwia podjęcie decyzji. Ona nie chce się spieszyć, bo po co, skoro teraz im dobrze? Zwłaszcza, że dopiero co zaczęła sobie układać z jego synem w miarę poprawne stosunki.
    Poza tym widzi, ile wyszło pogmatwanych sytuacji z pośpiechu u jej znajomych. Ja jestem zdania, że pośpiech nie jest dobrym doradcą.
    Ach, był i Jacuś, kochany, mądry prokurator. Lubię ich u ciebie w fanfiku, nawet, jeśli są jedynie wymienieni z imienia i nazwiska. ;)
    I dostał to, na co w pełni zasłużył. Choć, jak dla mnie, stalkerzy powinni być o wiele mniej pobłażliwie traktowani. Wiem, co mówię…
    Dobrze, że Ida ma Agatę, a Agata Idę. Są fajnym duetem. Każdy powinien mieć taką przyjaciółkę. A wzburzenie Wiktora rozumiem. Też, podobnie jak on, mam nadzieję, że Adama stłuką w więzieniu porządnie. Ja to bym w ogóle stalkerów na narządy w więzieniu trzymała. Co miesiąc pobierała im krew, szpik, no i wszystko, co pobrać można, ale żeby żył.
    Milutko widzieć Idę i Wiktora razem.
    A scena Hany i Magdy mnie zastanowiła… O co chodzi? Czyżby jakiś wyjazd razem Piotra i Magdy? No ale o tym, to chyba powinien powiedzieć żonie? Oj, czuję, że ona namiesza… Namiesza i to mocno…
    A może będzie tak, że to Tosia wygada, o co chodzi? Zupełnie nie chcący, jak to zwykle dzieci mają?
    Oj, zaciekawiasz, zaciekawiasz… A tekstem tygodnia jest „a ja na to, jak na lody” ;)
    A za Dumicza masz u mnie normalnie wieeelką kawę albo co tam zechcesz ;)
    Buziaki :* - ela_k

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Następnym razem odśwież stronę przed dodaniem i jeśli kolega nie wstanie jako ten skowronek, masz szansę. :D Ale wy jesteście słodcy z tym pierwszeństwem. :* Nie ma jak najwierniejsi, przez was nie wiem, jak skończę tego bloga, będziecie mnie straszyć po nocach, że was ukrzywdziłam.
      Ja też Agatę rozumiem, byłabym ostrożna, wręcz nieufna, po co się spieszyć, przed nimi całe życie, a jeśli czas umożliwi jej pokonanie własnych demonów, tylko się cieszyć. Pewnie z drugiej strony w głębi duszy chciałaby, żeby ktoś dbał o nią nie od święta i towarzyszył jej w codzienności. Tak źle i tak niedobrze - życie.
      Ty ich lubisz w każdej postaci, a któż mógłby bronić dobrego imienia, honoru i czego tam chcesz Idalii, jak nie on. :D A ja czemu nie miałabym ci sprawić małej niespodziewanej przyjemności, wymieniając go chociaż z nazwiska. :D Kto wie, kto wie, może kiedyś Idalia i Wiktor zatańczą na weselu Karoliny i Jacusia? :D Koniecznie prawdziwym góralskim! :)
      Wiem, że wiesz, niestety. Prawo jest nieubłagane, sama wiesz, że i tak nieco naciągnęłam, jak stawiam, ale że zabrał Idzie śledzionę, jest trwały uszczerbek na zdrowiu i w sumie może w rzeczywistości by się nie wykręcił.
      W takim trudnym zawodzie dobrze mieć jakiegoś oddanego człowieka, bo nie dość, że życie prywatne, to jeszcze ciągły stres w pracy, często wykańczający.
      Oj taak, kawa w ilościach dowolnych, bo strasznie mnie dzisiaj od rana boli głowa. :) Zobaczysz, za jakiś czas sytuacja się wyjaśni, nie wiem za jaki, bo jeszcze nie napisane. :D
      Buziaki. :*


      Usuń
  3. Szalony dzień, ale wreszcie mam chwilkę :-)
    Tak sądziłam, że Agata nie przyjmie propozycji Marka. Widać intuicja mnie nie zawiodła. W tym co mówi Agata jest sporo racji. Sama zauważyłam, że zbytnio pośpiech niszczy, więc warto czekać.
    Z drugiej strony jednak pojawia się strach, niebezpodstawny. Decyzja niby prosta, a jednak trudna...
    Marek nie nalega, tylko delikatnie sugeruje niektóre fakty i to powinno dać dziewczynie oparcie.
    Widać, że Agata i Wiktor, są dla Idalii prawdziwymi przyjaciółmi, wspierającymi w każdym momencie życia, bez względu na jego obrót. Takich przyjaciół, oby znalazł każdy.
    Psychiatra zestresowana, nie trzeba było sobie nawet wyobrażać jak bardzo, ale to normalne.
    Jacek Dumicz to z „Kryminalnych”, prawda?
    Co prawda, to prawda Hana zawsze miała najwięcej ludzkich odruchów, z całej Leśnej Góry, ale z tego co kiedyś o uszy mi się obiło, co za dużo to nie zdrowo :-)
    I dostał na co zasłużył, choć osobiście wydaje mi się, że to nawet za mało.
    Przekaz jasny, ale jakże wymowny. Ida musiała poczuć się zarówno dobrze, po ogłoszeniu wyroku, jak i poczuć przerażenie i strach po słowach prześladowcy.
    Widzę, że Piotr poniekąd uratował się od spotkania z Haną, które nie zapowiada się najlepiej. Niestety, kiedyś będzie musiało nastąpić. A Hana zamiast męża znalazła kolejną porcję pracy.
    Wiktor, faktycznie podchodzi do wymiaru sprawiedliwości z wielkim entuzjazmem. Może powinien zmienić zawód? Czyżby minął się z powołaniem? Choć, przypominając sobie jego ostatnie wymierzanie sprawiedliwości na własną rękę, dochodzę do wniosku, że może i lepiej, że został lekarzem.
    Buziaki :-*
    CzerwonaPomadkaa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bywa, nigdy nie ma czasu. Życie płynie swoim rytmem.
      Zwykle te najprostsze decyzje okazują się najtrudniejszymi, bo niby się kochają, to o co chodzi, no chodzi właśnie o to. :)
      Marek jest taktowny, przynajmniej taki miał być.
      Chyba każdy jakoś tam w sądzie się denerwuje, ważna instancja, trochę strach zawsze mówić tę prawdę i tylko prawdę pod siłą przysięgi.
      Tak, Jacek jest prokuratorem z Kryminalnych.
      Oj, niezdrowo, dlatego trochę te odruchy schowa. :)
      Dla ludzi krzywdzących innych zawsze jest za mało.
      Piotrowi możesz zacząć współczuć, choć to jeszcze kawałeczek.
      A Wiktor sporo może zrobić dla naszej pięknej i mądrej. :) Buziaki!

      Usuń
  4. Walka, kiedy sytuacja wydaje się beznadziejna, wymaga ogromnego hartu ducha. Kiedy mamy świadomość, że nasze wysiłki mogą być z góry skazane na niepowodzenie, tracimy motywację, by się starać. A jednak czasem się udaje i jakaż to satysfakcja – móc sobie powiedzieć, że jednak było warto. Prócz tego, czasem w podobnych sytuacjach nie chodzi o samo osiągnięcie celu, lecz o dążenie do niego. Wtedy walka staje się sensem samym w sobie. Lecz czy nie prowadzi ona do coraz większej frustracji? Hmm …

    Miłe, że Agata w końcu ma kogoś, kto się o nią troszczy. I że pozwala komuś na tę troskę. Pomimo rozwijającej się choroby, nie zostawia Idalii samej w trudnej chwili, a to się bardzo ceni. Bardzo trudno musi być Markowi znosić ciągłe odmowy. Wszak może je interpretować nie jako lęk przed zepsuciem czegoś we wzajemnej relacji, a jako niechęć do bycia bliżej, do dzielenia codzienności. Trudno jest tłumaczyć swoje myśli i emocje, bez względu na poziom zaangażowania. Rzeczywiście nieraz się wydaje, że byłoby prościej pokazać komuś to, co się dzieje w naszej głowie, aniżeli opisać słowami. U Agaty cała sytuacja budzi irytację, a Marek nie ma szans do końca tego zrozumieć, myślę, że ta niepewność i brak stabilizacji wywołują u niego lęk. Umknął mi gdzieś wątek jej poprzedniego małżeństwa (widzę, jak daleko sięgają moje serialowe braki). Trudno powiedzieć, czy czas pomaga złagodzić strach. Może właśnie przeciwnie – trzeba się przełamać i zaryzykować, żeby cokolwiek zyskać. Może właśnie spoglądając w oczy własnemu strachowi dane jest nam się przekonać, że nie był strachu wart. Byłoby fantastycznie gdyby ludzie odrzucili zdroworozsądkowe analizy i kierowali się wyłącznie tym, co podpowiadają im emocje. A nawet, jeśli zdarzałyby się zgrzyty i burze, z całą pewnością byłoby im do siebie bliżej.

    Czytając scenę sądową za każdym razem mam przed oczami sędzię Annę Marię Wesołowską (mam nadzieję, że mi to wybaczysz). A z drugiej strony, gdyby Idalia trafiła na jej salę sądową, z pewnością rozprawa byłaby dla niej mniej dramatyczna. Poczucie odrealnienia, jakiego doznaje Ida, w tych okolicznościach jest zupełnie zrozumiałe, sama nieraz miewałam podobnie. To coś w rodzaju reakcji obronnej, tak myślę. Tak, jakby się patrzyło na siebie z boku, zamiast uczestniczyć w wydarzeniach. Szkoda, że nie opisałaś rozprawy, ale gdybyś się na to zdecydowała, musiałabyś poświęcić przynajmniej jeden odcinek w całości, a przecież są ciekawsze aspekty, jak choćby ten psychologiczny.

    OdpowiedzUsuń
  5. Mała Sara ma przeuroczą starszą siostrę i wszystko wskazuje na to, że uda im się wytworzyć prawdziwą bliską i szczerą więź, skoro już teraz są do siebie tak pozytywnie nastawione. Zdumiewająca jest tak duża zmiana w zachowaniu i podejściu Magdy, musi jej być bardzo trudno, pomimo tego, że rozumie sytuację i odnajduje się w niej tak, by było jak najlepiej dla jej córki. Zastanawiające, dlaczego opiekunka ma na imię jak ja. Czy przypadek, czy sugestia.

    Jeśli chodzi o wyrok, wziąwszy pod uwagę prawo obowiązujące w naszym kraju i fakt, że oskarżony nie był wcześniej karany i miał trudną sytuację psychologiczną, obawiam się, że w rzeczywistości dostałby wyrok w zawieszeniu. Widzę, że nie zamierzasz odpuścić Idalii – teraz będzie musiała żyć w obawie przed zemstą i kolejnym spotkaniem. Ale zanim prześladowca wyjdzie z więzienia, już skończysz pisać opowiadanie, więc nie dowiemy się, co było dalej.

    Widzę, że w kolejnym odcinku Hana będzie miała trudną medycznie pacjentkę. Zawsze gdy czytam taką zapowiedź mam nadzieję, że jednak się zdecydujesz wykorzystać tę dramatyczną sytuację, o którą mnie pytałaś jakiś czas temu.

    Wiktor odczuwa ulgę i radosne podniecenie, bo dla niego sprawa wydaje się zakończona. A Ida i Agata, poza perspektywą zemsty, mają też pewnie w myślach emocje człowieka, który najbliższe lata spędzi w więzieniu. A przynajmniej tak mi się wydaje, bo mnie samej towarzyszyłaby taka refleksja. Bardzo budujące jest to, jak przyjaciółki wzajemnie się sobą opiekują. Zastanawiam się tylko, czy Wiktoria w tym wszystkim nie czuje się odsunięta, szczególnie że ona sama nie jest szczególnie zaprzyjaźniona z Idalią.

    Jeśli chodzi o całość, to widzę, że biorąc przykład z królowej szwedzkiego kryminału, zaczęłaś pisać krótkie, niemalże filmowe sceny :))) Komentuję ze sporym opóźnieniem, jednak doceń fakt, że robię to w godzinach pracy (a więc poświęcam się w imię Twej wiekopomnej twórczości :)).

    Z niecierpliwością czekam na pojawienie się kolejnego odcinka, bo na pokaz przedpremierowy zapewne nie zasłużyłam :)


    Pozdrawiam! Buziaki :****

    Kaja

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Każdy chce mieć kogoś bliskiego. A serialowe braki masz nie do nadrobienia, samej mi trudno nadrobić moje. :D
      Gdyby ludzie kierowali się wyłącznie emocjami, ten świat przestałby dawno istnieć.
      Rozprawa długa i nudna, a co do wspomnianej komercyjnej sędzi chciałabym, żeby wszystko w życiu działo się tak spokojnie i sprawiedliwie, nie, nie mam za złe. :D
      Zawiasów by nie dostał, ale na pewno dostałby mniej
      Ta sytuacja, o której rozmawiałyśmy jest chyba zbyt dramatyczna nawet jak dla mnie, ale kto wie.
      Nie chcę tu palcem pokazywać, przez kogo piszę krótkie sceny. :D Może jeszcze mi przejdzie. Ale jak będę dalej tak rozkojarzona, raczej tak zostanie. :D
      :*

      Usuń
    2. Czytanie Ciebie jest lepsze, od serialowego nadrabiania - po opowiadaniu scenariusz wydawałby się słaby, więc nie będę sobie psuła efektu :)

      Myślę, że gdyby ludzie się kierowali emocjami, byłoby właśnie prościej. Może nie w każdej sytuacji, ale w wielu. Nieraz dopuszczanie do głosu rozsądku i analiz wszystko niepotrzebnie komplikuje.

      Za rozprawą, jeśli mam być szczera, nie tęsknię jakoś szczególnie, choć mam taką myśl, że w Twoim wykonaniu nudna by być nie mogła.

      Życie pisze najbardziej dramatycznie i nieprawdopodobne scenariusze.

      Usuń
    3. Podlizujesz się mistrzowsko. :P
      Emocje cechuje gwałtowność reakcji, od miłości do nienawiści w trzy sekundy, od złości do czułości, od euforii do rozpaczy, gdybyśmy nie mieli rozsądku, nasz gatunek dawno by wyginął.

      Usuń
  6. Ach, tyle się działo w tym rozdziale!
    To zrozumiałe, że Agata jest zrażona do tego typu posunięć. Myślę jednak, że wkrótce się złamie i uwiją z Mareczkiem przytulne, lekarskie gniazdko :)
    Niezmiernie jestem ciekawa o co chodzi Magdzie. Scena jej i Hany mocno zastanawiająca. Chyba będzie się działo :)
    No! Jest sprawiedliwość na tym świecie! 5 lat to chyba dobry wyrok. Wiadomo, jak Jacek Dumicz ją reprezentował, nie mogło być inaczej :) Tylko te slowa Adama na koniec... Przerażające. Zaś szczęśliwy Wiktor dodaje otuchy :)
    Buziaki i zapraszam do siebie na nowe recenzje :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gniazdka im życzymy, a co!
      Za jakiś czas się dowiesz. Cierpliwość jest cnotą. :)
      Oczywiście, że chętnie do ciebie zajrzę i zostawię ślad obecności. :*

      Usuń