"Pokora to posiadanie najgłębszej świadomości, że jesteśmy jednością. Pokora to brak pogardy dla kogokolwiek. Brak pychy".
*****
Hana siedziała przy stole, głośno i szeroko ziewając. Z wdzięcznością przyjęła podaną przez męża filiżankę kawy.
- Prosiłem cię, nie wstawaj razem ze mną, jest bardzo wcześnie - westchnął mężczyzna.
- Daj spokój, Piotr, Sara się zaraz obudzi, a ja chcę przedtem chociaż wziąć prysznic.
Podniosła wzrok na męża i uśmiechnęła się delikatnie.
- A poza tym miło jest wreszcie zjeść z tobą śniadanie. Rzadko się ostatnio widujemy.
Gawryło stał przy kuchence, mieszając jajecznicę. Spojrzał na żonę uważnie, smutno.
- Wiem, staram się jak najszybciej do was wracać, ale sama wiesz, jak to jest w szpitalu. No i jeszcze Tosia... też mnie potrzebuje.
- Nie tłumacz się, rozumiem. Chodzi mi po prostu o to, że głupio się upierasz. Bezrozumnie nawet.
- Hana, nie zaczynajmy znowu tego tematu. Powiedziałem ci już, co myślę, jak dotąd nie zmieniłem poglądu.
Kobieta wstała, wyjęła chleb i energicznymi ruchami zaczęła smarować go masłem.
- Popełniasz błąd - powiedziała stanowczo. - Tak nie wolno. Odrzucasz gest dobrej woli, a to niesprawiedliwe.
- Wyolbrzymiasz, jak zwykle. Nie ma co roztrząsać.
Goldberg skończyła, odłożyła nóż na blat i podeszła do męża.
- Mój najdroższy facecie - roześmiała się, obejmując go wpół. - Są rzeczy, których ty kompletnie nie rozumiesz. Na szczęście rzadko tak masz i dlatego da się ciebie kochać. Szaleńczo.
Pocałowała męża, z czułością oddał pocałunek.
- Wszystko rozumiem, kochanie, Magda nagle, ot tak, chce się opiekować moją córką, ty jesteś pomysłem zachwycona, a ja się nie zgadzam. Nie ma tu nic skomplikowanego do rozumienia.
- Ona chce tą propozycją naprawić, co zepsuła, a my musimy jej pozwolić, bo to ważne, potrzebuje tego. Komu innemu wystarczyłoby zwykłe "przepraszam" i po problemie. Tylko że w tej sytuacji przeprosiny niewiele znaczą. Ona chce zrekompensować przykrości. Powinieneś to docenić.
- Zastanawiające, od kiedy tak jej bronisz.
- Odkąd widzę jej dobre intencje względem Sarenki. I mnie.
- A wiesz, co ja widzę? - Piotr mocno przytulił żonę. - Że jesteś nie tylko piękna, ale i dobra. I kompletnie nie znasz się na ludziach. Ktoś kilka razy zachowa się przyzwoicie, a ty od razu go wybielasz. Kochanie, Magda to kombinatorka, o czym przekonaliśmy się nie raz. Nie mam pojęcia, o co chodzi tym razem, ale kompletnie jej nie ufam. Nie wierzę w tą nagłą chęć poprawy stosunków między nami i bezinteresowność.
- Hej, ona tylko z nią posiedzi, kiedy my będziemy chcieli spędzić trochę czasu sami, to nie zbrodnia.
- A jeszcze kilka miesięcy temu zabijała mnie wzrokiem na wieść, że spieszę się do ciebie.
- Ludzie się zmieniają.
- Nie bez przyczyny.
Niespiesznie nałożyli jedzenie na talerze. I w tym momencie Sara głośnym wrzaskiem poinformowała świat, że już nie śpi.
- Jedz - Gawryło powstrzymał gestem wstającą Hanę. - Ja ją przyniosę.
Wszedł do kuchni z córeczką w ramionach. Ich widok natychmiast rozczulił młodą mamę.
- Widzisz, Sareneczko, z takim zainteresowaniem patrzysz na pyszną jajeczniczkę tatusia, a mama niewzruszona jak głaz nie da ci nawet skosztować okruszynki chlebka - usiedli przy stole.
- Nawet nie próbuj - lekarka pogroziła palcem. - Jest na takie eksperymenty zdecydowanie za malutka, a jajecznica nie była tematem naszej rozmowy.
- Maluszku, chcesz zostać z ciocią Magdą? - Piotr żartobliwie pomachał rączką dziecka, jakby gwałtownie coś odganiało.
- Guuugghhaaa - odpowiedziała na pytanie Sara.
Ginekolog wybuchnęła śmiechem.
- Czy ja dobrze rozumiem? Powiedziała: oczywiście, że tak?
Piotr westchnął z rezygnacją. Uśmiechnął się do córki.
- W porządku, jeden raz i tylko pod warunkiem, że będziemy do niej ciągle dzwonić.
- Jesteś wspaniały - Hana położyła dłoń na dłoni mężczyzny, spletli palce.
- Bo się zgodziłem?
- Nie, bo mnie zabierzesz z tej okazji do kina.
- A jest jakiś film, na którym nie zaśniemy? O, już wiem, horror, będziemy mieć ocean wrażeń!
- Chyba krwi, a wtedy natychmiast zamknę oczy. Cóż, wyjście jest tylko jedno - pyszna, romantyczna kolacja.
- Makaronik?
- Mięsko. Z tej okazji mogę wyjątkowo zrezygnować z włoskiej kuchni.
- zawsze wiedziałem, że mam fantastyczną i wyrozumiałą żonę - z przyjemnością zaproszę panią na wyborne mięsko, madame.
Zniecierpliwiona gadaniem rodziców Sara zaczęła domagać się własnego śniadania. Skoro i w mięsnych planach nie została uwzględniona, z westchnieniem przełknęła pierwszy łyk mleka - było jak zwykle - wyborne.
- Prosiłem cię, nie wstawaj razem ze mną, jest bardzo wcześnie - westchnął mężczyzna.
- Daj spokój, Piotr, Sara się zaraz obudzi, a ja chcę przedtem chociaż wziąć prysznic.
Podniosła wzrok na męża i uśmiechnęła się delikatnie.
- A poza tym miło jest wreszcie zjeść z tobą śniadanie. Rzadko się ostatnio widujemy.
Gawryło stał przy kuchence, mieszając jajecznicę. Spojrzał na żonę uważnie, smutno.
- Wiem, staram się jak najszybciej do was wracać, ale sama wiesz, jak to jest w szpitalu. No i jeszcze Tosia... też mnie potrzebuje.
- Nie tłumacz się, rozumiem. Chodzi mi po prostu o to, że głupio się upierasz. Bezrozumnie nawet.
- Hana, nie zaczynajmy znowu tego tematu. Powiedziałem ci już, co myślę, jak dotąd nie zmieniłem poglądu.
Kobieta wstała, wyjęła chleb i energicznymi ruchami zaczęła smarować go masłem.
- Popełniasz błąd - powiedziała stanowczo. - Tak nie wolno. Odrzucasz gest dobrej woli, a to niesprawiedliwe.
- Wyolbrzymiasz, jak zwykle. Nie ma co roztrząsać.
Goldberg skończyła, odłożyła nóż na blat i podeszła do męża.
- Mój najdroższy facecie - roześmiała się, obejmując go wpół. - Są rzeczy, których ty kompletnie nie rozumiesz. Na szczęście rzadko tak masz i dlatego da się ciebie kochać. Szaleńczo.
Pocałowała męża, z czułością oddał pocałunek.
- Wszystko rozumiem, kochanie, Magda nagle, ot tak, chce się opiekować moją córką, ty jesteś pomysłem zachwycona, a ja się nie zgadzam. Nie ma tu nic skomplikowanego do rozumienia.
- Ona chce tą propozycją naprawić, co zepsuła, a my musimy jej pozwolić, bo to ważne, potrzebuje tego. Komu innemu wystarczyłoby zwykłe "przepraszam" i po problemie. Tylko że w tej sytuacji przeprosiny niewiele znaczą. Ona chce zrekompensować przykrości. Powinieneś to docenić.
- Zastanawiające, od kiedy tak jej bronisz.
- Odkąd widzę jej dobre intencje względem Sarenki. I mnie.
- A wiesz, co ja widzę? - Piotr mocno przytulił żonę. - Że jesteś nie tylko piękna, ale i dobra. I kompletnie nie znasz się na ludziach. Ktoś kilka razy zachowa się przyzwoicie, a ty od razu go wybielasz. Kochanie, Magda to kombinatorka, o czym przekonaliśmy się nie raz. Nie mam pojęcia, o co chodzi tym razem, ale kompletnie jej nie ufam. Nie wierzę w tą nagłą chęć poprawy stosunków między nami i bezinteresowność.
- Hej, ona tylko z nią posiedzi, kiedy my będziemy chcieli spędzić trochę czasu sami, to nie zbrodnia.
- A jeszcze kilka miesięcy temu zabijała mnie wzrokiem na wieść, że spieszę się do ciebie.
- Ludzie się zmieniają.
- Nie bez przyczyny.
Niespiesznie nałożyli jedzenie na talerze. I w tym momencie Sara głośnym wrzaskiem poinformowała świat, że już nie śpi.
- Jedz - Gawryło powstrzymał gestem wstającą Hanę. - Ja ją przyniosę.
Wszedł do kuchni z córeczką w ramionach. Ich widok natychmiast rozczulił młodą mamę.
- Widzisz, Sareneczko, z takim zainteresowaniem patrzysz na pyszną jajeczniczkę tatusia, a mama niewzruszona jak głaz nie da ci nawet skosztować okruszynki chlebka - usiedli przy stole.
- Nawet nie próbuj - lekarka pogroziła palcem. - Jest na takie eksperymenty zdecydowanie za malutka, a jajecznica nie była tematem naszej rozmowy.
- Maluszku, chcesz zostać z ciocią Magdą? - Piotr żartobliwie pomachał rączką dziecka, jakby gwałtownie coś odganiało.
- Guuugghhaaa - odpowiedziała na pytanie Sara.
Ginekolog wybuchnęła śmiechem.
- Czy ja dobrze rozumiem? Powiedziała: oczywiście, że tak?
Piotr westchnął z rezygnacją. Uśmiechnął się do córki.
- W porządku, jeden raz i tylko pod warunkiem, że będziemy do niej ciągle dzwonić.
- Jesteś wspaniały - Hana położyła dłoń na dłoni mężczyzny, spletli palce.
- Bo się zgodziłem?
- Nie, bo mnie zabierzesz z tej okazji do kina.
- A jest jakiś film, na którym nie zaśniemy? O, już wiem, horror, będziemy mieć ocean wrażeń!
- Chyba krwi, a wtedy natychmiast zamknę oczy. Cóż, wyjście jest tylko jedno - pyszna, romantyczna kolacja.
- Makaronik?
- Mięsko. Z tej okazji mogę wyjątkowo zrezygnować z włoskiej kuchni.
- zawsze wiedziałem, że mam fantastyczną i wyrozumiałą żonę - z przyjemnością zaproszę panią na wyborne mięsko, madame.
Zniecierpliwiona gadaniem rodziców Sara zaczęła domagać się własnego śniadania. Skoro i w mięsnych planach nie została uwzględniona, z westchnieniem przełknęła pierwszy łyk mleka - było jak zwykle - wyborne.
*
W tym momencie przez salę przeleciał papierowy samolocik. Kobieta udała, że tego nie widzi.
- Ostateczny termin poprawy wyznaczam na środę za dwa tygodnie. Więcej szans nie otrzymacie.
- To niesprawiedliwe! - krzyknęła natychmiast Iza. - Ja na pewno na wtedy nie zdążę.
- No co ty, zamierzasz się uczyć? Jak dotąd nigdy ci się to nie zdarzyło - zarechotał Szymon, uczniowie mu zawtórowali.
Zadzwonił dzwonek. Wszyscy natychmiast podnieśli się z miejsc i równocześnie przepychając się do drzwi, kompletnie zatarasowali przejście.
Ola szturchnęła Izę łokciem.
- A ja ci mówię, że dostaniesz z tego piątkę. No dobra, czwórkę.
- Nie zamierzam zakuwać, chyba chora jesteś!
- A myślisz, że ja zamierzam?
- To jak?
- Mam pomysł. Jeszcze mi podziękujesz.
Iza spojrzała na koleżankę nie rozumiejąc.
- Znajdź Patrycję, przyda nam się. Spotykamy się za pięć minut w kiblu na trzecim, tam chodzi najmniej ludzi. Coś wam pokażę.
*
Dziewczyna odwróciła się, a widząc biegnącą w jej stronę Patrycję, przyspieszyła kroku.
- Mówiłam, czekaj, którego słowa nie zrozumiałaś? - wyższa o głowę nastolatka chwyciła Natalię za rękę, mocno, za mocno.
- O co chodzi?
- O ten tramwaj, co nie chodzi, idiotko, Ola ma dla ciebie propozycję.
- Nie mam czasu, muszę odebrać brata ze szkoły.
- To jest propozycja nie do odrzucenia, matko Tereso - Patrycja chwyciła za torbę Natalii tak mocno, że zatrzeszczały szwy.
- Ojej, torba chyba ci się psuje, musisz kupić nową, tylko obawiam się, że nie masz za co, ale niefart. Chociaż? Wiesz co, obiło mi się o uszy, że w lumpeksach dla biedaków ma być wyprzedaż. Wystarczy, że pokażesz, jak wyglądasz, a na pewno dadzą ci prawie za darmo.
- Gdzie ona jest? - spytała cicho Natalia.
- No, tak możemy rozmawiać.
*
- Zapraszam cię na mały seansik filmowy, to nie potrwa długo, zdążysz po braciszka - drwiła Ola, włączając film na telefonie.
Na ekranie ujrzały pijanego ojca Natalii, który, ledwo trzymając się na nogach, próbuje znaleźć właściwą klatkę ich bloku. Głośno wykrzykuje jakieś słowa bez znaczenia i z trudem podtrzymuje się żywopłotu, żeby jak długi nie runąć na ziemię.
- Przepraszam, która godzina? - spytała go nagrywająca filmik Ola.
- Nie wiem, Natalko, kocham cię, córeczko, jesteś moim słoneczkiem, moim szczęściem, przebacz tatusiowi - bełkotał mężczyzna, z trudem artykułując słowa.
Kiedy skończył, przewrócił się w krzaki. Tylko Ola wiedziała, że został przez nią popchnięty.
- Sprawa jest prosta, siadamy na poprawie z matmy tak, żebym mogła pokazać ci swoje pytania. Ty napiszesz mi odpowiedzi, a jeśli idzie o resztę - spojrzała na koleżanki - już sobie poradzimy.
Ola odrzuciła włosy do tyłu, Natalia zbladła gwałtownie.
- Jeśli się nie zgodzisz, film trafi na Facebooka, nie trać naszego czasu, wybieraj.
- Złapią nas, poza tym wy się macie uczyć dla siebie - zaoponowała Natalia.
Dziewczyny zaniosły się śmiechem.
- Nie zgadzam się - krzyknęła hardo prześladowana nastolatka.
- To pożałujesz - warknęła Patrycja.
- Jutro będziesz pośmiewiskiem szkoły - dodała Iza.
- A mnie się wydaje, że jednak się zgodzisz - powiedziała Ola, zamierzając się na Natalię pięścią.
Dziewczyna zaczęła uciekać, co sił w nogach, nie miała wielkich szans, koleżanki również były dobre z wf-u. Przykucnęła za samochodem, czuła że dziewczyny się zbliżają. Że to jej ostatnia szansa. Z rozpaczą, ostatkiem sił wbiegła na ulicę.
Nie zauważyła nadjeżdżającego pojazdu. Kierowca z piskiem opon hamował z przerażeniem. Kiedy dziewczyna próbowała zareagować, było już za późno. Poczuła podmuch powietrza, uderzenie i Całym ciężarem huknęła o ziemię.