poniedziałek, 27 października 2014

7.


"Świat jest piękny. Trochę postrzępiony na brzegach od wszystkich smutków i strat, ale i tak niezwykle piękny."
*****

Państwo Gawryło szalenie przejęci stali przed gabinetem Wójcika. Mocno trzymali się za ręce, dodając sobie w ten sposób otuchy i odwagi.
- Cześć, Darek, możemy? – spytała Hana uchylając drzwi.
- Jasne, zapraszam was. Pewnie już nie możecie się doczekać.
Lekarce lekko drżały ręce, kiedy przygotowywała się do badania.
- Proszę cię, zrób to najdokładniej, jak umiesz – popatrzyła lekarzowi głęboko w oczy.
- Hana, spokojnie.
- To dla mnie bardzo ważne.
- Jeśli mi nie ufasz, to wybierz innego lekarza. Najlepiej już teraz.
- Darek, nie to miałam na myśli. Po prostu po tym poronieniu strasznie się boję.
- Obiecuję, pani doktor, że będę je badał, jakby było moje własne.
- Dzięki – Hana odetchnęła z ulgą.
- Ty tylko leż spokojnie, a ty – zwrócił się do niemniej przejętego Piotra – Patrz i podziwiaj, za kogo jesteś odpowiedzialny.
Na monitorze harcował miniaturowy człowiek. Otwierał usta, machał rączkami i nóżkami, fikał całym ciałem. Swoją osobą oznajmiał światu, że żyje i mu z tym całkiem dobrze. A już na pewno nie zamierza tego stanu rzeczy zmieniać.
- Struktury mózgowe ukształtowane prawidłowo, serce jak dzwon, przepływy prawidłowe, przezierność w normie – Wójcik z każdym słowem coraz bardziej promieniał.
Piotr patrzył w monitor jak urzeczony, Hana płakała.
- Żołądek, pęcherz i inne narządy również ukształtowane prawidłowo. Słowem – nie ma żadnych powodów do obaw, macie według USG genetycznego zdrowe dziecko. Sama wszystko obejrzyj, możesz się stukrotnie upewniać, niczego to nie zmieni. Ale płakać przestań, bo popatrz, jest od tego niespokojne, jeszcze bardziej ruchliwe.
- Niesamowite. A płeć? – wykrztusił Piotr przez zaciśnięte wzruszeniem gardło.
- Za wcześnie – powiedzieli jednocześnie ginekolodzy.
- Mój Boże, jakie ono jest wspaniałe – Hanie brakło tchu. – Mogłabym na nie patrzeć godzinami. Dlaczego ciąża musi tyle trwać.
- Prawo natury, moja droga, stare jak świat, uniwersalne i zawsze właściwe.
*
- Rybkę zjedz – Piotr i Hana siedzieli przy śniadaniu.
- Zwariowałeś? Nienawidzę ryb. A ty o tym wiesz od zawsze.
- Wiem, ale w ciąży są bardzo ważnym elementem diety.
- Wszystko, tylko nie to. Pozwól, że pozostanę przy owsiance.
- Tylko baba może wybrać zamiast czegoś pysznego paskudną breję.
Przez chwilę jedli pogrążeni każde w swoich myślach.
- Zdajesz sobie sprawę, że nasze dziecko nie ma imienia?
- Będzie miało, jak poznamy płeć.
- Nie powiesz mi, że się nie domyślasz, przyznaj, coś podejrzewasz.
- Nic.
- Wiesz, za co cię między innymi kocham? Kompletnie nie umiesz kłamać, a im bardziej próbujesz, tym gorzej ci wychodzi, natychmiast zdradzają cię oczy.
- Podejrzewam, ale chcę to zachować dla siebie. Na tym etapie łatwo o pomyłkę, nie warto, żebyś się nastawił i rozczarował.
- No niech już będzie, gdybym nie musiał lecieć, to znalazłbym sposób, żeby cię przekonać do wyjawienia tajemnicy – zmierzył żonę przeciągłym spojrzeniem od stóp do głów.
- Przestań, lepiej trzymaj kciuki za wieczór. Powiedziałeś im w ogóle?
- Nie martw się, ty przygotuj, co uważasz, a mnie zostaw resztę. Poza tym to tylko spotkanie, panikujesz.
- Dla ciebie tylko, a dla mnie aż!
- No dobrze już, dobrze, będzie lepiej niż sobie wymarzyłaś. Już ja tego dopilnuję.
*
W pokoju lekarskim panował wesoły gwar. Wszyscy, którzy nie musieli w tej chwili ratować pilnie ludzkiego życia siedzieli gdzie się dało i rozmawiali z ożywieniem. Nagle Piotr i Hana wstali i wyszli na środek, żeby mieć w zasięgu wzroku obecnych.
- Zebraliśmy się tutaj – zaczął Piotr dostojnie, czym od razu wywołał chichot kolegów. Żona natychmiast dała mu łokciem kuksańca w bok, również się śmiejąc. – Żeby zjeść pyszny sernik mojej żony.
Śmiali się już wszyscy, Piotr jednak ciągnął niezrażony.
- Tym razem jednak nie jest upieczony bez okazji.
- Piotr chce wam po prostu powiedzieć, niezwykle jasno i jakże lakonicznie, że jesteśmy w ciąży.
Lekarze natychmiast zaczęli klaskać i wiwatować. Piotr z kieszeni marynarki wyjął zdjęcie z USG i puścił wszystkim do wglądu. Przyjaciele podziwiali obraz uprzejmie, dając się ponieść zbiorowej radości. Gratulacjom nie było końca.
- No, stary – Wiktoria trzasnęła chirurga otwartą dłonią w plecy. – To teraz już wszystko jedno: dziewczynka czy chłopak, i tak pokochasz jak swoje.
Nina sztywno cmoknęła Hanę w policzek.
- Najgorsze jest nocne wstawanie przy chorobie, a potem poranny dyżur, ale umieją wynagrodzić.
Ginekolog mocno ją przytuliła.
- Szpital mi przestanie funkcjonować, jak wam rodzić przyjdzie – Tretter objął jednocześnie ramionami szczęśliwych przyszłych rodziców. – Ale ja lubię wyzwania. Rośnijcie mi duzi i zdrowi medycynie na pociechę.
Hana była mocno wzruszona postawą kolegów. Piotr znał ich wszystkich od wielu lat, ona przez swoje przejścia czuła się wciąż trochę obco. Od dzisiaj chciała to zmienić. Zerkała ukradkiem w stronę drzwi oczekując wejścia Agaty, nie pojawiła się jednak. Przelotnie spojrzała na rozmawiających cicho Piotra i Marka.
- Dbaj o nią. Pomagaj jej, wtedy nie zaliczysz małżeńskiej klapy na całej linii jak ja.
- Dobrych rad nigdy za wiele. Dzięki, postaram się.
Lena wpadła do pomieszczenia jak burza.
- Jestem już, jestem, kochana moja – rzuciła się przyjaciółce na szyję. -  Będziesz uważała, że jesteś gruba, nieatrakcyjna i w ogóle wyglądasz okropnie, chociaż gdybyś zobaczyła na ulicy kobietę identycznie wyglądającą jak ty, powiedziałabyś, że pięknieje w ciąży. Będą ci szaleć hormony i czasami twoje dziecko doprowadzi cię do szału, ale wierz mi, nigdy w dotychczasowym życiu nie spotkało cię nic równie wspaniałego.
- Lenka…
- O przepraszam, przepraszam, teraz ja – Przemek wepchnął się między przytulone kobiety. – Siostrzyczko moja kochana, to skończyły się dobre, beztroskie czasy.
- Zaczęły lepsze, braciszku.
- Żadnej pracy ponad siły, bo się policzymy.
Stali przytuleni dłuższą chwilę.
- Przemek, miej oko na Agatę, proszę.
- Ale co się stało?
- Zaufaj niezawodnej intuicji starszej siostry i po prostu mnie posłuchaj.
- No dobra. Ale po co te tajemnice.
- Muszę przyjść do was na szkolenie z obsługi małego krzykacza – kobieta zręcznie odbiegła od tematu.
- Zapraszamy, Franusia zawsze dyspozycyjna.
W ciepłej atmosferze lekarze powoli rozchodzili się do swoich spraw lub obowiązków. Wiktoria biegła do hotelu rezydentów.
- Agata, Hana upiekła genialny sernik. Zupełnie nie rozumiem, dlaczego nie przyszłaś, naprawdę było fajnie. Ale spokojnie, przyjaciółka przewidująco o tobie pomyślała i coś udało mi się dla ciebie zachować. Znaj siłę przyjaźni. Jesteś tam?
Otworzyła drzwi pokoju przyjaciółki, w środku nie było nikogo.
- Nie, to nie – mruknęła pod nosem. Wyciągnęła jednak telefon i wybrała numer lekarki.
„Abonent jest czasowo niedostępny, proszę zadzwonić później” – to wszystko, co usłyszała.

6 komentarzy:

  1. Nareszcie Hana zobaczyła swoje dziecko :) A jak Piotr się o nią ładnie troszczy! Dobrze by było, gdyby Agata zwierzyła się Przemkowi, potrzebne jej teraz wsparcie. Z niecierpliwością czekam na dziecko Gawryłów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że dziecko Gawryłów nie zawiedzie twoich oczekiwań. :) Póki co, jako że wszystko ma swój czas, ciąża trwa i trwa. :D
      Widzieć po raz pierwszy stworzonego przez siebie człowieka, nawet jeszcze na monitorze, to jest najwspanialszy cud.
      Niech dbają o siebie nawzajem, taki to mi porządny związek wychodzi, może za porządny? Scenarzystom na pewno by się taki nie spodobał. :P

      Usuń
    2. Są młodym małżeństwem, przez co tę idealność można im wybaczyć, bo oboje wciąż jeszcze są zapatrzeni w siebie nawzajem, nie zdążyła ich dopaść rutyna dnia codziennego. Poza tym, po tych wszystkich trudnych przejściach zapewne nawet rutynę przyjęliby z otwartymi ramionami. Bardzo jestem ciekawa, czy Nowy Człowiek okaże się nieco problematyczny dla swoich rodziców, czy też bezboleśnie prześliźnie się przez poszczególne etapy rozwojowe :P

      Usuń
    3. Człowiek, który nie sprawia żadnych problemów chyba nie istnieje. :)A im dalej, tym gorzej. Czy się prawidłowo rozwija, jak się urodzimy, kolki, kupki, jak da radę w przedszkolu/szkole, dlaczego ma takiego wrednego chłopaka/dziewczynę. I tak dalej, i tak dalej. :D

      Usuń
  2. Myślę, że Usg musi być naprawdę osobistym przeżyciem, nie dziwię się Hannie, że tak to przeżywa...
    Bardzo ujmują mnie medyczne zwroty, to świadczy o realności opowiadania i o tym, że pisząca osoba naprawdę angażuje się w to co pisze... :) za co ogromny plus. :)
    Poinformowanie lekarzy o ciąży też bardzo naturalne. Mój faworyt "obsługa małego krzykacza" :)
    Nie dziwię się, że Agata nie przyszła, ona teraz potrzebuje spokoju, a nie miłych, radosnych spotkań. Dobrze, że ma Wiki, musi tylko z nią porozmawiać, a ona na pewno zrozumie :)
    To jest przyjaciółka, pamięta o niej, dzwoni i serniczek wzięła. Oby tylko go nie zjadła...
    Czekam na poniedziałek - ela :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiki ponad wszystko, nie przewidziałam, że tak się moja Wiki spodoba, sama podchodziłam do postaci na początku jak pies do jeża, a teraz naprawdę ją lubię, tę filmową też.
      Lubię obie sceny, i z informowania, i z badania, że tak powiem nieskromnie. :) A za większością swoich scen, jak prawie każdy piszący za swoimi tekstami, nie przepadam.
      I bardzo dziękuję ci za docenienie angażu medycznego. Jest z tym trochę pracy, ale widzę, że warto nie pisać bredni. :)
      Buziaki!

      Usuń