poniedziałek, 13 października 2014

5.


" (...) życie to nie ciągły bilans zysków i strat. Jeżeli mnie potrzebujesz, pozwól sobie pomóc."

*****


- Mówię ci – Hana i Lena podążały do swoich obowiązków pogrążone w rozmowie. – naprawdę jest lepiej. Witek się stara, coś drgnęło we mnie, coś się zaczyna dziać.
- Bardzo się cieszę.
- Wczoraj byliśmy w kinie, jutro proponuje spacer po dyżurze. Ale jednocześnie się nie narzuca, nie odbiera odmowy jako ataku, po prostu przy mnie jest. Pozwala mi decydować, co będzie dalej.
- Wydoroślał.
- Jak się bawi z Felkiem, gdybyś to widziała – Lena uśmiechnęła się leciutko. – A ty co tak mało mówisz? Ja tylko gadam? Opowiadaj!
- Nie, coś ty, lubię jak gadasz.
- Jak u was?
Hana otworzyła drzwi gabinetu.
- W porządku.
- Ja w pierwszym roku małżeństwa miałam w sobie więcej entuzjazmu.
- Zrobimy sobie w sobotę babski wieczór, to ci wszystko opowiem.
- Trzymam za słowo.
- Ech, muszę uciekać do roboty – Lena przeciągnęła się, aż zatrzeszczało jej w stawach. – Ale jeśli myślisz, że jest coś nie tak, to pamiętaj, wszystko można zmienić. I naprawdę wiele zapomnieć.
Otworzyła drzwi, żeby wyjść.
- Lena.
Zamknęła je z powrotem. Ginekolog podeszła do przyjaciółki.
- Jestem w ciąży.
*
- Na dzień dzisiejszy wszystko jest w porządku. Ciąża rozwija się prawidłowo.
- Ja tak się boję pani doktor, w moim wieku już wszystko może się zdarzyć.
- Pani Małgorzato, proszę się nie denerwować. Coraz więcej jest teraz kobiet rodzących po czterdziestce swoje pierwsze dziecko, a my na razie nie mamy żadnych powodów do zmartwień. Widzimy się za dwa tygodnie. Trzeba być uważnym, ale bez paniki.
- A czy dałoby się już…
- Nie, nie, płeć podejrzymy na następnej wizycie, wtedy, jeśli maluch dobrze się ułoży, będę prawie pewna.
- Jakoś muszę wytrzymać, chociaż niełatwo zapanować nad ciekawością. Dziękuję.
W tym momencie drzwi gabinetu otworzyły się gwałtownie.
- Zadzwonić nawet nie możesz, tak trudno?!
- Agata, mam pacjentkę, coś się stało?
- Nie sądziłam, że ty też! – krzyknęła histerycznie, zatrzaskując za sobą drzwi z całej siły.
Hana zbladła.
- Proszę… - odchrząknęła z zażenowaniem – tu na mnie chwileczkę poczekać. Zaraz dokończymy formalności. To pewnie coś poważnego, bardzo przepraszam – wyszła niezdarnie się tłumacząc.
Z trudem dogoniła biegnącą koleżankę.
- Czekaj – rzuciła chłodno, chwytając ją za ramię. – Co ty wyprawiasz? Wchodzisz mi do gabinetu bez pukania i oskarżasz o nie wiadomo co. Rozwalasz moją pracę, należą się jakieś wyjaśnienia.
Przez chwilę lekarki mierzyły się wzrokiem. Agata mrugnęła pierwsza.
- Zapytaj męża.
- Ciebie pytam.
Internistka z pogardą odwróciła się na pięcie z zamiarem odejścia.
- Kończę o szesnastej. Przyjdź, jeśli chcesz, ale lepiej, żebyś miała poważną sprawę.
*
- Hana – Piotr wszedł do gabinetu żony z plikiem kartek w ręce. – Potrzebuję twojej konsultacji. Pacjentka przyszła co prawda z tarczycą, ale skarży się na obfite krwawienia miesiączkowe. Zerkniesz na to i na nią?
Położył badania na biurku.
- Jasne, już idę. A ty pamiętasz o jutrze, prawda?
- Jeszcze nie wiem o czym, ale pamiętam – objął żonę ramieniem.
- Bez żartów, badania prenatalne.
- Badania?
Hana poczerwieniała ze złości.
- Pamiętam – Piotr pocałował ją namiętnie w usta. – Jak mógłbym zapomnieć.
- Chodź lepiej do tej pacjentki – kobieta sprawnie wysunęła się z objęć.
Spokojnie skierowali się na SOR.
- A, właśnie, Agata wpadła dzisiaj do mojego gabinetu jak kompletna histeryczka. I kazała mi zapytać ciebie dlaczego – Hana nie mogła ukryć ironii.
- Ach, te zazdrosne żony.
- Mało śmieszne, narobiła mi tylko wstydu.
- Dzwoniła do ciebie, ja odebrałem, nie powiedziała o co chodzi. Wystarczy, pani prokurator?
- A tobie nie przyszło do głowy, żeby mi o tym powiedzieć.
- Nie nadinterpretujesz? Jeśli to byłoby ważne, dałaby znać.
- No, to dała. I to jeszcze jak.
- Trzy razy p: piękna, perfekcyjna, paranoiczna.
- Mówisz o Agacie?
- Jej dotyczy tylko ostatnie p.

4 komentarze:

  1. Jeśli chodzi o Agatę, zapowiada się ciekawie. Choć ta Twoja zachowuje się o wiele bardziej temperamentnie, niż serialowa i trzeba przyznać, że taki charakter zdecydowanie lepiej do niej pasuje.

    K.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że nie zawiedzie moja Agata twoich oczekiwań. :)

      Usuń
  2. Nooo agata mnie iciekai... i jest fajniejsza u ciebie niż ta serialowa, która momentami mnie denerwuje...
    Chociaż mimo wszystko, agatę da się lubić. Niestety do Leny nigdy się nie przekonam, ani aktorki nie lubię (wiem, nie wolno się tym sugerować), ani serialowej postaci, z której twórcy serialu zrobili niezrównoważoną wariatkę... Ale mam nadzieję, że twoja sprawi, że się do niej przekonam :)
    Hana pi iotr... są tacy uczuciowi i tyle w nich miłości, że dobrze się o nich czyta :)
    No i trzy razy P to mój faworyt w dzisiejszej części.
    Pozdrawiam i czekam na kolejny poniedziałek - Rla :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za faworyta! :* Lubię takie przekomarzanki. Łatwo i lekko się je pisze.
      Hana i Piotr, a raczej miłość z nich płynąca są potrzebni temu smutnemu światu.
      A Leny sama nie lubię, ale na razie jest, bo i Hana musi mieć przyjaciela, egoistycznie mi się przydaje.

      Usuń