"Życzę ci odwagi, jaką ma słońce, które
codziennie od nowa wschodzi nad wszelką nędzą świata."
*****
Młoda ginekolog skończyła już pracę i powoli zbierała się do
wyjścia. Dyżur okazał się przyjemny, nie odczuwała większego zmęczenia. Myśli
zaprzątała jej tylko nagła wizyta Agaty. Nieświadomie przedłużała wykonywanie
zwykłych czynności, czekała niecierpliwie. Z koleżanką nigdy nie były w
szczególnie zażyłych stosunkach, skąd nagle takie jej zainteresowanie?
Spóźniała się. A pewnie nie zamierzała w ogóle przybyć. Frustrowało to Hanę. Po
co tak zwracać na siebie uwagę bez powodu – nie mogła pojąć. Chciała już iść do
domu i nareszcie przestać żyć sprawami szpitala. Silne ciążowe dolegliwości
póki co raczej ją omijały, jedynie wieczorami ogarniała senność nie do
przezwyciężenia. Mąż drwił z niej, że odkąd w telewizji nie puszczają
Dobranocki, nawet dwudziestej nie może doczekać. Ale w gruncie rzeczy z troską
przyjmował do wiadomości fakt, że to zachowanie jest w ciąży zupełnie normalne,
a mdłości nie zdarzają się każdej przyszłej mamie.
O szesnastej trzydzieści z westchnieniem podniosła się z
krzesła, wzięła torebkę i podążyła ku drzwiom. Otworzyły się tak nagle, że w
ostatniej chwili zdążyła odskoczyć, unikając uderzenia.
- Cześć, przepraszam za najście – Agata usiadła szybko na
brzegu krzesła najbardziej oddalonego od Hany. – No i spóźnienie. I w ogóle.
Jej ton był monotonny, pozbawiony zwykłej ostatnio ironii i
agresji. Twarz miała bladą, zapadnięte policzki i oczy, jakby długo nie spała. Na
ubraniu ślady tuszu do rzęs, makijaż rozmazany. Włosy byle jak spięte w koński
ogon. Hana się lekko zdziwiła.
- Jakoś ci to muszę wybaczyć, słucham, o co chodzi?
- Możesz mi wypisać receptę?
- Jeśli chodzi o środki antykoncepcyjne – Hana wzięła do
ręki bloczek z receptami – to zrobimy badania hormonalne, jakie będą najlepsze
konkretnie dla ciebie, skierowanie…
- Nie – Agata ukryła twarz w dłoniach. – Na jakieś tabletki,
na krwotok. Długotrwały.
- Jasne, zbadam cię, może to miesiączka się przedłuża, coś
poradzimy.
- Wypisz mi po prostu tabletki, Hana, możesz to zrobić?
- Nie tak szybko, moja droga. Połóż się, zrobimy USG,
zobaczymy, co jest nie tak.
Agata wstała i powoli skierowała się do wyjścia.
- Zaczekaj, Aga, co się dzieje? Przecież ja musze się
dowiedzieć, co ci jest, chociaż cię obejrzeć, to może być coś poważnego, sama
wiesz – podeszła do internistki. Ta odsunęła się gwałtownie.
W oczach Hany pojawił się strach.
- Stało się coś złego, tak? Ktoś ci zrobił krzywdę?
- Wypisz mi do cholery jakieś piguły! Czy ty myślisz, że
jest łatwo po czymś takim… - oczy Agaty wypełniły się łzami.
- Po czym? Agata, jeśli ktoś cię skrzywdził i od tego
krwawisz, trzeba znaleźć przyczynę. Poza tym musisz zrobić badania. Ryzyko
zachorowania na choroby weneryczne jest…
Hana nie mogła dokończyć, bo Agata rozpłakała się żałośnie.
- Tak, ja ci się dam tknąć i jutro wszyscy będą o tym
wiedzieć. Opowiesz swojemu jako urozmaicenie wieczornego seksu, co? – z furią
rozrzucała wokół siebie swoje rzeczy: torbę, bluzę. – Cały szpital będzie o
mnie jutro gadał. Że jakby suka nie dała, to pies by nie wziął. Gówno wiecie,
gówno wszyscy wiecie!
Hana była przerażona. Czekała, aż wybuch minie, stojąc
spokojnie przy fotelu ginekologicznym i patrząc na kobietę.
Nagle Agata przestała płakać, wytarła oczy nadgarstkiem i
bezwolnie, mechanicznie jak lalka podeszła do Hany.
- Daj mi rękę – powiedziała Hana spokojnym, pewnym tonem,
pomagając jej się ułożyć do badania. Mówiła cały czas, żeby złagodzić obawy
lekarki. – Powinnam wezwać policję, ale wnioskuję, że to nie zdarzyło się
dzisiaj, więc pominiemy procedury. Mam nadzieję, że kiedyś sama zgłosisz ten
fakt. To jest przestępstwo, ktoś powinien za nie odpowiedzieć. Te
zaczerwienienia, opuchlizna i otarcia nie świadczą o twojej dobrej woli. Mnie
obowiązuje tajemnica lekarska. Wiesz o tej sprawie tylko ty i ja. Pamiętaj.
- Przepraszam.
- Dziękuję, że przyszłaś. Najgorzej zostać samej.
- A co ty o tym wiesz, pani doktor laleczko bez skazy?!
- Osobiście nic, ale w Izraelu na wojnie poznałam wiele
ofiar gwałtu. Nie umiem przejść obojętnie. Znam skutki.
- Hana, czy ja jestem na coś chora, będę mogła mieć dzieci?
Kiedy to krwawienie się skończy!
- Zrobimy teraz cytologię i posiew, no i pobierzemy krew.
Krwawisz, bo wszystko jest mocno naruszone, musi cię bardzo boleć.
- Wytrzymam.
- Pojedziemy zrealizować receptę.
- Czy ja prosiłam o niańkę?
- Na pewno dasz sobie radę? Mogę cię odprowadzić chociaż?
Przy okazji zajrzę do Przemka, dawno go już nie widziałam. Zatęsknił za
siostrzanym nadzorem – Hana uśmiechnęła się porozumiewawczo. - Poza tym chyba
musze się mu czymś pochwalić.
Agata spojrzała pytająco.
- Jestem w ciąży.
Uśmiechnęła się po raz pierwszy.
- No to gratuluję! Gawryło się wreszcie postarał.
- Chodźmy – Hana delikatnie dotknęła
ramienia Agaty. – Przyjdź do mnie za tydzień. To koniecznie trzeba kontrolować.
I nie chcę się wtrącać w twoje sprawy, ale proszę cię, powiedz o tym komuś
bliskiemu, znoszone w samotności rujnuje.
No dlaczego ten rozdział jest taki krótki? Ja się już wkręciłam, zaczytałam, a tu bach i koniec...
OdpowiedzUsuńŻal mi Agaty i nie dziwi mnie jej wybuch...
Hana ma jednak doskonały dar przekonywania i naprawdę jest lekarzem z powołania... A Agata dobrze zrobiła, że przyszła do niej, ona na pewno o tym nikomu nie powie. Jeste pewna!
Gwałt, to jedna z najgorszych rzeczy, jakie mogą spotkać kobietę, Agata z pewnością o tym nie zapomni, ale jeśli komuś się wygada, to jej pomoże się z tym uporać!
Czekam na kolejny tydzień - Ela :*
Obiecuję, że już niedługo system pisania trochę się zmieni i części będą dłuższe.
UsuńU Hany starałam się o wyczucie, miło, że wyszło.
Temat trudny, tym bardziej trzeba mówić o nim, nie unikać.
Dziękuję, że jesteś każdego tygodnia. :*
Nie ma standardowych trzech części, nieładnie!
OdpowiedzUsuńHana z dużym wyczuciem i taktem rozegrała całą tę sytuację, Agata wiedziała, do kogo się udać. Dobrze, że ma kogoś, na kogo może liczyć, Hana na pewno nie zostawi jej z tym wszystkim samej. Tylko nadal nie do końca rozumiem znaczenie sceny z wcześniejszego rozdziału, gdy Agata wpadła do gabinetu ginekologicznego krzycząc coś w stylu "Nie mów, że ty też".
Ze sceną chodziło o rozczarowanie. Że nie oddzwoniła, a liczyła na to bardzo Agata. Zawiedziona się czuła przez wszystkich, dlatego "ona też". a natłok emocji sprawił, że nie umiała wyrazić tego bardziej zrozumiale.
UsuńCzęść jedna, za to trudna i ciężka do napisania, doceń. :D
Doceniam bardzo, aczkolwiek rozczarowanie Agaty nie było tak bardzo oczywiste, jak autorowi się wydaje :)
UsuńNudno by było, gdyby wszystko, co się wydaje autorowi było oczywiste. ;) Komu by się chciało pisać, a co dopiero czytać to napisane. :D
UsuńJuż się tak nie broń :***
OdpowiedzUsuń