poniedziałek, 3 listopada 2014

8.



"Nadzieja uczy czekać pomaleńku".
*****

Piotr w środku nocy zerwał się z głębokiego snu. Przetarł oczy i cicho, żeby nie obudzić żony zapalił nocną lampkę. Delikatny snob światła rzucony na twarz kobiety sprawił, że posmutniał. Znowu śniła koszmary. Niespokojnie rzucając się po łóżku, wymachiwała rękami na wszystkie strony, co przerwało jego odpoczynek. Przez sen coś niewyraźnie krzyczała, powieki drgały jej niespokojnie. Mokre od potu włosy lepiły się do twarzy.
Usiadł na brzegu łóżka i wziął rękę lekarki w swoje dłonie.
- Hana, obudź się.
Natychmiast otworzyła oczy, wodząc rozbieganym wzrokiem dookoła.
- Miałaś koszmary – dotknął delikatnie jej policzka. – W takiej sytuacji nie odpoczywasz. Lepiej zasnąć jeszcze raz.
Drżała na całym ciele.
- Dzięki za pobudkę na czas – spróbowała się uśmiechnąć.
- Hej, musimy coś z tym zrobić, to mnie niepokoi i zdarza się za często.
- Mógłbyś mi przynieść szklankę wody? – zignorowała troskę.
- Jasne – Piotr odpuścił i tym razem. – Ale to z pewnością nie rozwiązuje twojego problemu.
Poszedł do kuchni i napełnił szklankę zimną wodą. W tym momencie w nocną ciszę wdarł się natarczywy dźwięk dzwonka do drzwi. Rozdzwonił się nieprzerwanie, irytująco, raz po raz przez kogoś wciskany.
- Piotr, co się dzieje? – Hana była wyraźnie zaniepokojona.
- Diabli wiedzą – podał jej wodę – zostań tutaj, ja zaraz wracam.
Jednym szarpnięciem otworzył drzwi. Gdyby do tej pory oparta o nie Agata w ostatniej chwili nie chwyciła się kurczowo jego ramienia, runęłaby do środka jak długa. Ledwo trzymając się na nogach stała teraz wsparta o futrynę. Bił od niej mocny zapach wypitego niedawno alkoholu.
- Nie, ja nie wierzę, kobieto, po prostu nie wierzę! Co ty, do kurwy nędzy, wyrabiasz!
- Przyszłam do Hany. Pogadać.
- Zapomnij! Idź wytrzeźwiej! Spójrz w ogóle na siebie, jak ty wyglądasz!
- A co, przerwałam piekielnie dobry seks? To już po zabawie, wpuść mnie, albo zacznę wrzeszczeć. Mogę to zrobić.
- Nie ma już chyba rzeczy, której nie możesz zrobić, a jedna będzie bardziej żałosna od drugiej.
- Nigdy nie poszłabym z tobą do łóżka. Kompletnie nie masz jaj. W przeciwieństwie do twojej żony, której zaczynam współczuć – ostatnie słowo wypowiedziała z niemałym trudem.
- Agata – oczy Hany zaokrągliło zdziwienie. – Wejdź, proszę.
- Będziesz jej musiała pomóc, kochanie, pani doktor z trudem walczy z grawitacją. A jutro ma rozpisany dyżur na izbie. To jest jakieś kompletne nieporozumienie - Piotr przeszywał Agatę wściekłym spojrzeniem.
- Uspokój się, nie komplikuj, nie krzycz, proszę cię – Hana położyła rękę na ramieniu męża. – Zaraz do ciebie przyjdę.
- Uspokój? Czy ty wiesz, która jest godzina? Oboje jutro idziemy do pracy! I taki nieistotny detal, jesteś w ciąży!
Mężczyzna ciskając z oczu błyskawice ruszył do sypialni. Hana wstawiła wodę na kawę i pełna obaw wróciła do internistki.
- Chodź, zrobię ci kawę, trochę przesunie szale zwycięstwa na twoją stronę.
Podtrzymując Agatę ramieniem zaprowadziła ją do salonu i posadziła na kanapie.
- No, widzę, że akcja pod kryptonimem: zapominanie. Nieźle się urządziłaś. I jak, wychodzi?
- Nie bardzo.
- Dojdziesz trochę do siebie i porozmawiamy. Już i tak nie będę w stanie zasnąć. Pogadam tylko z Piotrem, a ty może znajdź na jutro zastępstwo, co?
- Pierdolę dyżur.
- Ale on cię potrzebuje.
Przez twarz Agaty przebiegł cień uśmiechu.
- Dobra, pani doktor poprawna, jak chcesz, dzwoń do Wiki, ja mam gdzieś, raz mnie wylali z roboty, mogą i drugi.
- Trochę się jej obawiam.
- Spoko, gryzie tylko jak się ją budzi w środku nocy i wciska dodatkowy dyżur, kiedy dopiero skończyła swój własny.
- Uwielbiam panią, pani doktor.
Hana chyłkiem wślizgnęła się do sypialni.
- Proszę, daj mi numer Wiktorii.
Mąż nie zareagował. Kobieta mocno się do niego przytuliła.
- No daj spokój. Pomóż mi, to ważne
- Hana, jesteś niepoważna – powiedział chłodno.
Ułożyła się tak, że policzkiem dotykała jego serca. Spojrzała mu głęboko w oczy z ogromną czułością.
- Jeśli ci powiem, że gdyby mnie spotkała taka krzywda jak ją, nigdy bym tego nie przeżyła, to ci wystarczy? Naprawdę nie mogę nic więcej, tajemnica lekarska.
Piotr wziął do ręki telefon i wybrał numer.
- Weź ze sobą koc i wracaj szybko.
- Dobry wieczór, Wiktoria, mówi Hana Goldberg... Gawryło, zresztą wszystko jedno – mówiła zakłopotana.
W słuchawce rozległ się śmiech Consalidy.
- Ani wieczór, ani Goldberg. Co jest?
- Agata jest ze mną. Chcę, żebyś się nie martwiła.
- Nie chcesz, żebym się martwiła.
Hana się zarumieniła.
- Nie wiem, co z nią jest, już jadę. Będę jak najszybciej.
- Nie. Zostanie tutaj. Potrzebuje tego. Tylko weź za nią jutro dyżur, raczej nie będzie zdolna do pracy.
- Stawiam, że i do egzystencji niespecjalnie. Niech wam będzie. Cokolwiek się stało, trochę ją znam i wiem, że alkohol ją obezwładnia. Przepraszam cię w jej imieniu, ona to zrobi jak się ogarnie. Zapewniam. To fajna dziewczyna. Ostatnio dzieje się z nią coś niedobrego. Ale nigdy nie ma czasu pogadać. Czyżbym dała ciała na przyjacielskiej linii?
- Wierzę, że niedługo się dowiesz od niej.
- Załatwione – Wiki się rozłączyła.
Agata leżała na kanapie zapuchnięta od płaczu. Hana okryła ją kocem i usiadła ostrożnie obok.
- Opowiedz mi wszystko.
- Co, jak stałam się dziwką?
- Agata. Ja wiem, że to jest trudne, ale nie przeciągaj struny, jestem po twojej stronie. A dziwki robią to dobrowolnie. Nie myśl tak o sobie.
- Oblewaliśmy mój egzamin specjalizacyjny. Taka standardowa, kurewsko błaha historia. Rozdzieliliśmy się w klubie, każdy kogoś poznał. Poprosiłam jedną pannę, żeby mi popilnowała drinka. Musiałam iść do łazienki. Jaka byłam głupia – z oczu Woźnickiej trysnęły łzy.
- Ktoś ci czegoś dosypał? – Hana otworzyła szeroko oczy ze zdziwienia.
- Nie mam pojęcia. Obudziłam się zamknięta w ubikacji. Nawet nie wiem, kto mnie przerżnął. Tylko krew pamiętam. I ból. A teraz nie mogę na siebie patrzeć! Nie mogę z tym żyć! Mam ochotę raz na zawsze z tym skończyć! Nie chce mi się wstawać z łóżka.
Hana objęła koleżankę i uspokajająco poklepywała ją po plecach. Ginekolog nie mogła uwierzyć w to, co usłyszała. Internistka cicho płakała.
- Naprawdę nie wiem, co mogłabym ci powiedzieć. Przeżyłaś prawdziwy koszmar. Porozmawiaj z Wiktorią. Kiedy straciłam moje pierwsze dziecko, Lena bardzo mi pomogła. Chociaż tego nie przeżyła. Mogłam milczeć, gadać, płakać, tłuc ją pięściami.
- Wiki oddałaby mi mocniej – Agata wyswobodziła się z uścisku.
- Nie zrobi tego, na pewno.
- A jak mnie wyśmieje? Powie, że sama się prosiłam? Albo się upiłam i teraz nie pamiętam, co się stało i robię z siebie ofiarę?
- Wiktoria cię zrozumie. Zawiodła cię kiedyś w ważnej sprawie?
- Niby nie.
- To się dłużej nie zastanawiaj. A teraz myć się do łazienki, a ja ci pościelę łóżko, idziemy wreszcie wszyscy spać, trzeba przywitać nowy dzień, a ten posłać do diabła.
- No coś ty, pójdę już.
- Nie ma takiej możliwości. A jak nie masz co robić, to nastaw w kuchni mleko. Umrę, jeśli w ciągu pół godziny nie dostanę dużego kubka kakao.


4 komentarze:

  1. No Agata dała czadu. Ale ja się wcale jej nie dziwię. Tylko niestety zapominanie za sprawą alkoholu nigdy nie rozwiąże jej problemów.
    Wiki nie zawiodła, jest teraz po prost zabiegana, ma odpowiedzialne stanowisko (jak oni wszyscy zresztą) to normalne, że ciągle staje coś na drodze. Ale jeśli tylko Agata spróbuje pogadać, to zobaczy, że zawsze na Wki można liczyć.
    Piotr... z jednej strony się nie dziwię, że się martwi o Hanę, wizyta w środku nocy to nie jest coś normalnego. Ale z drugiej, przecież Agata nie kazała jej dźwigać ciężarów. Pogadały, wypiją kakao i pójdą grzecznie spać. Co prawda na kilka godzin, ale zawsze...
    Ja wiem, wysypianie się w takim stanie to ważna rzecz, ale zawsze można zgłosić dzień wolny na rządanie :)
    Pozdrawiam i czekam na kolejny poniedziałek :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Agata da sobie radę, mam nadzieję, że jest silna i nie przyjdzie mi do głowy tego zmieniać. :) A nade wszystko ma na kogo liczyć w swojej tragedii, a to bardzo ważne. A Piotr, jak to troskliwy mąż, strzeże domowego ogniska. :) I dba o swoją najcenniejszą dwójkę.
      Ściskam!

      Usuń
  2. Agata ma szczęście mając kogoś takiego, do kogo może przyjść o każdej porze dnia i nocy. W ogóle, wszyscy teraz się tak o nią troszczą, oby tylko potrafiła to docenić i wziąć sobie z tego jak najwięcej jako rezerwę na gorszy czas. Zrozumiałe, że Piotr się martwi o żonę, ale jednak myślę, że potraktował Agatę zbyt ostro. Powinien zrozumieć, że aby doprowadzić się do takiego stanu i stanąć pod ich drzwiami, musiała mieć naprawdę poważne powody.

    K.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Faceci to proste konstrukcje, załatwiają sprawy inaczej. Dla nich taki zbędny patos jest irytujący, jak masz problem, to przychodzisz i gadasz, a nie takie podchody w środku nocy. :)
      Agata ma na kogo liczyć, miejmy nadzieję, że mimo tego wszystkiego, poradzi sobie w dalszym życiu po tym tragicznym doświadczeniu. Możemy jej tego życzyć, a co będzie dalej, nawet ja nie wiem. ;)

      Usuń