poniedziałek, 1 sierpnia 2016

100.



"Szczęście to radość z tego, co stało się naszym udziałem".

*****

- Spokojnie, Idalia, tylko spokojnie, wszystko jest w jak najlepszym porządku - Wiktor trzęsącymi się rękami objął głęboko oddychającą żonę.
- Drogi mężu, ja jestem absolutnie opanowana - uśmiechnęła się z trudem. - W końcu to nie pierwszy raz. Poza tym mamy jeszcze mnóstwo czasu. Po prostu jedźmy do szpitala. Tam poczuję się bezpieczniej, mimo że będzie to jeszcze trwało i trwało.
- Ja chyba trochę panikuję, pierwszy raz w życiu rodzi się mój syn, masz rację, chodźmy, tylko powoli.
- Hej! Torba! - przejęta Melania dogoniła ich w drzwiach.
Idalia wybuchnęła radosnym, zaraźliwym śmiechem.
- Okej, poddaję się, oboje jesteśmy przejęci. Mela, czy ty możesz jechać razem z nami?
- Oczywiście, jeśli tylko tego chcesz - brunetka się rozpromieniła.
- Czekamy w samochodzie - Wiktor odetchnął z ulgą, nieco takim obrotem spraw uspokojony.

*

- No, panie doktorze, jak to mówią, szewc bez butów chodzi - Radwana widok bladego kolegi szczerze ubawił.
- Poczekaj, poczekaj, kiedyś ty będziesz na moim miejscu.
- Daj Boże - odparł szczerze. - Pani doktor, dzisiaj wielki dzień.
- Wiktor, wybacz mi, ale to chyba nasze ostatnie dziecko - jęknęła Ida.
Melania delikatnie pogłaskała siostrę po włosach.
- Trzymaj się myśli, że kiedyś to się skończy, a nagroda jest niezwykle cenna, kochana, dzielniejsza kopio - wspierała bliźniaczkę z całej siły.
- Umowa się nie zmieniła, dalej radzę sobie sama - Cichocka z powrotem była stanowcza.
Wiktor zawiedziony spuścił wzrok.
- Miałem nadzieję, że w ostatniej chwili zmienisz zdanie.
- Znam ją całe życie - Melania spokojnie popatrzyła w oczy Cichockiego. - Zwykle miewa rację, spróbuj jej zaufać.
Pokiwał głową, z trudem akceptując sytuację.
- Ale nawet na krok nie ruszę się z tego korytarza, gdybyś mnie potrzebowała, powiedz położnej, że jestem.
- Jasne, że jesteś - najcudowniejszym facetem świata - Idalia zgięła się w pół pod wpływem kolejnego skurczu.
- Że do mnie nikt tak nie powie - zmartwił się Radwan. - Masz wielkie szczęście, doktorze. No to, Iduniu, idziemy, chętnie popatrzę sobie, jak ci idzie. No i na KTG. A wy tu dzielnie czekajcie. Warto.

*

- Wszystko pod kontrolą, świetnie sobie radzi - zupełnie spokojny Radwan wyszedł do czekających w niecierpliwości.
- Mam wrażenie, że to już tak długo trwa - Wiktor krążąc po korytarzu wyłamywał palce.
- Twoje zdenerwowanie jest normalne, a poród trwa tyle, ile powinien. Proponuję, żebyście poszli napić się kawy do bufetu. Minie trochę czasu, a ty ochłoniesz.
- Nie ma mowy, ja zostaję - uciął stanowczo przyszły ojciec.
- Jak chcesz - poddał się Krzysztof. - Może chociaż pani skorzysta z mojej propozycji? Mam przerwę, z przyjemnością dotrzymam towarzystwa.
Melania wstała, uśmiechając się z wdzięcznością.
- Chętnie, jestem strasznie zdenerwowana - spojrzała troskliwie na Wiktora. - Przyniosę i dla ciebie.
Pogrążeni w uprzejmej rozmowie, oddalili się energicznie, zostawiając Cichockiego w oczekiwaniu.

*

Radwan przyniósł napoje do stolika. Melania patrzyła na niego z ciekawością mądrymi, uważnymi oczami. Od razu na myśl przyszła mu Zosia, ale nie poczuł bólu, raczej lekką nostalgię, naprawdę czas leczył rany. Przez następne pół godziny siedzieli prawie bez tchu w siebie wpatrzeni, zajęci rozmową, która niespodziewanie pochłonęła ich bez reszty. W końcu umilkli zadziwieni rozwojem sytuacji, lekko speszeni.
- Teraz żeby tylko nie powiedzieć Idalia - mrugnął do niej rozbawiony.
Mela nagle zaraźliwie się roześmiała.
- Wiedziałam, że o czymś zapomniałam, powinnam się chyba przedstawić, Melania Nowicka, pianistka, na co dzień nie mająca absolutnie nic wspólnego z lekarzami i nie znosząca szpitali. No chyba że rodzi się syn mojej lepszej połowy.
- Krzysztof Radwan - uścisnęli sobie ręce. - Idalia dokładnie to samo mówi o tobie, dla niej to ty jesteś lepszą połową.
- Zawsze tak było, a prawda jest taka, że jesteśmy po prostu różne.
Radwan zauważył, że Nowicka jest wyraźnie niespokojna.
- Blado wyglądasz, nie martw się. To proces fizjologiczny i naprawdę wszystko przebiega prawidłowo. Nic jej nie będzie.
- Wiem, wiem, taki podświadomy niepokój, mamy to od dziecka.
- Masz na myśli złe samopoczucie drugiej, kiedy pierwsza cierpi? To nie bajki?
- Nie do końca bajki. Oczywiście nie odczuwam teraz z nią bólu porodowego. Ale dyskomfort, ogólne uczucie rozbicia, osłabienie, takie typowe objawy nadciągającej grypy.
- Niesamowite, i na odległość też tak można?
- Na odległość umieją tylko czarownice - szepnęła konfidencjonalnie, mrugając do niego porozumiewawczo.
Roześmiała się na zdziwienie lekarza.
- Też działa, panie doktorze, i nie ma w tym niczego niezwykłego, potocznie nazywa się to kobiecą intuicją. Każda mądra kobieta tak ma.
- Wbrew pozorom i z charakteru jesteś bardzo do siostry podobna. Kiedy Ida zgubi ciążowe kilogramy, sztuką będzie was nie pomylić.
- A co - bałbyś się, że zamiast jej, mnie wyjawisz jakieś swoje medyczne sekrety? - igrała z nim lekko.
- Uczciwie mówiąc - mógłbym wyjawiać nie tylko medyczne, ale także całkiem prywatne - znacząco spojrzał na jej leżące na stole dłonie bez obrączki.
Zarumieniła się, ukradkiem zerkając również na jego ręce.
- Zostanę w Warszawie przez jakiś czas...
Natychmiast podchwycił wątek, wykorzystując okazję.
- To może dasz zaprosić się jutro na kolację? Nie mam dyżuru... No i skoro tak dobrze nam się rozmawia...
Melania wahała się chwilę, dopijając kawę.
- Z przyjemnością - rzekła stanowczo, ostatecznie zdecydowana.
Wyciągnął rękę i przez stół położył na jej dłoni. Dziwiąc się własnemu postępowaniu, ona, zawsze tak ostrożna, nie cofnęła swojej.
- O dziewiętnastej przed szpitalem?
- Tak jest, doktorze.
- Już nie mogę się doczekać.
Uśmiechnięci, zupełnie naturalnie przyjęli jego wyznanie, wstając jednocześnie, z chęcią powrotu na oddział.
Żadne z nich jeszcze nie wiedziało, że dzień narodzin syna Idalii stanie się ważny i dla nich. Wszak życie pisze całkiem nieoczekiwane scenariusze

*

- Zapraszam - rozpromieniony Radwan otworzył przed Wiktorem drzwi sali.
Oszołomiony tatuś wbiegł natychmiast. Melania nie ruszyła się z miejsca.
- Ja poczekam, niech się poznają - powiedziała, powstrzymując łzy wzruszenia. - Na mnie przyjdzie jeszcze czas.
- Opłaca się czekać - powiedział cicho Radwan, wyciągając do niej chusteczki. - Jest cudowny, dawno nie widziałem tak rozkosznego dzieciaka. Spotkało ich cholernie wyczekane szczęście.
Idalia leżała zupełnie wykończona z noworodkiem na brzuchu, ale jej uśmiech pokazywał więcej niż zmęczenie. Promieniała niezwykłą wewnętrzną siłą i radością.
- Doczekaliśmy się - po jej policzkach natychmiast popłynęły łzy. - Przedstawiam ci efekt naszych wysiłków: Jeremi Stanisław Cichocki. Ma twoje oczy. I, daj Boże, mój charakter.
Wiktor pocałował żonę czule we włosy, zupełnie bezsensownie usiłując zapanować nad łzami. Wziął Jeremka na ręce i dokładnie obejrzał. Chłopczyk nawet się nie obudził, wygodnie dopasowując się do ramion ojca.
- Cześć, chłopie, pół życia się na ciebie wyczekałem - rozpłakał się zupełnie jawnie. - Zachwycający z ciebie egzemplarz.
- Powiesz mu to, jak zacznie przesypiać noce - Ida usiadła z trudem. - No to stało się, teraz już tylko wychować.
Roześmiali się pełni wszechogarniającej ulgi.
- Będziemy kochać nade wszystko - powiedział Cichocki z pewnością. - To i porządnie wychowamy.
- Gdzie Melania?
- Taktownie czeka na zaproszenie, wspaniała dziewczyna, a propos, oni się wcześniej znali z Radwanem?
- Nie, dlaczego pytasz?
- Sama zobaczysz.
Melania weszła do sali mocno onieśmielona, Radwan natychmiast podsunął jej krzesło, a Idalia wyciągnęła do niej ręce.
- Absolutny sukces, siostrzyczko - Nowicka mocno ściskała siostrę. -Wszystko co najgorsze macie za sobą, uwierz mi, ja się na tym znam.
Idalia w odpowiedzi po prostu promieniała.
- Chcesz poznać chrześniaka? - spytał dumny tata.
- Jeszcze pytasz? Oczywiście, tylko trochę się boję. Taki jest kruchutki.
Delikatnie włożył syna w jej ramiona. Melania omal nie rozpadła się ze szczęścia. Tylko ogromna siostrzana miłość uchroniła ją przed uczuciem zazdrości. Mimo to w duchu poprosiła Boga, żeby ją kiedyś też napotkało takie szczęście.
- Załatwmy sprawę od razu, Krzysiu - Ida przywołała lekarza gestem. - Zgodzisz się zostać z tą oto panią do pary chrzestnym ojcem Jeremisia?
Bardzo nam zależy, jak dotąd poza nami najlepiej o niego dbałeś, spisałeś się.
- Z wielką radością, jestem ogromnie zaskoczony - wzruszył się ginekolog. Pogłaskał małego po głowie.
- Hej, mały, będziesz miał najfajniejszych chrzestnych pod słońcem.
Ida z Wiktorem rozmawiali cicho, przytuleni.
Melania patrzyła w śpiącego w jej ramionach noworodka jak w obrazek. Krzysztof wyczytał z jej oczu smutek i tęsknotę. Delikatnie objął ją ramieniem.
- Marzenia się spełniają, uwierz mi, trzeba tylko bardzo mocno chcieć - wyszeptał, żeby usłyszała tylko ona.
Idalia zwycięsko mrugnęła do męża.
- Gdzie tam nieszczęścia! - prychnęła. - Od dzisiaj to szczęścia chodzą parami!

17 komentarzy:

  1. Dziękuję za 50 tysięcy wyświetleń, jesteście wspaniali! <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj, oj, mam mokre oczy po tej części!!!!
    Jak miło, post pierwszosierpniowy i rodzi się Jeremi (cudne ma to imię), akurat w moje urodziny można powiedzieć, będzie zatem wspaniałym człowiekiem :)
    Na pewno niezmiernie skromnym hahaha :)
    Udało się, teraz spokojnie, już musi być dobrze i będzie, nie dziwi mnie, że tak promienieje idalka, nie dziwi mnie też prośba Meli, każda kobieta by chciała takiego bobaska, no dobra, może nie każda, ale na pewno ta, która instynkt macierzyński ma.
    Aj, zaskoczyłaś mnie, Melania i Wiktor, mnie to się podoba, on jest wspaniałym, ciepłym facetem, ona jest dobra i samotna, a dzięki niemu może zostanie w Warszawie na stałe, on jej na pewno nie skrzywdzi, a ona będzie z nim szczęśliwa.
    Niech i tak pozostanie!
    PS: to ty jesteś wspaniała i twoje rozdziały, bo na każdy z nich czekam tak samo niecierpliwie! :***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ci kochana, najwierniejsza. :)
      Jeremi to dla mnie najpiękniejsze imię świata, musiałam go podarować Idalii. :*

      Usuń
  3. Odpowiedzi
    1. Wczoraj "wieczorem" dopiero zauważyłam, że dodałaś kolejny rozdział. Taka mnie radość ogarnęła, że z tego wszystkiego pomyliłam pin w telefonie. I chciałam coś po sobie zostawić, że byłam.

      Rozdział bardzo fajny. Emocjonalny. Dużo dzieję się dobrego. Widać, że zmierzasz ku końcowi. Pięknie Ci to wychodzi. Warto czekać i mam nadzieję, na jakieś inne Twoje publikacje, nawet nie na temat Ndinz, po zakończeniu tego opowiadania.
      Pozdrawiam

      Usuń
    2. I to 100 tak "dorośle" wygląda.

      Usuń
  4. Jeremi, dlaczego mnie to nie dziwi? Wcale a wcale. Ulubione imiona zawsze dostają się ulubionym bohaterom. Idalka miała to szczęście... już wiemy, kogo lubisz najbardziej. Podzielam Twoją opinię, a jakże. :)
    Piękne sceny, w sam raz po ciężkim, niezbyt udanym, poranku. Miałaś rację- ta część zdecydowanie jest dla odstresowania. Oby więcej, oby częściej.
    Melania z Krzysztofem? Ciekawe to może być. Bardzo szybko zaczeli się dogadywać, a to już może świadczyć o wzajemnym porozumieniu. Czy wyjdzie z tego coś więcej, pokaże tylko czas. Ale dobrej myśli jestem.
    Buziaczki! :**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fajnie, że mogłam cię odstresować. :) Jasne, że najbardziej lubię swoją bohaterkę. :*

      Usuń
  5. Wreszcie się doczekałam. Wzruszająco i optymistycznie, tak jak lubię. Melania i Radwan - świetny pomysł. Szkoda tylko, że każdy odcinek czytam ze strachem nadchodzącego końca.

    OdpowiedzUsuń
  6. Tak długo czekałam i w końcu jest :) jak zwykle cudowne, ale myślę, ze o tym wiesz :P Krzysztof i Melka ? Jak najbardziej jestem za, a ich wątek zapowiada się wręcz uroczo :* czekam na kolejną cudowną część i mam nadzieję, że będzie szybciej niż ta XD

    OdpowiedzUsuń
  7. Hej ;) kiedy kolejna część ? Może zrobisz nam świąteczny prezent ? ;) czekam :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Jak to jest, że dopiero teraz dotarłam do tego opowiadania, chociaż wiele razy przekopywałam internet w poszukiwaniu czegoś nowego?
    W każdym razie ja także zapraszam do siebie na amnezja-fada.blogspot.com
    na opowiadanie o Falkowiczu ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Hej :* chciałam tylko spytać czy wszystko u ciebie w porządku ?

    OdpowiedzUsuń