poniedziałek, 12 października 2015

58.



"Gdy wybierasz mniejsze zło, nigdy nie powinieneś zapominać, że to jednak zło".

*****

- Co tam? - zaspany Radek nieprzytomnie przyczłapał do kuchni, trąc oczy.
- Jajecznica - Agata ciepło uśmiechnęła się znad kuchenki.
- Sorry, to pani, myślałem, że tata jeszcze jest - speszył się.
- Agata, to już ustaliliśmy - nie odwróciła się do niego, stała, mieszając jedzenie. - Tata na dyżurze, a ja na pewno sama nie dam temu rady, pomożesz?
- Da się zrobić - chłopak podszedł do lodówki, wyciągnął sok pomarańczowy. Z dezaprobatą spojrzał na kubek kawy stojący obok Agaty.
- Soczek, sto procent, miąższ pomarańczy i podobno witaminy, chociaż ja ich tam jeszcze nigdy nie widziałem. Ale zimny da się wypić, serio.
Woźnicka wybuchnęła szczerym, zaraźliwym śmiechem. Troska nastolatka ścisnęła jej gardło wzruszeniem.
- Skoro się da, też poproszę - wyciągnęła dwie szklanki. Kiedy brał od niej naczynia, głęboko, badawczo spojrzał jej w oczy, minimalnie dłużej niż wypadało trzymając dłonie na jej dłoniach. Nie powiedział ani słowa. Lekarka spojrzenie wytrzymała, nie odsunęła się nawet o milimetr. Była gotowa czekać. I walczyć.
Chwilę później nakryła do stołu, usiedli. Chciała wypełnić jajecznicą talerz Radka. Powstrzymał ją gestem.
- Najpierw ty, bo potem reszta stanie się wspomnieniem.
- Jeśli miłym, idę na to - Agata nałożyła najpierw sobie. - Smacznego.
- I tobie. Mama mi śniadanek nie robiła. Ale nie tylko dlatego mieszkam u ojca - powiedział niby mimochodem, patrząc w talerz.
Tematu matki chłopaka Agata podejmować nie zamierzała.
- Jeśli pozmywasz, może się to zdarzać częściej. No i oczywiście, jeśli czasami się odwdzięczysz.
Zastanowiła się, po czym dodała poważnie:
- Dobrze, że mieszkasz, nie znoszę jeść sama.
- Spoko, pozmywam, dzisiaj mam na drugą lekcję. Ale szczytem moich możliwości są tosty.
- Z pomidorkiem?
- Proste.
- Pełnia szczęścia.
Nagle chłopak podniósł wzrok. Świdrował nim internistkę, widelec zamarł jej w dłoni w połowie drogi do ust.
- A poza tym co? - zapytał w końcu.
- Nie wiem - odpowiedziała szczerze, nie spuszczając z niego wzroku ani na moment. - Spróbujemy żyć razem, we troje. Jak wyjdzie, zobaczymy. Jedno jest pewne, możesz na mnie liczyć.
Nastolatek otworzył usta, żeby odpowiedzieć, rozmyślił się w ostatniej chwili, powracając do jedzenia.
Zadzwonił dzwonek do drzwi.
- To Martyna, otwórz jej.
- Ja? - zdziwiła się Woźnicka.
- Ja nie mam czasu, wypełniam obowiązki - wstał, powoli zbierając ze stołu, szeroko uśmiechał się do Agaty. - Zmywak to moja przyszłość, muszę trenować.

*

Weronika nie pamiętała, kiedy ostatnio była równie zmęczona. I szczęśliwa. Jadąc taksówką, z czułością patrzyła na śpiącego spokojnie synka. Świat za szybą wydawał się mniej niż zwykle ponury, bardziej przyjazny i bezpieczny. Przecież zaczynali nowe życie, życie, w którym wszystko zależało od nich. Czy cokolwiek mogło być od tego ważniejsze?
Wysiadając, sama nie wiedząc dlaczego, życzyła taksówkarzowi miłego dnia. Ośrodek mieścił się w parku, do przejścia miała tylko kilkadziesiąt metrów. Październikowy wiatr mocno zacinał, szczelniej otuliła synka kocykiem. Szła szybko. Ciągle miała nieodparte wrażenie, że ktoś za nią idzie, ale gdy się odwróciła, nikogo nie dostrzegła. Skarciła się w myślach, przyspieszając jeszcze bardziej. I to była ostatnia rzecz, którą zdążyła zrobić. Poczuła silne uderzenie w tył głowy, a potem nastała ciemność.

*

głosy i dźwięki próbowały przebić się do świadomości Idalii. Broniła się zaciekle. Po dwunastu godzinach dyżuru chciała spać, wyłącznie spać.
- Idalka - ktoś potrząsał jej ramieniem.
Instynktownie zacisnęła pięści, patrząc w przestrzeń nieprzytomnym wzrokiem, usiłowała zrozumieć, gdzie jest. Wiktor wziął jej zaciśnięte dłonie w swoje.
- Telefon ze szpitala. Mam cię wykopać nawet z pod ziemi. Podobno stało się coś strasznego.
- Przysięgam, że jeśli dzwonią z jakąś bzdurą, ja ich pod tę ziemię wkopię, wszystkich - warknęła, biorąc telefon. - Halo.
Później wszystko działo się bardzo szybko. Poczerwieniała, potem zbladła, jednocześnie wyskakując z łóżka. Biorąc głęboki oddech, starała się powstrzymać narastający w niej krzyk. Udało się. Drżenia głosu już opanować nie zdołała.
- Wiktoria, jak to się mogło stać, jak ona mogła porwać to dziecko... Hana wie? Jak to na urlopie. W takim razie niech się nie dowie. Dzwoniłaś na policję? To nie dzwoń, ja już jadę. Z policją.

*

Trzy kobiety niemal wbiegły do lekarskiego. Podkomisarz Barbara Storosz przywitała się z Wiktorią skinieniem głowy.
- Czy my nie możemy spotykać się w jakichś przyjemniejszych okolicznościach? - spytała retorycznie, próbując rozładować napiętą atmosferę. - To jest aspirant Zuzanna Ostrowska, razem spróbujemy tu nad wszystkim jakoś zapanować. Zuz, doktor Wiktoria Consalida, która zaraz nam wszystko szczegółowo opowie i doktor Idalia Cichocka, o której wiesz, bo jakiś czas temu grała u nas pierwsze skrzypce. Głośno.
Kobiety wymieniły nieśmiałe uśmiechy.
- Niewiele wam powiem, bo niewiele wiem, ale przyślę do was ratownika, z którym dziewczyna przyjechała. Może on wie coś więcej - odezwała się poważnie Wiktoria. - Ja muszę wracać do pacjentów. Na izbie jest straszny kocioł - dodała, patrząc na Idalię.
- Kiedy będziemy mogły porozmawiać z pacjentką? Bardzo ważny w tej sprawie jest czas - wyjaśniła Zuzia.
- Na razie robimy tomografię głowy. Poza tym jest w szoku. Podaliśmy jej leki uspokajające, bo kompletnie straciła nad sobą panowanie. Ale próbować możecie, oczywiście, dam wam znać. A teraz naprawdę muszę lecieć, zadzwonię, Ida - Wiki pospiesznie wyszła.
- To spokojnie, po kolei - powiedziała Basia. - Ja pójdę pogadać z ratownikiem z karetki, a ty opowiedz Zuzi wszystko, co wiesz o pacjentce i porywaczce. Zwłaszcza rzeczy, które wydają ci się nieistotne.
Idalia usiadła, wskazując aspirant krzesło. Basia wyszła.
- Ja też niewiele wiem, ale z rozmów z ginekologiem, który zna obie kobiety, jakiś obraz się wyłania. Tylko czy na pewno chce pani słuchać? - spojrzała na policjantkę przenikliwie.
- Nie bardzo rozumiem - zdziwiła się Ostrowska.
- Szpital - siedlisko bakterii. No i sprawa związana z uprowadzeniem dziecka. To nie sprzyja tworzeniu nowego życia - wyjaśniła Ida.
Ciemnowłosa policjantka mocno się zarumieniła.
- Skąd pani wie, że jestem w ciąży? Przecież nic nie widać.
Idalia uśmiechnęła się do niej ciepło.
- Inna matka nie musi widzieć, żeby wiedzieć. Takie rzeczy po prostu się czuje. A pani aż promienieje tą specyficzną energią.
- Dosyć niezwykły z pani lekarz - roześmiała się brunetka. - Jak na logiczną współczesną medycynę.
- Zdarza się najlepszym.
- Podejmuję wyzwanie. Chcę wysłuchać wszystkiego. Pod taką szczególną ochroną nic nam tu nie grozi.

*

- Bez sztucznego tłoku - przed salą Weroniki ustalała strategię Idalia. - Wchodzę tylko ja i jedna z was. Wybierzcie która.
- Ale my...
Ida powstrzymała dalsze słowa Basi stanowczym gestem.
- Postaw się na jej miejscu. To znacznie ułatwi ci pracę - powiedziała chłodno.
Basia się wzdrygnęła.
- Ja wejdę - skończyła dyskusję Ostrowska.
- Po prostu świetnie - żachnęła się Basia, ale Idalia i Zuzia już nie zwracały na nią uwagi.

*

- Co z moim dzieckiem, gdzie ono teraz jest? Ja muszę je nakarmić - blada, smutna dziewczyna wyrzucała z siebie słowa monotonnym, rozpaczliwym tonem, próbując skupić nieprzytomny od leków wzrok na przybyłych kobietach.
Policjantka spokojnie odpowiedziała, ale Idalia nie zrozumiała co, gwałtownie zrejterowała. Starając się utrzymać na nogach, włożyła drżące dłonie do kieszeni fartucha. Mocno zacisnęła oczy. Mimo to ujrzała siebie w podobnej sytuacji. Ascetyczny, zimny gabinet onkologa dziecięcego i tak samo bezradna rozpacz w jej własnym głosie. Nieme błaganie każdej komórki ciała o jakąkolwiek iskierkę nadziei. Zaprzeczenie sytuacji, w której już wszystko dla wszystkich jest jasne, a pocieszenie nie istnieje.
Idalia chciała wiać. Choćby i do samego diabła. Ale była profesjonalistką, jej zadanie polegało na przynoszeniu pocieszenia, zwłaszcza w sytuacjach, kiedy nie istniało.
Szybko się otrząsnęła, jednak nie umknęła jej uwadze troska w oczach Zuzi. Podziękowała uśmiechem, starając się ułożyć twarz w wyrazy "jest w porządku". Wyszło, tyle że niezbyt wiarygodnie.
- Obiecuję, że zrobimy wszystko, żeby synek jak najszybciej do pani wrócił. Cały i zdrowy - mówiła tymczasem Zuzia.
Po policzkach Weroniki płynęły łzy. Nie ocierała ich.
- Ale ty musisz nam w tym pomóc - dodała Idalia już spokojnie. Podeszła do Weroniki i przysiadając na łóżku wzięła ją za rękę. - Skup się. Bardzo wiele od ciebie zależy. Musisz odpowiedzieć na wszystkie pytania policjantki. Jak umiesz najlepiej, najbardziej szczegółowo. Rozumiesz?
- Tak, pytajcie - w głosie Marczuk zabrzmiała determinacja. Cichocka odetchnęła.
Zuzia podeszła bliżej.
- Do ośrodka jechałaś taksówką, jakiej korporacji?
- W telefonie mam numer, pod który dzwoniłam, zapiszę - sięgnęła po komórkę.
- Za moment. Teraz się skoncentruj. Nie odpowiadaj od razu, zastanów się.
- Wiem, o co chce pani zapytać. O niczym innym teraz nie myślę. Gdzie ona może być. Gdzie moim zdaniem się ukrywa. Problem polega na tym, że do głowy przychodzi mi tylko jedna możliwość. Jest jedno miejsce, o którym Dorota nie wie, że je znam. Ale jeśli jej tam nie ma, ja tego nie przeżyję.

18 komentarzy:

  1. Hmmm a co ten blogger dzisiaj zrobił dziwnego? Wchodze rano, nie ma części. Za oknem pogoda straszna, łeb odpada, szukam pocieszenia a tam... pustka. A tak liczyłem na miłą niespodziankę. :p
    Teraz patrze, jest część, w dodatku dodana o piątej. Zupełnie nie rozumiem.
    Groza i przerażenie dominują w tej części. Zaczęłaś bardzo przyjemnie, jak się cieszę z relacji Agaty z Radkiem. Nie sądziłem, że będą mogli aż tak dobry kontakt nawiązać. Teraz już jestem pewien, że wszystko między nimi dobrze się ułoży.
    Spodziewałem się tego, niestety. Biedna Weronika, tak ją ukrzywdzić- jak mogłaś! Jeśli coś się stanie dzieciakowi obiecuje Ci tu i teraz, że nawet moce wiedźmy Cię nie uratują.
    Policjantki dadzą rade, jestem pewien. Powolutku pewnie jakoś dojdą do sedna... ale znów skończyłaś w takim miejscu paskudnym, tylko zastrzelić! :p
    Buziaki wielkie jednakowoż i tak Ci się należą. Jeśli nie musisz wychodzić dziś z domu, nie wychodź. Jest paskudnie.
    Trzymaj się cieplutko! :*
    KR

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie byłeś bardziej zdziwiony niż ja, kiedy zaczęliście mnie bombardować komentarzami, smsami i Facebookiem. :D Nie mam pojęcia, co będzie, jeśli blogger nadal będzie takie akcje odwalał. Przyczyny, dlaczego publikacja nie poszła też nie znam.
      Pogoda jest koszmarem, kiedy dotarł do mojej świadomości padający z nieba śnieg, wszystkiego mi się odechciało, ze wstawaniem włącznie. :/ Mam nadzieję, że to chwilowa akcja.
      Nie ma co chłopaka bardziej demoralizować i demonizować, a Agata wyżyje instynkt. :D
      Spokojnie, grozy to jest dopiero początek, ale musi się napisać. :D
      Proszę cię, samochód bez zimowych opon, zarzucający co i rusz przyprawił mnie dzisiaj o koszmarny stres. :/
      Buziaki. :*

      Usuń
  2. Warto było czekać na kolejne opowiadanko. Optymistyczny początek z głównymi rolami Agaty i Radka. Poruszające wspomnienia i chwilowa załamka Idalii i na koniec cześć kryminalna kończąca się w najciekawszym momencie, jak w każdym szanującym się serialu.Super...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie narzekam na tę część nawet ja, po ostatniej koszmarnej, ta wyszła nieźle. :) Taaak, poziom serialu trzymać trzeba. :) Fajnie, że się odezwałaś! :) A wspomnienia Idy to taki standard, zwykle trudne nas dopadają wtedy, kiedy kompletnie nie jesteśmy na to gotowi. :***

      Usuń
  3. Wiesz, jakie to uczucie, jak zawiesza ci się komputer w trakcie pisania komentarza? Normalnie!!!!!!!!!!!!!
    Rano się już wystraszyłam, że coś się stało, bo nie było kolejnej części, no ale teraz na szczęście jest i można komentować.
    Bardzo mnie cieszą relacje Radka i Agaty. Myślę, że fajne jest to, że ona nie naciska go, żeby opowiadał o matce (no w końcu to mądra kobieta), a on, podejrzewam, że dzięki Martynie trochę, dojrzał ;)
    No i wiadomo, nie ma lepszego haka na faceta, jak porządna wyżerka, aż mi się teraz jajecznicy zachciało.
    Im bliżej Weronika była ośrodka, tym bardziej się denerwowałam! No i stało się! Dorota musi być bardzo zdesperowana, skoro atakuje siostrę i jeszcze porywa Szymonka.
    Na fragmencie, gdy Weronika mówi o tym, że musi nakarmić synka i pyta, gdzie on jest, miałam w oczach łzy…
    To najstraszniejsze dla matki, rozmyślać nad tym, gdzie dziecko jest, wiedzieć, że ono jest samotne, głodne i nie wiadomo, co się z nim dzieje…
    A Idalia jest słodka podczas wybudzania… ;)
    Och i jest Zuzaaaannaaaa!
    Przy takiej obstawie to wiadomo, że dziecko się odnaleźć musi (no Basia oczywiście też dobrą policjantką jest.) 
    Miła jest troska Idalii o ciążę Zuzi, ale na szczęście Zuzka to profesjonalistka, postara się zapanować nad swoimi emocjami. Poza tym, doskonale rozumieją się z Idalią bez słów (obie mają podobne doświadczenia i chociaż o tym nie wiedzą, to jednak widzą, że tak samo to przeżywają).
    Basia niech się tak nie złości na Idę i Zuzię, że weszły same do Sali Weroniki, to prawda, co powiedziała psychiatra, czasami trzeba się postawić na miejscu drugiego człowieka.
    Ach! Skończyłaś w takim miejscu, że teraz będę czekać i czekać. Już nawet nie piszę, że to skandal, bo to każdy wie!!!!!!!!
    Buziaki :* - Ela_k

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mogę chyba powiedzieć, że nie wiem, bo mój komputer jak dotąd nie ma takich zwyczajów podłych. :) Lubimy się z sobą. Pomijając kwestię klawiatury, którą znasz, kwestię, nie klawiaturę. :>
      Ja się zerwałam rano, tak mi rozalarmowaliście telefon! :) To było słodkie. <3
      A moja pierwsza myśl, albo coś się stało, albo dożyłam tego momentu dla pisarza tragicznego - shejtowali po całości. :D
      Agata nigdy nikogo nie naciska i za to też lubię między innymi tę postać w serialu.
      Co do jego dojrzałości, nie spieszyłabym się z takimi stwierdzeniami, kto wie, co mi może przyjść do głowy jeszcze. ;)
      Haha, nic prostszego, produkty i robić, ale może nie na noc. :D Chociaż ty akurat w dzień i w nocy możesz wszystko, nie jest to w stanie zaszkodzić twojej figurze.
      Niespełnione matki po stracie bywają zdesperowane.
      Zwłaszcza, kiedy to "świeże" dziecko i matka jest cała hormonami.
      Idalia w ogóle jest słodka, w tych momentach, kiedy nie jest wredna lub zasadnicza. ;)
      Coraz bardziej podoba mi się to pożyczanie bohaterów, na których ty piszesz, rozwijające. :) A kto wie, może kiedyś ktoś z jakiegoś innego serialu, może macie jakieś propozycje?
      Ale ta część niesamowicie zmęczyła mnie emocjonalnie, po co ja się wzięłam za to porwanie dziecka, do teraz nie wiem.
      Buziaki. :* Pędzę czytać u ciebie!

      Usuń
  4. Jeej! Ile akcji w tym rozdziale! Piekielna Dorota! I biedna Weronika! Jedyne, czego jako tako mozna być pewnym, to że dziecku krzywda się nie stanie, bo ta Dorota małego kocha. Chociaż z takimi wariatkami to naprawdę różnie bywa. Brrr..
    Radek coraz bardziej staje się normalny :D Dialog z Agatą świetny :D
    Czekam niecierpliwie na dalszą część!
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Matka pragnąca dziecka rzadko je krzywdzi, chyba, że pojawią się dodatkowe okoliczności, ale czas pokaże, jak będzie tym razem.
      Dzięki, dialog jakoś tak sam szybko poleciał. :) Trzeba było trochę rozładować przy kryminalnej poważnej sprawie.
      Buziaki! :-*

      Usuń
  5. Bloggerowi nie wybaczę, że zachwiał mój poniedziałkowy rytuał. Jak tak można?! Niedobry ten blogger, niedobry.
    1. Pierwsza rzecz, na którą zwróciłam uwagę to cytat rozpoczynający opowiadanie. Przed wyborami często się mówi, że wybieramy to mniejsze zło, a dzień po wyborach w każdej telewizji powinien być wyświetlany ten cytat. Takimi krwistoczerwonymi literami zamiast reklamy.
    Pierwszy raz spotkałam się z tym cytatem, więc może dlatego się tak nim zachwyciłam.
    2. "I to była ostatnia rzecz, którą zdążyła zrobić." Dramatyczne, a jednak mnie rozbawiło. Idzie sobie kobieta, idzie, idzie i twoje słowa. Po prostu nie mogłam się nie roześmiać.
    3. Hana widzę, że na urlopie. Czyżby ten urlop co mięli spędzać go osobno? Jestem ciekawa, jakie relację będą między nimi po powrocie.
    4. Radek - przekonuje się do Agaty. To dobrze. Może Agata po rekonwalescencji nie będzie musiała wracać do hotelu?
    5. Idalia i fragmenty z opowiadania Eli K - fajna sprawa.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Proszę cię, ja myślałam, że ktoś umarł, albo kompletnie nikomu się nie podoba cała część i trzeba zamykać szybko bloga, zanim polecą mi w łeb hejty. xD
      Też lubię rytuały, nie wiem, co się stało, mam nadzieję, że się nie powtórzy.
      Prawda, w życiu też powinniśmy o tym pamiętać, kiedy zmusza nas do wyboru pozornie mniejszego zła.
      Ano taki przewrotny ten mój styl, lubię wtrącać zdania, których by się nikt nie spodziewał, a potem dramatyzm diabli biorą. :D
      Już niedługo się przekonasz, co u nich słychać. Trzeba napisać im wreszcie jakąś prywatę.
      Ja jej dam hotel, ma fajnego faceta, niech docenia, szykuję dla nich trochę inną burzę. Ale na razie w głowie mam tylko szkice.
      Ostatnio jakoś dobrze mi się pisze na bohaterach Eli. :) Urozmaicenie takie. :) No i niespodzianka dla tych, którzy jej serial kojarzą.
      Buziaki. :-*

      Usuń
    2. Serial Eli kojarzę, tylko z jej opowiadań i to nie wszystkich. Chyba nie nadrabiałam całości. Tak, myślę, że jednak nie. A co do bohaterów czekam.

      Usuń
    3. Wszystko się zdarzyć może. :)

      Usuń
  6. A już się bałam, że znów Cię ufo ukradło. I nawet gadulsywo nic nie pomogło:-)
    Relacje między Radkiem i Agatą zmierzają ku najlepszemu. Oby Tak dalej, a całą trójka będzie szczęśliwa. Może nawet Agatka zapomni, że po wyzdrowieniu miała znów przenieść się do siebie.
    Zawsze wiedziałam, że ta kobietą jest nieobliczalna i nie wiadomo czego można się spodziewać, ale żeby aż do tego stopnia! Choć właściwie, jakby nie spojrzeć, można było wywnioskować podobne zachowania i niebezpieczeństwo z opowiadan Weroniki, ale pozostawienie tak głębokich wniosków lepiej zostawić autorowi i mieć pełną satysfakcję z czytania.
    A między Idą i Wiktorem też, jak widzę dobrze się układa:-)
    Buziaki :-*
    CzerwonaPomadkaa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli ten śnieg w moim mieście sobie nie odpuści, to może mnie kraść.
      Przyda im się trochę szczęścia, a co. :)
      Dobrze przeczuwałaś, mam nadzieję, że poza jej nieobliczalnością wyjdzie mi coś jeszcze.
      Ida i Wiktor jak na razie spokojnie. Buziaki. :-*

      Usuń
  7. Dziękuję za komentarz na moim blogu :)
    Żeby skomentować opowiadanie musiałabym czytać od początku, ale w wolnej chwili postaram się ogarnąć.
    W gust na pewno trafią, bo uwielbiam "Na dobre i na złe"

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma za co, to o chorowaniu było naprawdę świetne. :)
      Życzę czasu do nadrobienia ponad roku u mnie, co wymaga niezłego samozaparcia, ale jeśli lubisz serial - kto wie, może i moje opowiadania cię zainteresują. :)
      Pozdrawiam.

      Usuń
  8. Zło zawsze jest złem, nie da się ukryć. Lecz los niejednokrotnie stawia nas w takich sytuacjach, w których trudno o dobre rozwiązanie, a wtedy trzeba kierować się tym, by nie wyrządzić krzywdy sobie i innym. Nie ma wojny bez ofiar, a wojny toczone w nas samych pozostawiają najdotkliwsze ślady.

    Poranna scena domowa to wręcz idylla. Teraz trudno sobie wyobrazić, jak bardzo Radek nienawidził Agaty. Widać, że chłopak nie czuje się jeszcze w jej towarzystwie zbyt pewnie, ale to tylko kwestia czasu, kiedy się to zmieni i zostaną dobrymi kumplami. Buntowniczy nastolatek, a jednak przejawia zupełnie dojrzałą i męską troskę, taką naturalną i niewymuszoną. Rozumiem, dlaczego Agata nie chciała podejmować tematu matki. Byłoby to niezręczne, nie dałoby się uniknąć porównań. Zresztą, może właśnie dlatego Radek o niej wspomniał – na zasadzie kontrastu. A może i z pewną goryczą, że dopiero obca kobieta czyni dom bardziej domowym. Zrobiło się ciepło i rodzinnie. Mam taką myśl, że to dobrze, iż Agatę i Radka dzieli stosunkowo niewielka różnica wieku. Dzięki temu łatwiej będzie nawiązać przyjacielską relację, bo dzieciak nie zobaczy w niej realnej rywalki matki.

    W życiu Weroniki wreszcie zagościła nadzieja. Wchodzi w nowy etap, trzymając w ramionach nowe istnienie. Czegóż chcieć więcej. Ponadto przekonała się, że nie jest sama, że ma wokół siebie ludzi, na których może liczyć, nawet jeśli są zupełnie obcy. Zresztą, Idalia zapewne jeszcze zainteresuje się jej losem, nie w jej stylu byłoby postąpić inaczej.

    Szkoda, że nie pozwoliłaś Weronice chwilę dłużej nacieszyć się nowo odzyskaną wolnością. To było do przewidzenia, że Dorota tak łatwo nie odpuści, jednak nie podejrzewałam aż tak drastycznego obrotu wydarzeń. Idalia ma niesamowitą intuicję! Chociaż coś w tym jest, że kobiety w ciąży roztaczają wokół siebie specyficzną aurę. Historia Doroty, o utracie, rozpaczy, desperacji, wydaje się jeszcze bardziej dramatyczna w tych okolicznościach – kiedy widzimy kontrast z nadzieją i spokojem policjantki spodziewającej się dziecka. Dla jednej z nich nastąpił koniec, druga ma przed sobą początek. Strasznie trudna musi być dla Idy konfrontacja z Weroniką w tych okolicznościach. Wracają własne demony, którym nie może się poddać, musi być silna. Doskonale daje sobie radę, jest świetnym profesjonalistą.

    Cieszę się w tym przypadku, że czytam z perspektywy czasu, ponieważ nie muszę czekać w napięciu przez tydzień na kolejny rozdział, tylko sobie mogę płynnie do niego przejść, zupełnie jakbym odwracała stronę dobrej powieści :)

    Buziaki dla artystów literatów! ;****

    Kaja

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Agata strażniczką domowego ogniska, a Ida jak to Ida. :) Przejścia ją umacniają. Trzeba trochę idylli do trudnej tematyki.

      Usuń