poniedziałek, 18 maja 2015

36.

"Wczoraj do ciebie nie należy. Jutro niepewne. Tylko dziś jest twoje".

*****

Piotr niespokojnie przewrócił się z boku na bok. Za nic nie mógł zasnąć, mimo że do rana pozostało już tylko kilka godzin, a w dzień czekał go ciężki dyżur. Za wszelką cenę starał się nie obudzić Hany. Nie udało się jednak, żona gwałtownie otworzyła oczy i spojrzała na niego nieprzytomnym wzrokiem.
- Co tam? - spytała pozornie bez związku.
- Śpi, a ty jesteś śliczna taka świeżo rozbudzona.
- Bardzo zabawne. Fajnie - Hana ułożyła głowę w zagłębieniu ramienia męża, z powrotem zamykając oczy. - To w takim razie dlaczego nie śpisz?
Piotr się roześmiał. Kobieta mocniej się w niego wtuliła.
- Cicho, obudzisz Sarę. Strasznie nie chce mi się teraz wstawać.
- To weźmiemy ją do łóżka, też mi problem - chirurg ułożył się wygodniej.
- Nie ma mowy, to łóżko jest nasze. A jak się córcia przyzwyczai? To ani się nie wyśpimy, ciągle uważając, żeby jej nie przygnieść, ani szybko nie odzyskamy sypialni.
- Przestań, raz nie zawsze. Jak zachoruje, też jej nie weźmiesz? I że co, tak ci strasznie na tej sypialni zależy?
Hana się zaczerwieniła.
- O czym my w ogóle rozmawiamy! Miało być o twojej bezsenności... - pogłaskała męża po policzku.
- Myślę o Idalii, nie wychodzi mi z głowy - Piotr westchnął. - Hana, gdybyś ty widziała, w jakim ona była opłakanym stanie... Wiki prosiła mnie o konsultację. Nie mogłem uwierzyć w to, co widzę. Inny zupełnie jest odbiór pacjenta, kiedy go znasz.
- Rozmawiałam z policją - wszystko wiem. I z Wiktorem.
- Co? Dlaczego mi nie powiedziałaś?
- Chodziło o potwierdzenie jego słów. Powiedział im, że to ja z Idalią do niego dzwoniłam, że to dzięki mnie dowiedział się, co się dzieje.
- A ty jesteś absolutnie pewna, że to nie on tak ją urządził.
- Oczywiście. Przejął się, był zaskoczony naszym wspólnym telefonem, oni się zupełnie do tego czasu nie kontaktowali.
- Są rozwiedzeni? Przecież ona nosi jego nazwisko.
- Może tak było prościej - nie wiem. Nie miała pewnie siły na dodatkowe formalności. Mało kto by miał.
- Nie rozumiem.
- Nie będę ci opowiadać plotek. Pewne jest tylko to, że dziecko im umarło, a on się z kimś pocieszył. I po małżeństwie. Ale trochę się moim zdaniem z tym rozwodem pospieszyła.
- Skurwiel. W takiej sytuacji?
- Kobieciarz... trochę.
- A ty skąd wiesz?
- Flirtował ze mną przy byle okazji.
- Od początku mi się nie podobał.
Roześmiana kobieta pocałowała męża.
- Ale ja się mu, rzecz jasna, nie dałam.
- Spróbowałabyś.
- I co byś mi wtedy zrobił?
Piotr wstrzymał oddech.
- Bardzo śmieszne, Hana, bardzo. Boki zrywać. Nigdy, przenigdy bym cię nie uderzył. Choćbyś nie wiem jak bardzo mnie zawiodła. Dziwi mnie, że mogło ci to przyjść do głowy.
- Wiem, przepraszam. Nie myślę inaczej. Tylko czasem lubię się upewnić, że nadal jesteś taki jak na początku. Że nic się nie zmienia.
- Jaki?
- Wybuchowy, czuły, silny i nade wszystko oddany - patrzyła mu prosto w oczy, pytanie zadała z największą powagą. - Co byś zrobił, gdybyś był na jego miejscu? I to ja bym tam leżała?
- Wymierzyłbym sprawiedliwość. Ale on jej pewnie już nie kocha.
- Sprawiedliwości wymierzać samemu nie wolno - Hana wzięła twarz męża w swoje dłonie. - Za to ja kocham cię nieskończenie.
Piotr przerwał jej słowotok pocałunkiem. Odsunęła się lekko.
- A gdybym ja zachowała się jak on... gdybym cię zdradziła?
- Daj spokój - Piotr próbował odwrócić się do niej plecami. - O czym my w ogóle rozmawiamy! Co to jest za pytanie!
- Piotr, pytam cię poważnie, chcę to wiedzieć.
- Zlituj się, kobieto. Gdybym był na miejscu Idalii?
- Nie. Gdybym zdradziła cię w naszych okolicznościach.
- Gdybyś zdradziła mnie teraz, kiedy świat poza tobą jest bez znaczenia i kiedy mamy Sarenkę... nie umiałbym ci tego zapomnieć.
Zapanowało ciężkie milczenie.
- Piotr... ja... nigdy bym nawet o tym nie pomyślała, że mogę być dla kogoś aż tak ważna, tak ostatecznie. Cudownie jest taką być.
- To co, może wykorzystamy tę w wielkim poświęceniu wywalczoną przez ciebie sypialnię?
- Z największą przyjemnością.

*

Basia siedziała przy swoim biurku w komendzie, posępnie pijąc kawę.
- Nad czym tak dumasz, Baśka? - do pokoju wszedł Adam.
- Myślę ciągle o tej pobitej lekarce. I nic mi się nie składa. To jest jakieś bez sensu. W ogóle nie widzę powiązań, motywu... szkoda gadać.
- Bez sensu jest, ale dobrze się składa, bo właśnie ty pojedziesz z nią pogadać. Dostaliśmy pozwolenie ze szpitala.

*

- Podążaj wzrokiem za moim palcem - Piotr w skupieniu badał Idalię.
- Litości, wyluzujcie. Piotr, był tu neurolog, poza tym Wiktoria...
- Patrz, bez dyskusji, ja tu jestem lekarzem, ty pacjentką.
Kobieta westchnęła zrezygnowana, posłusznie wykonując polecenie.
- Kto wie, może jak będziesz grzeczna, to się zamienimy. Teraz dotknij palcem nosa.
Idalia spróbowała się uśmiechnąć.
- Sadysta! Nie rozśmieszaj mnie, bo wtedy boli jak jasna cholera.
- Jesteś twarda zawodniczka. To się wie. Ale uśpij bohatera, Ida. Pozwól sobie na leki przeciwbólowe. Wiesz, że czasem ból jest dla organizmu gorszy niż lek.
- Pod jednym warunkiem - nie zaświecisz mi znowu w oczy latarką.
- No dobra. Niech już będzie moja strata - mężczyzna uśmiechnął się ciepło do koleżanki.
- Chcę porozmawiać z policją - Cichocka bardzo się starała zapanować nad bólem. Wychodziło średnio.
- Jesteś zupełnie pewna?
- Nie ma na co czekać. Nie wiem czy wiesz, ale ja się niedługo wybieram do domu.
- Tak ci u nas źle?
- No coś ty, czuję się jak na wakacjach, ale inni czekają. Bardziej potrzebujący. W domu też mogę poskładać własne kości.
- Idalia, raz a szczerze - jak się czujesz?
- Brakuje mi mojej śledziony, byłam z nią emocjonalnie związana. A wy ją usunęliście. I to podstępem - w narkozie!
- Nie błaznuj, doktor. Pozwolisz obejrzeć ranę?
Idalia z trudem, zaciskając zęby, uniosła koszulkę. Piotr delikatnie dotknął jej brzucha, mimo to twarz lekarki wykrzywił grymas bólu.
- Jest w porządku, zagoisz się, a poza tym?
- Mózg mi się co prawda wstrząsnął, ale potrzeby mam na swoim miejscu.
Roześmiany Gawryło rozłożył ręce w geście bezradności.
- Co jest?
- Umrę natychmiast, jeśli nie dostanę mocnej, słodkiej kawy z odrobiną mleka- mrugnęła do niego z trudem. - A wtedy, jak się już zamienimy i to ty zostaniesz pacjentem, ja będę bardzo dobrym lekarzem.
- Wariatka - Piotr znacząco popukał się po głowie. - Nie pozostawiasz miejsca na wybór.

*

- Na razie to wszystko, dziękuję, proszę odpoczywać, powiadomimy panią o postępach śledztwa.
Storosz wstała.
- To nie wszystko - Ida starała się mówić opanowanym tonem. I tym razem wychodziło średnio. - Teraz ja mam do pani kilka pytań.
Spróbowała usiąść, chciała koniecznie spojrzeć na policjantkę, ból był jednak zbyt silny.
- Proszę usiąść tak, żebym mogła patrzeć pani w oczy.
- Słucham? - zaskoczona Baśka, zmuszona tonem lekarki, odruchowo spełniła nakaz.
- Pytanie mam właściwie jedno - tylko nieco złożone.
Lekarka świdrowała Basię wzrokiem, policjantce nie udało się wytrzymać natężenia tego spojrzenia.
- Bała się pani kiedyś tak, że nie mogła utrzymać w rękach kubka z kawą? Zastanawiała się pani w dzień i w nocy, dlaczego od miesięcy prześladuje panią - dzwoni, pisze, śledzi - zupełnie obcy człowiek? Podskakiwała pani kiedyś na byle szmer z pewnością, że on gdzieś tutaj czyha, tylko pani go jeszcze nie widzi?
- Bardzo pani jest trudno, ale takie są procedury...
Idalia gwałtownie machnęła ręką, powstrzymując dalsze słowa policjantki. Zapanowała przytłaczająca cisza. Basia wpatrywała się w swoje dłonie.
- Co dotąd zrobiliście? Poza przesłuchaniem mnie i wszystkich moich znajomych w tym takich jak Hana, którzy ze sprawą nie mają nic wspólnego. Gdzie jest ten człowiek? - głos lekarki zadrżał. - Nie zabraliście mi nawet telefonu, pobieżnie przejrzawszy jego zawartość. A w moim domu nadal są kartki i listy, które do mnie wysyłał. Agata mi powiedziała. Obok mnie nie ma nawet policjanta na straży... Co jeśli on wróci tutaj, żeby dokończyć, co rozpoczął? Jak wtedy będą wyglądały procedury?
Brunetka zacisnęła powieki.
- Odpowiedź brzmi tak - łagodny głos policjantki z trudem docierał do wykończonej emocjami Idalii. - Bałam się kiedyś jak ty.
Gwałtownie wstała, biorąc w obie ręce zimną dłoń lekarki.
- Spójrz na mnie.
Idalia posłuchała, w jej oczach były już tylko smutek i rozpacz.
- Ten strach kiedyś minie, nawet, jeśli dzisiaj w to nie wierzysz. Mnie minął.
- Jest nadzieja.
- A ja zrobię wszystko, co umiem, żeby mógł zacząć mijać już teraz.
- I jest wiara - odpowiedziała lekarka, uśmiechając się z trudem.

*

- Halo, Adam, natychmiast wyślij kogoś, kto będzie pilnował Idalii w szpitalu. Nie pytaj, co się stało, po prostu to zrób. Dzięki.

14 komentarzy:

  1. Mam ochotę dzisiaj wprowadzić nieco chaosu w tym moim komentowaniu. Ostatnie sceny wyszły rewelacyjnie, zaczynam odzyskiwać wiarę w policje. Nigdy nie miałem o nich dobrego mniemania, ale przynajmniej w Twoim opowiadaniu są tacy, jak powinni być. Doktor wiedziała, w który czuły punkt uderzyć, żeby uzyskać jak najwięcej. Już samo to wskazuje, że wszystkie procesy myślowe na swoim miejscu. :D
    Hana z Piotrem odbyli w nocy ciekawą rozmowę, nie da się ukryć. Choć wydaje mi się, że nawet im nie była potrzebna takowa. Ich małżeństwo jest bardzo stabilne, nawet kłótni zbyt wiele nie mają. Zby idealni może? :p
    Wydaje się, że Piotr zapewni Hanie wszystko czego ta potrzebuje, takoż w drugą stronę. Szkoda, że takie idealne rodziny tylko w opowiadaniu. :p
    Dlaczego Wiktora nie ma przy Idalii? Niewiele wspomniałaś o nim. Wyszedł już ze szpitala? Pewnie tak, skoro Doktor mają wypisywać niedługo, a on się specjalnie mocno nie uszkodził. Jeśli ma aż takie poczucie winy i zależy mu na naprawieniu sytuacji całej, powinien być przy Idzie. :p
    Kończę komentarz i co poniedziałkową dawkę kofeiny przy okazji. Miłego dzionka. :*
    KR

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też nie mam o policji dobrego zdania, może dlatego postanowiłam swojego zdania w opowiadaniu nie ukazywać. :)
      No coś ty! Kto by to chciał czytać, jakbym do smutnych dość scen z życia Idalii dołożyła jeszcze HaPi kłótnię. Ale spokojnie - nie ma małżeństw idealnych, wszystko w swoim czasie. Do setnego, kończącego opowiadania jeszcze mnóstwo miesięcy. :)
      Spokojnie, Wiktor wróci w swoim czasie. Jest już przewidziany. Dlaczego go przy niej nie ma, też się wyjaśni.
      Pozdrawiam, miłego tygodnia!

      Usuń
  2. Mam wrażenie, że Basia jakaś taka nieporadna jest :) Ale to w sumie na plus. Przejmuje się aż za bardzo sytuacją Idalii, bierze sobie ją chyba nazbyt osobiście, no i może dlatego dłużej zajmuje jej myślenie. Dobrze jednak, że po wyjściu ze szpitala załatwiła Idalii ochronę.
    No właśnie, właśnie, a gdzie Wiktor?
    Rozmowa łóżkowa bardzo interesująca :) Byłam pewna, że to Hana będzie tym rodzicem, który będzie chciał przemycać dziecko do wspólnego łóżka. A tu proszę, taka niespodzianka :) Ale z drugiej strony, nie ma się co dziwić, mężczyźni mają słabość do swoich córek :)
    Najbardziej jednak w całym rozdziale podobały mi się teksty Idalii. Widać, że przeżywa wszystko nie tyko fizycznie, ale też psychicznie, a mimo to, jej rozmowa z Piotrem wprowadziła dużo luzu do tej, z pozoru, napiętej atmosfery. Super!
    Miłego tygodnia życzę, buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, Basia często w odcinkach angażowała się emocjonalnie. To dobrze i niedobrze jednocześnie.
      Wiktor wróci. :) Ale wy za nim tęsknicie. :)
      Córeczka tatusia. :) No, jakaś różnica poglądów między nimi musiała zaistnieć. tym razem ja nie mam nic przeciwko osobiście co do spania z tak małym dzieckiem i przychylam się do poglądu Piotra. :) Choć znam wiele osób reprezentujących pogląd Hany.
      Była konieczność wyluzowania, uznałam, że Ida do tego najlepsza. :) Miło, że doceniasz, i dla ciebie dobrego tygodnia! :*

      Usuń
  3. No i nareszcie mam chwilkę dla siebie i twojego bloga...
    Rozmowa Piotra i Hany, nie wiem dlaczego, ale lekko mnie wzruszyła...
    Oboje są bardzo wstrząśnięci zaistniałą sytuacją, kto by nie był...? Z jednej strony dla nich, jako lekarzy, sytuacja wydaje się być dużo łatwiejsza, wiedza na czym stoją, ale z drugiej, niewiedza czasem wychodzi nam na dobre... Znają dziewczyną, szczególnie Hana jest z nią blisko, a to dodatkowy cios, bo pacjent, którego bliżej znamy, to trochę inny pacjent, niż ten zupełnie nam obcy, przywieziony przez ratowników...
    Jeśli chodzi o kwestie spania z dzieckiem... Cóż, trudno nie zgodzić się z Haną i jej poglądami, aczkolwiek Piotr rację też ma i do końca nie wiadomo czyje zdanie jest lepsze, jeśli w ogóle można rozliczać je w tej kategorii. Ja osobiście jestem bardziej przekonana do zdania Hany, aczkolwiek moje zdanie w tej sprawie, tak jak i w paru innych jest bardzo zróżnicowane i podzielone...
    Rozmowa o zdradzie, to chyba właśnie ten moment, który mnie wzruszył i wywołał delikatny uśmieszek na twarzy. Temat jak każdy inny, a jednak ma w sobie coś co w zakochanych wywołuje napływ emocji, lęku strachu przed stratą bliskiej osoby, bo przecież trudnych tematów, nie porusza się od tak. Nie nazwałabym tego trudnym tematem, bo są o wiele trudniejsze i wymagające głębszego rozmysłu, ale jednak w pewnym sensie nie jest on do końca delikatny...
    Ta rozmowa udowadnia, że mimo różnych opinii, na różne tematy można żyć w zgodzie i poszanowaniu zdania drugiej osoby, bez zbędnej wymiany słów, kłótni...
    Potrafią ze sobą rozmawiać dosłownie na wszystkie tematy, chociaż na pewno znalazłby się taki, którego baliby się poruszyć. Jednak to wszystko pokazuje tylko jak dobrze się znają i jak mimo świadomości różnych spraw, bezgranicznie sobie ufają...
    Co prawda nie widziałam ani jednego odcinka „Kryminalnych”, ale postać Basi od pierwszych momentów wydała mi się sympatyczna, trochę odbiegająca od innych bohaterów i muszę przyznać, że mam nadzieję na rozwinięcie wątku z udziałem tej postaci...
    Idalia mimo tego co przeszła nadal potrafi się śmiać i żartować z często na pierwszy rzut oka, mało śmiesznych rzeczy. Przeczuwam, że to dobry znak...
    Pytanie Idalii, wyrażało falę pretensji, złości...i czegoś jeszcze.... Odpowiedź byłą zaskakująca, ale za razem przewidywalna...
    Według mojego mniemania znalezienie przestępcy wcale nie jest takie łatwe, jak nam się pozornie wydaje... Fakt, można było zrobić więcej, ale czy można za to obwiniać osobę, która,o ile dobrze pamiętam, zaczęła prowadzić sprawę dopiero po tragicznym zdarzeniu...?
    Rozumiem też, że chodzi o to co dzieje się teraz, jednak mimo tych wszystkich za i przeciw, z czego zarówno jednych jak i drugich mogłabym wypisać naprawdę dużo, zdecydowanie pozostaje przy zdaniu, które zwraca się raczej za służbami.
    Nie siedzę w tym biznesie, dlatego swoją opinię mogę kreować tylko na swojej niewielkiej wiedzy, w tej dziedzinie i dlatego też nie będę rozwijać wypowiedzi na ten temat...
    Początkowo miałam wątpliwości co do ostatniego akapitu. Wiki do Krajewskiego? Czy Basia do współpracownika? Po przeczytaniu zdania kolejny raz, upewniłam się tylko w przekonaniu, że wygrywa ta druga opcja. Zastanawia mnie czy faktycznie, coś zaczyna się dziać, czy po prostu słowa psychiatry, trochę przemówiły policjantce do rozumu...
    Pozdrawiam!
    CzerwonaPomadkaa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło było cię wzruszyć. :)
      Z tymi pacjentami znanymi przełamuje się pewnego rodzaju wyrobioną doświadczeniem i codziennością rutynę. Dopuszcza się te emocje, które na co dzień jednak lekarze starają się głęboko schować albo wyprzeć.
      Według mnie to zależy od dziecka - są takie, które ciągle potrzebują bliskości i na początku spokojne są tylko przy rodzicach, zwłaszcza w nocy, a są takie, które bez problemu zasypiają we własnym łóżeczku i dobrze się tam czują.
      Temat zdrady jest bardzo kłopotliwy, ja sama nie wiedziałabym, jak odpowiedzieć na takie pytanie. Bo nigdy nie ma całkowitej pewności, jak człowiek się zachowa w konkretnej sytuacji.
      Basia przez jakiś czas jeszcze pozostanie, miło, że się podoba jako postać. :)
      Znalezienie jest zdecydowanie niełatwe, a Idalia, jak to Idalia, nie przepada za zbyt dużą dawką powagi. :) Pozdrawiam!

      Usuń
  4. Wczoraj wieczorem zastanawiałam się nad tym, kto pojawi się w dzisiejszym opowiadaniu. I tak rozmyślając doszłam do wniosku, że Hany i Piotra toż to nie będzie. Idalia, Wiktor ociupina Agaty może Wiktoria z Adamem. A dzisiaj odpaliłam internet z rana i cóż - miła niespodzianka. Na prawdę nie spodziewałam się, że będą oni.
    Całokształt odbieram pozytywnie.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że udało mi się ciebie pozytywnie zaskoczyć. :) Pozdrawiam!

      Usuń
  5. Jestem, dzisiaj wyjątkowo spóźniona.
    Dobrze, że Hana i Piotr tak szczerze pogadali, chociaż na początku, gdy to czytałam, bałam się, że ich, nie daj boże, rozstaniesz...
    Ale na szczęście nie :) i żeby ci nigdy coś takiego do głowy nie przyszło.
    Przepraszam, ale ja dzisiaj się na idzie skupię, bo podobała mi się ogromnie.
    Taki ból, a ona żartuje, jest wspaniałą postacią przez ciebie wykreowaną.
    To już nawet nie chodzi o moją słabość do niej, po prostu świetnie o niej piszesz i jest taka prawdziwa, postać z krwi i kości.
    Tak, Basia się bała, owszem, dlatego tak dobrze rozumie idę, dziwi mnie, że adam nie zakumał, że przestępca może się pojawić i to baśka musiała na to wpaść (ale cóż, zawada już niemłody, należy mu wybaczyć) :) lubię, gdy to kobieta na coś wpada :)
    Wspaniała część, doczekać się nie mogę następnej!
    Buziaki :*
    ps: zdanie w kwestii dziecka mam takie jak hana :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Elcia, gdzie ja bym mogła ich rozstać! I z kim ja bym wtedy pisała takie, nie bójmy się tych słów, przesłodzone sceny! :D Założę się, że zdecydowanie się je lepiej pisze niż czyta, ale jak to już podkreślałam wielokrotnie - starzeję się. :D
      Bardzo się cieszę z twoich komplementów w stronę mojej Idalki. :) Motywujące!
      Co do strachu Baśki, wiedziałam, że zakumasz od razu, o jaki strach, z których odcinków, chodzi. To było zamierzone, specjalnie dla ciebie.
      Nie chodziło mi o zaniedbanie. Niezupełnie. Raczej o to, że wszystko proceduralnie dzieje się powoli. No i że nie uważają sprawcy za aż takiego narwańca, żeby wracać. Raczej za kogoś, kto się wkurzył i stłukł ją w afekcie, a teraz żałuje. A obie wiemy jak rzeczywiście jest.
      Buziaki!

      Usuń
  6. Niesamowite, że Piotr tak bardzo przejął się losem Idalii, by nie móc w nocy zasnąć. Wszak nie byli zaprzyjaźnieni, tak naprawdę ledwie się znali. Choć pewnie chodzi o całokształt sytuacji – jednego dnia mijasz kogoś na korytarzu, a następnego na twoich oczach niemalże ociera się o śmierć. Niebywałe. Nieszczęścia dziejące się obok, dotyczące w bezpośredni sposób, skłaniają nas do chwili refleksji. Każą się zastanowić, czy dostatecznie doceniamy tych, którzy są nam bliscy, czy potrafimy im okazać, jak wiele dla nas znaczą, czy gdyby któraś rozmowa miała się okazać ostatnią, nie żałowalibyśmy żadnego z wypowiedzianych słów. Piotr jest bardzo zasadniczy względem Wiktora. Pewnie kieruje się tym, że sam nigdy nie potraktowałby Hany w taki sposób, w jaki on potraktował swoją żonę. Choć tak naprawdę nie może być tego stuprocentowo pewien – nie da się przecież wyobrazić sobie tak zupełnie, co by się zrobiło w danej sytuacji i okolicznościach. Hana natomiast, jak to ona, okazuje więcej wyrozumiałości. Podoba mi się jej szeroka perspektywa i zdolność rozumienia ludzkich zachowań, postaw. Nikogo nie potępia, a jednocześnie nie tłumaczy. Wiktor kocha Idę, nie mam co do tego żadnych wątpliwości. Lecz tak to niestety bywa z tą miłością, że kiedy ludzie raz pogubią się po drodze, muszą pokonać wiele zakrętów, zanim znowu dane im będzie do siebie trafić. Wspaniale jest być dla kogoś tak ważnym, jak ważni są dla siebie Hana i Piotr. Gdy świat poza drugim człowiekiem jest bez znaczenia, trudno byłoby wybaczyć mu zdradę. Choć nie wydaje mi się, aby było to niemożliwe. Lecz nawet sama myśl o tym dla obojga musiała być bolesna.

    Lekarze są podobno najtrudniejszymi pacjentami. A chłodna doktor jakoś nabrała poczucia humoru. Widać, że pomimo wszystkich dramatycznych wydarzeń, które miały ostatnio miejsce w jej życiu, bardzo wzmocniła ją psychicznie ponownie nawiązana relacja z Wiktorem. Odkąd wyjaśnili sobie wiele, może czuć się silniejsza, bo wie, że nie jest sama. A mając wsparcie bliskiego człowieka, da się przetrwać wszelkie przeciwności. Pominęłaś przesłuchanie, ale domyślam się, że powodowałaś się tym, by przypadkiem nie znudzić czytelnika opisem wydarzeń, których był świadkiem. Choć myślę, że pokazanie subiektywnego punktu widzenia ofiary z uwzględnieniem jej stanów emocjonalnych mogłoby wyjść ciekawie. Idalia jest bardzo twarda w tym wszystkim, mam wrażenie, że swoją osobowością nieco zdominowała Basię, skoro ta posłusznie wykonywała jej polecenia, pomimo widocznej konsternacji. A Ida, pomimo silnych emocji, potrafi zawalczyć o swoje i zażądać tego, co jej się słusznie należy. Nie mam pojęcia, do czego nawiązuje Basia mówiąc, że zna z doświadczenia ten strach, pewnie dlatego, że nie oglądałam serialu, z którego wyciągnęłaś tę postać. W wakacje być może uda mi się nadrobić zaległości. Policjantka musi czuć się niezbyt dobrze ze świadomością tego, czego nie może zrobić, ale niestety musi się kierować ściśle wyznaczonymi procedurami, a nie własnymi przekonaniami czy intuicją. Wydaje mi się trochę zbyt emocjonalna jak na wykonywany zawód, a w takim przypadku za kilka lat może mieć poważny problem. A jednocześnie mam wrażenie, że tylko podchodząc do człowieka emocjami, można się czegokolwiek o nim dowiedzieć, o czym policjanci często zapominają.

    Pozdrowienia od kolejny raz spóźnionej, acz nadal wiernej czytelniczki.

    Kaja

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Każdy by się przejął, gdyby widział skatowanego kogoś, kogo niemal codziennie mija na korytarzu. Tak już działa ludzki umysł, że dużo więcej przeżywa się podświadomie i z nieuchronności pewnych zdarzeń zdajemy sobie sprawę właśnie w takich dziejących się obok nas, choć niedotyczących nas osobiście, sytuacjach.
      Jest zasadniczy, bo własna rodzina jest dla niego wartością.
      Hana z pierwszych odcinków ma ogromny współczynnik empatii i inteligencji emocjonalnej i taka mi się najbardziej spodobała.
      Czy Wiktor kocha Idę nawet ja mam wątpliwości. :D
      Jak sytuacja wygląda beznadziejnie, najlepiej rozładować ją uśmiechem. Metoda poparta doświadczeniem.
      Nie ma rzeczywiście sensu wiele razy o tym samym, skoro części krótkie.
      Nie wydaje mi się, żeby okazanie empatii przesłuchiwanej ofierze brutalnej napaści było zbyt daleko posuniętą emocjonalnością. Rzadko policja ma do czynienia z wymierzoną w czyjąś stronę, zupełnie bezpodstawną agresją, kiedy osoba, której sprawa dotyczy, nawet nie zna sprawcy. Okoliczności to wyjątkowe.
      Pozdrawiam!

      Usuń
    2. No właśnie o to chodzi, że w momencie, kiedy coś nas osobiście nie dotyka, lecz dzieje się na naszych oczach, dociera do nas, że to tylko przypadek, że nie trafiło na nas i naszych bliskich. I tym bardziej uświadamia kruchość tego, w czym żyjemy.

      Gdy chodzi o chronienie własnej rodziny zasadniczość jest bardzo ważna, bo zapewnia poczucie bezpieczeństwa. Mając obok siebie takiego człowieka, można się poczuć zaopiekowanym i spokojnym.

      Nie wiem, jaka była Hana w dalszych odcinkach, ale ta Twoja bardzo mi się podoba. Takiego człowieka chciałoby się mieć za przyjaciela.

      Nie masz wątpliwości, czy Wiktor kocha Idę, już ja to dobrze wiem :) Szczególnie, że sama byś chciała, żeby znaleźli ze sobą szczęście. Człowiek potrzebuje dobrych zakończeń, bo nawet, gdy są tylko w historii tworzonej przez własną wyobraźnię, dają nadzieję.

      Oj tak, pod warunkiem, że ma się obok kogoś, z kim można wyśmiać sytuację, a później się spiąć i działać.

      Nie mówię, że to zbyt daleko posunięta emocjonalność, tylko że nie jestem pewna, czy w rzeczywistości policjantka zachowałaby się w ten sposób. Z tego, co mi wiadomo, to właśnie jest problem z okazywaniem ofierze należnej empatii, właśnie dlatego ofiarom jest tak trudno zdecydować się na składanie zeznań. Zwykle wiąże się to z dodatkowym stresem i upokorzeniem.

      Buziaki porankowe :*

      Usuń
    3. W rzeczywistości nie wiem, ale w serialu - standard. :D W rzeczywistości spotkałam tylko policjantki siedzące za biurkiem.

      Usuń