poniedziałek, 18 stycznia 2016

72.



"Dobrze jest mieć w sobie miłość, rozdawać ją i nie czekać na zyski, i nie bać się strat".

*****

Hana siedziała przy stole mocno sfrustrowana. Próbowała rozmawiać z dziewczynką podczas przygotowywania obiadu i później, ale Tosia wciąż się wycofywała. Wciąż z jakiegoś powodu bała się powiedzieć, co ją dręczy. Lekarka już miała tej sytuacji serdecznie dosyć, z jednej strony ząbkująca córeczka, z drugiej rozhisteryzowana Magda, z kolejnej ciągle podminowany Piotr. Zaczynało jej na to wszystko zwyczajnie brakować sił i cierpliwości.
Tymczasem od pół godziny Tosia siedziała przy kuchennym stole, niemrawo gryząc kanapkę. Hana przystąpiła do zmywania naczyń, żeby tylko powstrzymać się od komentarza.
Po kilku minutach dziewczynka wzięła do ust ostatni kęs.
- To co, jak tata skończy kąpać Sarę, myjesz zęby i mówimy sobie dobranoc?
- Mogę to zrobić? - wskazała głową brudne naczynia.
- Jasne, ale nie musisz.
- Wiem. Ale chcę pomyśleć. Mama zawsze mówi, że przy zmywaniu dobrze jej się myśli.
- Pomyśleć o czym?
- Jak wam to wszystko opowiedzieć. I czy to na pewno jest dobrze.
Hana pocałowała dziecko w czoło.
- Mądra dziewczynka. To dobra decyzja. Zobaczysz, od teraz będzie już tylko lepiej.

*

Piotr z rozpaczą patrzył, jak jego córka, siedząc na łóżku, kurczowo tuli mocno sfatygowanego misia. Ścisnęło mu się serce, natychmiast wziął dziecko na kolana i mocno do siebie przytulił. Hana usiadła obok nich.
Tosia natychmiast rozpoczęła nierówną walkę ze łzami. Siedzieli zupełnie spokojnie, nie zamierzali jej ponaglać. W końcu dziewczynka się uspokoiła i zaczęła neutralnym tonem.
- Powiedział mi, że nie mogę nikomu o tym wspominać, bo pożałuję. Ale nie mówił, co się dokładnie wtedy stanie. I to jest najgorsze, tato. Dlatego nic ci nie mówiłam.
- Tośka, możesz mi mówić o wszystkim, niezależnie od tego, czym grozi ci ktoś inny, ja jestem twoim ojcem i ochronię cię bez względu na wszystko. Bo cię kocham najbardziej na świecie.
- A mamę obronisz?
- Oczywiście. To twoja mama.
- Tylko że ona go kocha. A co jeśli mi nie uwierzy?
- Tym pomartwimy się później. Na razie muszę wiedzieć, o co chodzi.
Dziewczynka wstała, wolno podniosła leżący pod biurkiem plecak i zaczęła w nim nerwowo grzebać. W końcu wyjęła skarbonkę, którą miała od wczesnego dzieciństwa. Była pusta. W Piotrze zagotowało się od emocji. W jednej chwili zrozumiał wszystko. Z ogromnym trudem udało mu się zachować spokój.
- Gdzie są wszystkie pieniądze? Tu było tysiąc złotych, jeszcze z komunii i z twoich urodzin. Nie wierzę, że wydałaś wszystko.
Po słowach ojca dziewczynka zaniosła się płaczem. Hana objęła ją mocno.
- Bo nie wydałam. Ani grosza - wytarła łzy rękawem bluzy.
- Dlaczego dałaś mu te pieniądze, kochanie? - spytała ginekolog łagodnie.
- Nie dałam. Sam mi zabrał z mojego pokoju. Byłam wtedy w szkole.
- Dlaczego nie powiedziałaś mamie? - zapytał Piotr.
- Bo kiedy wróciłam, mamy jeszcze nie było, zawołał mnie i powiedział, że mama nie musi o niczym wiedzieć, A on niedługo wszystko mi odda, a nawet trochę więcej. Bo za moje oszczędności wygra dużo pieniędzy, tylko musi najpierw spłacić dług. Ale minęło dużo czasu, a on mi nic nie oddał.
- Kiedy je zabrał?
- Miesiąc temu. Miał oddać tydzień później. Zapytałam, kiedy odda, zdenerwował się. Pociągnął mnie za włosy i powiedział, że to jest jego sprawa, a mnie te pieniądze nie są potrzebne, bo wszystko kupuje mi mama. Nawet więcej niż potrzeba dziecku. A potem, kiedy mama poszła pod prysznic, kazał mi zabrać dwieście złotych z jej portfela. Jeślibym nie zrobiła tego, o co prosił, to on by sam wziął i powiedział mamie, że ukradłam, a swoje pieniądze już dawno wydałam. Mama chciała, żebym pieniądze ze skarbonki wydawała rozsądnie, strasznie by się wściekła.
- A co mama na zniknięcie tak dużej kwoty pieniędzy? - Piotr z trudem słuchał zwierzeń córki.
- Powiedziałam, że wzięłam na podręcznik do angielskiego i prezent urodzinowy dla koleżanki. Była trochę smutna, ale nie zdenerwowała się.
- A mamy nie zdziwiło, że nie bierzesz swoich oszczędności? - dodała Hana.
- Powiedziałam jej, że zbieram na rower - Odpowiedziała cicho.
Nagle się wyprostowała i z determinacją spojrzała na opiekunów.
- Tato, ja się go strasznie boję. Wiem, że ty nigdy nie pociągnąłbyś mnie za włosy. Kiedy on się złości na mnie, ma takie bardzo złe oczy. Jak rozdrażnione zwierzęta w cyrku. On mnie nie lubi i mówi, że kręcę się zawsze tam, gdzie nie powinnam. Na mamę też krzyczy, kiedy na przykład obiad mu nie smakuje albo mama nie zdąży czegoś zrobić przed jego powrotem do domu. Ona potem mi mówi, że on się tak denerwuje, bo nie może znaleźć pracy, a kiedy ją znajdzie, to wszystko przejdzie i żebym się nie martwiła, tylko ja już mamie nie wierzę w ani jedno słowo. A on pracy nie szuka. Albo całymi dniami siedzi w domu, albo wraca, kiedy dawno już śpimy. Wszystko, co robi, jest nieprawdziwe, to zawsze widać w oczach. Dla mnie jest miły tylko wtedy, kiedy mama patrzy. Kupuje mi słodycze i prezenty. A kiedy jej nie ma, a ja na przykład oglądam telewizję, każe mi wyjść, bo chce oglądać swoje programy. Ja mam wtedy siedzieć w swoim pokoju i się uczyć. Albo sprzątać mieszkanie, skoro mama tego nie zrobiła. Ale mama nigdy by mi w to wszystko nie uwierzyła. Bo ona udaje, że nic się nie dzieje. A ty mi wierzysz, tato?
- Dzieci takich rzeczy nie wymyślają, Tośka. Jesteś niesamowicie dzielnym małym skrzatem. Już ja mu się zdenerwuję - zirytował się Piotr, wstając. - Ja cię bardzo przepraszam, Hana, ale nie mogę dopuścić, żeby on ją...
- Piotr! - upomniała męża gwałtownie.
- Jedno jest pewne, zostaniesz z nami, dopóki w twoim domu będzie mieszkał ten człowiek, a pieniążki odda ci co do grosza, już ja o to zadbam - mężczyzna ochłonął nieco.
- Nawet gdybym musiała tam wrócić, wolałabym dom dziecka. Tylko co będzie teraz z mamą? Przecież ona przeze mnie znowu będzie sama. Ona go kocha. Chyba nawet bardziej niż mnie.
- Córciu, są na świecie gorsze rzeczy niż samotność. Mama to niedługo zrozumie. Problem polega na tym, że kiedy bardzo kogoś kochamy, często zachowujemy się, jakbyśmy nie byli sobą. Hana ci to lepiej wytłumaczy. Ja muszę teraz jechać do Magdy i spróbować ją przekonać do przyjazdu tutaj, albo chociaż poważnie z nią porozmawiać. Jedno i drugie nie będzie proste.

*

Idalia spacerowała nerwowo, nie chcąc jeszcze wchodzić do szpitala. Dzisiejsze zadanie nieco ją przerastało. Bała się ciążącej na niej odpowiedzialności za nową pacjentkę.
Nagle spostrzegła siedzących w samochodzie i namiętnie się całujących Agatę i Marka. Uśmiechnęła się na ich widok. Zapragnęła, żeby przyjaciółka jak najdłużej była tak szczęśliwa i pewna, żeby miłość każdego dnia dodawała jej skrzydeł i motywacji do dalszego mierzenia się z życiowymi przeciwnościami.
Kiedy ją zauważyli, szybko, jak przyłapane dzieciaki, odskoczyli od siebie, co jeszcze bardziej ją rozbawiło. Agata pomachała do niej ręką. Podeszła do nich z ironicznym uśmiechem, unosząc dłoń w geście zwycięstwa.
- Nawet popatrzeć na szczęśliwych ludzi spokojnie nie dadzą, wy podli.
- No mówię mu, że robimy widowisko, a ten się nie przejmuje i tym sposobem w południe będzie o nas gadał cały szpital.
- Miej to gdzieś, niech ci zazdroszczą. Czy jest powód, czy nie ma - i tak gadają. Bo niczego innego nie potrafią. A mnie potrzeba teraz endorfin, jak na was patrzę, od razu jakoś mi lżej na sercu, więc jak dla mnie możecie kontynuować bez skrępowania.
Roześmiali się speszeni.
- Nie ma to jak oryginalni przyjaciele - rzekł Marek, ostatni raz racząc ukochaną pocałunkiem. - Pani doktor wojowniczo nastawiona dziś do świata - uścisnął ciepło dłoń Idy.
- Dzisiaj? Ona tak ma codziennie rano - mrugnęła uśmiechnięta internistka. - Kocha wszystko i wszystkich, dopóki dzieli ich bezpieczna odległość. Ale rzeczywiście, dzisiaj przedstawiasz sobą obraz nędzy i rozpaczy. Gdzie ten twój?
- Na dyżurze. Dzieci na świat podły transportuje.
- A twój dyżur?
- Za godzinę. Ale nie mogłam już wysiedzieć w domu. Koszmarnie się denerwuję tą rozmową.
- A byłaś już kiedyś w takiej sytuacji? - wtrącił się Marek.
Idalia pokręciła głową.
- To daj sobie prawo do zdenerwowania. Zawsze boimy się nie znanego, a ty zrobisz wszystko z korzyścią dla tej kobiety. A kobieta mojego życia już będzie umiała cię wesprzeć.
- Jej nie trzeba wspierać, ona doskonale wie, co i jak zrobić, tylko panikuje. Dlatego trzeba ją porządnie nakarmić i napoić kawą, wszystko!
- Kochani jesteście - Idalia się lekko wzruszyła.
- A ty wiesz, że jesteś najlepsza - Agata przytuliła przyjaciółkę.
- Tylko czasami o tym zapominasz - dodał Marek, ściskając jej ramię w geście otuchy.
Idalia mocno go przytuliła.
- No teraz dopiero będą gadali - roześmiała się Woźnicka.
- To ja im powiem, że od przybytku podobno głowa nie boli.
- Zastrzelę - Agata szturchnęła Idę łokciem. - Idziemy, czas nagli.
- Z pewnością chodzi nam wszystkim o ten niedobry czas - Idalia nie mogła powstrzymać komentarza.
- Do popołudnia, nie spóźnij się - cmoknęła Marka czule, po czym pociągnęła Idę do szpitala.
- Uważaj na siebie, bo co ja bym bez ciebie... - powiedział cicho Marek, ale odchodząca Agata już tego nie słyszała, zajęta wesołą paplaniną.

12 komentarzy:

  1. Aby opisać sytuację Tosi wystarczy wspomnieć powiedzenie, morał, nie wiem, czy to ma swoją jakaś inną nazwę: "Jeżeli nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze." A facet Magdy do odstrzału!!
    Pozdrawiam ze śnieżnego Szczecina

    OdpowiedzUsuń
  2. Naiwniak, przecież wiadomo, że prędzej czy później się wyda, bo Tosia ma kochającego tatę. A swoja drogą kawał łobuza Żerującego na zakochanej kobiecie.Przydałaby mu się jakaś dotkliwa nauczka. Serdeczności

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, coraz więcej czytam głosów o mordobiciu, ale to chyba trochę oklepane. :D
      Ściskam mocno! :*

      Usuń
  3. Nie no, zdenerwowałam się! Ja bym tego (wstaw wulgaryzm, jaki tylko chcesz) gołymi rękami zabiła!
    Żeby tak traktować kobietę, którą się kocha? Tak traktować jej dziecko? Jej największy skarb?
    Nigdy bym się nie domyśliła, że chodzi o pieniądze! Gdybym chciała w pełni opisać moje oburzenie, to musiałabym użyć słów uznawanych powszechnie za obelżywe!
    Straszliwie mi żal małej, jest niesamowicie mądrym, ciepłym i kochanym dzieckiem, a przy okazji dzielnym, że im to wszystko powiedziała! To przecież wcale niełatwe. Dzieci się boją reakcji dorosłych, tego, że zostaną uznane za kłamców, że nikt ich nie zrozumie!
    Obawiam się jednak, że Magdzie nie będzie łatwo uwierzyć w to wszystko, ale fajnie byłoby gdyby Piotrowi puściły nerwy, jakieś maleńkie mordobicie byłoby super!
    Poza tym, nic by mu za to nie groziło, bo ma znajomych policjantów ;)
    Oooooooch! Czy ja wspominałam, że Agata, Idalia i Marek, to moi ulubieni bohaterowie?
    Nie! To wybacz mi ten niechlubny czyn! Są inteligentni, aż chce się o nich czytać, a dzisiejszy tekst, że od przybytku głowa nie boli, jest tekstem tygodnia ;)
    Z takim wsparciem Ida może walczyć z całym światem, Agata zresztą też. Wystarczy mieć prawdziwego przyjaciela, a życie robi się piękniejsze.
    Buziaki i wybacz, że tak późno, ale odespać musiałam :****ela_k

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja takoż.
      Powinien zrobić wszystko, żeby nawiązać dobry kontakt zwłaszcza z dzieckiem, bo to jest najtrudniejsze.
      A co podejrzewałaś? Przyznaj się teraz. :) Ja miałam kilka wersji, ale ta jest stosunkowo łagodna dla Tosi, ale druzgocąca dla Magdy, o czym niedługo.
      Dzieci mają inną skalę problemów. Piotr tę sprawę stosunkowo łatwo załatwi, dla małej to niemal koniec świata.
      :)
      Taaak, policjanci zawsze spoko. :>
      Wszyscy ich lubicie, jak i ja. :D
      No i ja mam odskocznię przy nich w pisaniu o trudnych tematach wszelakich.
      A pięknie ogarniętej sesji jeszcze raz gratuluję, mistrzyni! :*

      Usuń
  4. Nie ma to jak siedzieć po nocy i ją sobie umilać, czytając świetne opowiadania :-)
    O tak, Tosia to mądra dziewczynka. I z każdą kolejną częścią dogłębniej to uświadamiasz.
    Mi to się dobrze myśli, kiedy to myślenie zdecydowanie powinno zostać odłożone na później, ale najlepiej w ciepłej kołderce, tuląc w rękach gorący kubek herbaty i błagając, żeby w telewizji choć na chwile puścili jednak coś mądrzejszego niż znienawidzone „Trudne Sprawy”.
    Swoją drogą uwielbiam części, w których uczestniczy Hana. I Idalia, bo ją też niesamowicie uwielbiam.
    Obietnica ochrony świetnie obrana w słowa. Taka zapewniająca, a zarazem bez zbędnego narzucania się i przymuszania do opowieści.
    Zirytowaniu Piotra nie dziwie się ani trochę. Podziwiam za to, że dał radę nad sobą zapanować. Z resztą już wiele razy pokazałaś, że jest człowiekiem, który nie zawsze daje ponieść się emocją. I takie cechy się bardzo chwali.
    Biedna ta nasza Tosia. Dobrze, że ma takiego wyrozumiałego ojca, bo jestem pewna, że znaleźliby się i tacy, co stwierdziliby, że ma bujną wyobraźnię. Ale najgorsze ma już chyba za sobą.
    Przed Magdą trudne chwile. Mam nadzieję, że w porę się opamięta i cała sytuacja wcale nie będzie tak groźna na jaką wygląda, a przy okazji może bliżej poznamy jej nowego partnera.
    A co do niego, to już go nie lubię. Jak można... Znaczy ja rozumiem, że uzależnienie bierze górę nad człowiekiem, ale hazard naprawdę jest ważniejszy?
    Z resztą cóż się dziwić coraz większej liczbie uzależnień. Na przestrzeni ostatnich dwóch lat potworzyło się tyle kasyn, że aż głowa mała i zaczyna boleć.
    Jak znam Idalię, wszystko dobrze pójdzie, choć przypadek trzeba przyznać trudny. Nawet bardzo i podenerwować się nieco wypada :-)
    Dobra, zakaz rozpisywania się! Idziemy spać, bo rano znów trzeba wstawać.
    Dobra, i tak obie wiemy, że nie pójdę teraz spać :-)
    Buziaki:-*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jako że ja ostatnio trochę po nocach siedzę, kolejna część będzie wyczynem. :D No i nie da się ukryć, także następna.
      Temat telewizji to ciężki i długi temat. Jedno jest pewne, dopóki z badań oglądalności będzie im wychodzić spory popyt na to, wybacz określenie, gówno, nic w rozkładówce poszczególnych stacji tv się nie zmieni. Taka jest prawda. Dlatego ja mam wyłącznie komputer z internetem, w którym oglądam to co chcę i kiedy chcę. Uściślając, trzy seriale. :)
      Też lubię dziewczyny pisać, zwłaszcza Idalię. Jest nieco mniej przewidywalna. Nie żeby w przewidywalności i cieple Hany było coś złego.
      W końcu to mądry tata. :)
      Dał radę mimo wybuchowego charakteru, ale raczej dla dobra dziecka, sama nie wiem, czy bym się powstrzymała przed wybuchem.
      Racja, niejeden powiedziałby, że zmyśla, bo nie akceptuje partnera matki.
      Co do Magdy, święte i prorocze słowa, będzie jej teraz cholernie trudno.
      A co do partnera powiem ci jedno, szczerze nienawidzę wszelkiego rodzaju uzależnień, robią z człowieka zwyczajnie niewolnika. A ilu ludzi dookoła przy okazji krzywdzą. :/ Odbierając zdolność racjonalnej oceny sytuacji i wybrania priorytetów.
      Odpoczynku w weekend życzę! :*

      Usuń
  5. Cudownie się czyta o Agacie i Marku :)
    Co do Idalii, całkowicie ją rozumiem. Trudne sytuacje, z którymi mierzymy się po raz pierwszy zazwyczaj nie napawają optymizmem. Ale da radę, to jak nie ona? :)
    Uff, przyznam szczerze, że obstawiałam jakies gorsze wydarzenie z udziałem Tosi i partnera Magdy. Nie mówię, że to jest dobre, bo nie, ale bałam się najgorszego.
    Dzielna z niej dziewczynka. A ja nie chciałabym być na miejscu tego padalca, kiedy spotka się oko w oko z Piotrem.
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło, miło. :)
      Ano musi, taka praca. :) A ja jakoś muszę napisać. :) Chciałam to mam. :D
      A najgorsze to...?
      ;) :**

      Usuń
  6. A ja dzisiaj dopiero, z maksymalnym opóźnieniem. Wybaczysz mi to? Nie chciałbym się obudzić któregoś dnia bez ogona... :)
    Bardzo się cieszę z tego, jak Tosia postąpiła. Nie było to dla niej łatwe, w żadnym razie. Szkoda mi małej, żeby w takim wieku borykać się z problemami takiej wagi? Straszne to jest. Prędzej czy później zapewne i tak by się wydało. Lepiej nawet, że dzieciak już wziął sprawy w swoje ręce. Pomysłowości to by Ci mogło pozazdrościć wielu autorów książek, nie spodziewałem się, że akurat pieniądze będą głównym motywem.
    Ida, Agata i Marek jak zawsze cudowni, uwielbiam ich! :) Otoczona takimi przyjaciółmi, Ida na pewno sobie poradzi.
    Buziaki i za opóźnienia raz jeszcze przepraszam. Przeczytane było z samego rana, niestety czasu nie starczyło na nic więcej. :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja w swej łaskawości potrafię wiele wybaczyć. ;) A serio odpoczynek to fajna sprawa, od wszelkich grafomanii też.
      Uwielbiam zaskakiwać, ale to akurat szczególnie mocne nie było. Dlatego że mam dopiero ukryty cel. ;)
      A jednak czytał, to już jest UZALEŻNIENIE. xD :**

      Usuń